Rozdział 8

1.9K 98 70
                                    

Czułam się bardzo samotna przy nich wszystkich - E. Hemingway
_________________________________
Nagły wyjazd do Włoch w związku z sesją zdjęciową dla znanej włoskiej marki nie zdziwił mnie szczególnie. Musiałam zostawić wszystko, aby utrzymać swoje miejsce jako modelka dla tej firmy. Podpisałam umowę, więc moim obowiązkiem i moich rodziców było się z tego wywiązywać. Oni mi płacili, ja pracowałam dla nich i godziłam się na ich warunki.

Makijażystka poprawiała mój makijaż, a fryzjer prostownicą falował moje ciemne włosy. Przeglądałam w między czasie media społecznościowe, natykając się przypadkiem na nieprzyjemne artykuły na mój temat. W dodatku nie do końca prawdziwe. Ktoś coś dopowiedział, dopisał, tam coś zmienił.

-Parę godzin i masz czas wolny - pocieszyła mnie mama. -Tylko nie jeździj daleko. Masz być na terenie Rzymu cały czas.

-Jestem prawie dorosła przecież... - wyszeptałam jak najciszej potrafiłam. Spodziewałam się, co mogłam zaraz usłyszeć w odpowiedzi.

-Jeszcze nie jesteś. Będziesz dorosła jak zaczniesz się tak zachowywać. - Wzięłam głęboki wdech i wbiłam paznokcie w wewnętrzną część dłoni.

Nie miałam zamiaru już tego komentować. Chciałam skupić się na zdjęciach do okładek magazynów, wypaść jak najlepiej i wrócić do pokoju hotelowego. Nie myślałam o swoich potrzebach fizjologicznych.

Głód w dalszym ciągu przepijałam wodą. Głodówka powoli mnie wyniszczała fizycznie i psychicznie, ale dawała mi poczucie, że nie przytyję, a w dodatku schudnę. Moi rodzice, znajomi nie zauważali, że unikałam jedzenia, tak samo jak tego tematu. Brnęłam w kłamstwa dalej, wmawiając komuś, że jadłam, jeśli o to pytał. Mówienie nieprawdy przychodziło mi coraz łatwiej.

    ***
Pokój z widokiem na oświetlone miasto we Włoszech to było coś, co w tej chwili mnie uspokajało. Stres związany z chudnięciem, nadchodzącymj osiemnastymi urodzinami, wejściem w dorosłość, sesjami i konkursami przekraczał mój dzienny limit.

Wyszłam na taras i rozejrzałam się dookoła. Oddychałam głęboko, jakby to miały być moje ostatnie wdechy. Czas płynął wolno, mimo że każdy spieszył się wszędzie. A przynajmniej tak to wyglądało. Niepokojące pukanie dotarło do moich uszu, przez co byłam zmuszona opuścić balkon i zobaczyć czy to nie rodzice.

Otworzyłam drzwi bez większego zastanawiania się i zamarłam. Czułam, że ledwo daję radę ustać na własnych nogach. Albo miałam zwidy i schizofrenie, albo to się działo naprawdę. Oparłam się rękoma o framugę wejścia i popatrzyłam mu w oczy, starając się zachować spokój.

-Ale przypadek! Też tu jesteś. - Wszedł do środka pomieszczenia, a na komodzie ustawił wazon z czerwonymi różami.

-Czy ty mnie śledzisz? - zapytałam, idąc za nim. Pozwalał sobie na za dużo.

-Na instagramie? Oczywiście, że tak. Byłem chyba pierwszym z twoich fanów - zaśmiał się. Odparłam tym samym, tyle że mój śmiech był sztuczny i naciągany do granic możliwości.

-Wyjdź i zabierz kwiaty - powiedziałam z lekka zirytowana. Nie bawiło mnie jego dziecinne i chore zachowanie.

-Nie mam takiego zamiaru. Ładnie wyglądałaś na sesji - skompletował mnie i położył się na łóżku.

-Dziękuję, ale wyjdź - nalegałam. Chciałam położyć się spać, ale żeby tak się stało on musiał wyjść. Był lekko uciążliwy już.

Zanim się obejrzałam blondyn spał lub bardzo dobrze udawał. Stałam nad nim i próbowałam go jakoś stąd zabrać, jednak moje szanse były zbyt małe. Klepałam go po policzku, żeby go chociaż obudzić, ale on ani drgnął. Leżał po lewej stronie materaca, będąc odwróconym w kierunku ściany. Kucnęłam przed łóżkiem, przyglądając mu się z bliska.

Nie odrywałam od niego wzroku nawet na sekundę, co go zgubiło w kłamstwie. Zaczął cicho chichotać, po chwili wybuchając atakiem śmiechu. Mimowolnie uniosłam kąciki ust do góry i podniosłam się.

-Nie da się ciebie oszukać - zarzucił. Zarzucił wzrok na mnie i podniósł się z łóżka. Stanął blisko mnie. -Jesteś blada, kiedy jadłaś?

-Rano - skłamałam szybko. Przygotowywałam się wcześniej z odpowiedziami, w razie takich pytań. Nieważne, kto by je zadał, ja miałam już gotowe wymówki.

-W takim razie zjemy kolację. Chodź, pójdziemy do jakiejś dobrej restauracji. Postawię Ci, a ty mi jutro, ewentualnie jak wrócimy, tak? Tak - sam odpowiedział sobie, a ja będąc w szoku stałam jak idiotka.

-Nie jestem głodna i nie chcę z tobą iść. A tym bardziej nie mam zamiaru Ci czegokolwiek stawiać - zaprotestowałam, wywracając oczami. To był brudno myślący dupek. Awansował.

-Nie wypada, że kobieta płaciła za jedzenie. - Uśmiechnął się szerzej. -Więc nie postawisz mi w restauracji. Znaczy, możesz, ale to wywołałoby skandal i nie wiem czy chciałbym, żeby to się... - zaczął, ale przerwałam mu, kładąc dłoń na jego usta.

-To obrzydliwe. Chciałabym położyć się spać, proszę. - Sądziłam, że skoro myślał w taki sposób to ostatnie słowo jakoś na niego inaczej zadziała i odpuści.

-Nie podoba mi się twoje zachowanie. Coś kręcisz i wiedz, że dowiem się o tym. Albo kolacja i spacer, albo śpię z tobą tu - odparł, uprzednio strząsając moją rękę ze swojej twarzy.

-Albo w ogóle wychodzisz - odbiłam piłeczkę. Parsknął cichym śmiechem w odpowiedzi. Jeśli chce się tak bawić to niech zabiera swoje zabawki i pójdzie się bawić w ten sposób z kimś innym.

-Nie pozbędziesz się mnie i wiesz, że wygram - zarzucił, patrząc na mnie z góry. -Więc co wolisz? - zapytał spokojniej.

-Gdybyś nie był znajomym mojego brata to miałabym inny stosunek do ciebie - wyrzuciłam z siebie. Poprawiłam włosy i zarzuciłam czarną, małą torebkę na ramię.

Ubrałam ciemny płaszcz, aby nie zmarznąc na wypadek, gdybyśmy wracali w środku nocy. W samej sukience i szpilkach byłoby mi za zimno.

Szłam za blondynem w nieznane miejsce. Mogłabym to nazwać zaufaniem mu, ale to trochę za dużo. Nie miałam zbytniego wyboru przy jego propozycjach. Miałam plan, który nie mógł się nie udać; pójdę z nim na tę kolację, zjem, wyjdę do łazienki pod pretekstem poprawienia makijażu, zrobię to co zawsze i wrócimy, a on da mi spokój.

Po dziesięciu minutach nocnego spaceru włoskimi ulicami zatrzymaliśmy się przed jakąś dwupiętrową restauracją. Przez przeszklone ściany mogliśmy zobaczyć, że było tam dość sporo ludzi jak na tę porę. Lokal wyglądał na dość klimatyczny. Jednak nawet to nie zmieniało mojej decyzji, co do zjedzenia tutaj.

Musiałam utrzymać swoją obecną figurę, a jedzenie nie miało prawa mi w tym przeszkodzić. Wymioty to był jedyny słuszny i działający sposób. To było głupie, lekko myślne, ale jeżeli działało to wcale takie nie było.

_____________

Instagram - badangel_123
Tik tok - bad_angel_123

Trzymajcie się

Księżniczka Gangstera |AdrienetteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz