Wpadłam w nagłą histerię. Patrzyłam na swoje odbicie w lustrze i płakałam, gdy przez głowę przewijały się myśli jak bardzo nienawidzę siebie i to jak okropna jestem. Chciałam błagać o ratunek, ale pętla na mojej szyi zaciskała się coraz bardziej, uniemożliwiając mi mówienie jak i oddychanie. Czułam się bezbronna. Walczyłam sama ze sobą, a raczej z moim nadmiernym myśleniem i zamartwianiem się. Panikowałam. Niemo krzyczałam, żeby zagłuszyć wszystko, co się działo dookoła mnie. Trzęsłam się, mocząc łzami swoją twarz i bluzkę. Kołatanie serca przyszło równie szybko co płacz i ścisk w klatce piersiowej. Słabłam w każdym znaczeniu tego słowa.
Byłam sama w pokoju. Obawiałam się, że pod wpływem emocji mogłoby dojść do nieodwracalnych czynów z mojej strony. Bałam się sama siebie. To było okropne. Nienawidziłam z całego serca stanu, w którym kolejny raz byłam.
***
Rozgniatałam widelcem resztki sałatki owocowej, słuchając rozmów swoich rodziców. Nie interesowało mnie to w żadnym stopniu, ale nie miałam wyboru. Definicja wspólnego posiłku w moim domu była prosta - każdy był zajęty sobą, ale siedzieliśmy przy jednym stole.-Mogę już iść? - zapytałam, patrząc raz na mamę, raz na tatę. Wstałam od stołu, pozostawiając na krześle białą serwetkę, którą trzymałam przez cały posiłek na swoich kolanach.
-Spieszy ci się gdzieś? - zapytała kobieta, unosząc chłodny wzrok na mnie. Stanęłam nieruchomo za krzesłem, kładąc dłonie na nim.
-Źle się czuję, chciałabym wrócić do pokoju - odpowiedziałam cicho. Ugryzłam się w język, kiedy prawie coś powiedziałam, za co mogłabym nagrabić sobie u rodziców.
-Kochanie. - Zwróciła się do mojego brata. -Pójdziesz odprowadzić swoją siostrę do pokoju i ją przypilnujesz?
-Pójdę. - Spojrzał szybko na mnie i powrócił spojrzeniem do naszej matki. Wstał od stołu i położył dłoń na moim ramieniu.
Krótko pożegnałam się z rodzicami i odwróciłam się w kierunku wyjścia. Wraz z brunetem wyszliśmy z hotelowej restauracji, w której trwało obecnie śniadanie.
-Mam nadzieję, że nie uprawialiście wtedy seksu - powiedział, idąc obok mnie. Przystanęłam na chwilę, żeby spojrzeć mu prosto w oczy.
-Przecież nawet go nie znam - broniłam się. Denerwował mnie i wychodziło mu to idealnie, bo najwyraźniej tylko to potrafił. -Nie jestem tobą, żeby spać z nieznajomymi.
-Tego po mnie nie odziedziczyłaś... - Teatralnie złapał się za serce i sztucznie otarł niewidzialne łzy z kącików oczu. Zacisnęłam usta w wąską linię, jednocześnie powstrzymując się przed odgryzieniem mu się.
Weszłam do pokoju i zamknęłam drzwi na klucz, zanim mój brat dostałby się do środka. Wyglądało to jakbym traktowała go jak insekta i próbowała się uchronić przed nim. W zasadzie tak było. Nie chciałam, żeby siedział ze mną w jednym pomieszczeniu. Nie teraz. Ani w najbliższym czasie. Wolałam pozostać skazana na spędzanie czasu tylko ze sobą. Tak było mi najlepiej w tej chwili.
Ułożyłam się wygodnie na dużym łóżku, chcąc uciąć sobie krótką drzemkę. To chroniło mnie przed zwymiotowaniem wcześniej zjedzonego posiłku. W ten sposób „pozbywałam" się każdego problemu. Szlam spać, żeby nie myśleć o przytłaczającej rzeczywistości, która doprowadzała mnie do złego samopoczucia; psychicznego i fizycznego. Zamknęłam powieki, myśląc co byłoby, gdybym już ich nigdy nie otworzyła.
Moja szybka drzemka, którą zrobiłam sobie rano zmieniła się w parogodzinny, twardy sen. Z przerażeniem spojrzałam na godzinę wyświetlającą się na ekranie telefonu. Pod cyframi ciągnęła się długa lista powiadomień, które przyszły w ciągu ostatnich dziesięciu godzin. Głównie masa nieodebranych połączeń, setki wiadomości i rzeczy związane z różnymi mediami społecznościowymi. Usunęłam wszystko jednym kliknięciem i podniosłam się z materaca.
CZYTASZ
Księżniczka Gangstera |Adrienette
FanfictionCzasami przypadki wcale nimi nie są. Może zdarzyć się tak, że przypadkowe sytuacje były już dawno zaplanowane przez niektórych, tylko że nie wiedzieliśmy o tym. Przypadek czy przeznaczenie? Życie wielokrotnej zwyciężczyni Miss można byłoby opisać...