18. Zmiana.

277 18 15
                                    


( uwaga większość pisana o 2 w nocy, więc może nie mieć sensu )

Pov. Nexe

Amy od dwóch tygodni nie daje oznak życia.
Nie odpisuje i nie odbiera. Ciągle się martwię. Jednak nie pójdę do wieżowca, bo wiem, że Macgajster mnie wywali albo gorzej. Trzeba tylko czekać, ale nie potrafię. Aby sie zająć budowałem domek i już prawie kończę. Bardzo chcę go pokazać Amy. Mam nadzieję, że nastąpi to szybko.  Nie śpię całymi nocami, bo nie wiem co poradzić. Niby czasem spotykam się z przyjaciółmi, aby ochłonąć, ale i tam jestem nieobecny. Czasem myślę, że może Macgajster nie pozwolił jej wychodzić, ale szybko się pocieszam. Będę dobrej myśli. Jeszcze coś wykraczę i będę miał przerąbane.

Pov. Macgajster

Właśnie idę dać Amy kolację. Wiem, że ledwo co zjada, ale zawsze trzeba być dobrej myśli. Mało czasu mi zajmuje przygotowanie tego, a jej pokój jest 3 piętra wyżej niż kuchnia. Właśnie zostało mi jedno piętro do tego, ma którym znajduje się jej pokój. Trochę mi zajmuje dojście tam, bo mam strome schody, a nje chcę upaść z talerzem.

Jestem już przed drzwiami stawiam talerz ma ziemi i już mam wyjmować kratkę. Jednak jeden element mnie zaniepokoił. Pod szparą pod drzwiami coś wypływało, coś czerwonego.  Po moim doswiadczeniu błyskawicznie wiedziałem co to, krew. Nie wiedziałem jednak skąd ona jest. Zaniepokoiłem się. To raczej nie był normalny widok, więc zacząłem pukać do pokoju Amy.

M - Amy! Amy! Amy! - krzyczałem i zarazem pukałem.

Nic. Zupełnie nic. Trzeba było coś zrobił. Tylko co? Drzwi są zamknięte na klucz, więc nie wejdę. Jedyne wyjście to jakoś je wywarzyć. Nie miałem takiego narzędzia, dlatego wziąłem moja siekierę. Pobiegłem znów na miejsce i zacząłem walić. Dopiero za piątym razem udało się.

Wszedłem. To  co ujrzałem zmaurowało mnie. Krew, krew i jeszcze raz krew. Po środku pokoju leżała moja córka. Po jedynym błyśnięciu metalu już wiedziałem co to. Było się co martwić. Cięła się.

Jak torpeda pobiegłem na zewnatrz myśląc co mogło by jej pomóc. Jedyna rzecz jaka przyszła mi do głowy to pomoc od Dariatki i Agu. One znają się na opatrzaniu ran. Dlatego szybko zmieniłem kierunek i dalej biegłem. Na moje nieszczęście zaczęło lać, więc cały przemokłem.

Po 15 minutach biegu dotarłem do domu Dariatki i Nitashiego. Zpukałem i czekałem.

D - Ooo, Macgajster. Co Cię tu sprowadza? - zaciekawiła się.

M - Cześć - powiedziałem zdyszany - Potrzebuję pomocy i to szybko.

D - Ok, a jakiej dokładnie? - nadal pytała.

M - Opowiem Ci po drodze - rzuciłem  - Nie ma czasu do stracenia.

D - Dobrze, skoro tak mówisz  - od razu pobieglismy.

W czasie biegu o wszystkim jej opowiedziałem. Wtedy zrozumiała powagę sytuacji. Od razu szybciej biegła. Po drodze zapukaliśmy do Agu i Zio, jednak nikt nie otworzył. Dariatka musiała sobie sama poradzić. Na szczęście miała ze sobą wielką apteczkę.

Gdy dotarliśmy do pokoju Amy, Dariatka się przeraziła i szybko kazała mi wyjść.  Nie chciałem, ale powiedziała, że tak będzie lepiej.
Poszedłem do kuchni i nalałem sobie soku. Usiadłem i zacząłem rozmyślać.

Zawsze muszę coś zepsuć. Niedawno było tak dobrze, a teraz nawet nie wiem czy ona żyje. To wszystko moja wina. Nie powinienem jej zakazywać. Zaraz, zaraz co ja powiedziałem? Chyba muszę się z tym pogodzić. Mam jej pozwolić na spotykanie się z Nexe. Najwyraźniej go kocha.

Ciągle nie dowierzałem w moje myśli. Jakby coś we mnie pękło. To było dziwne, bardzo dziwne. Nigdy tak nie miałem. Może coś się zmieniło?

Pov. Dariatka

Gdy weszłam do pokoju, przeraziłam się. Nigdy nie widziałam kogoś w takim stanie. Od razu kazałam wyjść Macgajstrowi, bo nie chciałam, aby to widział. Mógł być to dla niego tragiczny widok.

Wzięłam wodę i wszystko przemyłam. Następnie zdezynfekowałam wodą utlenioną. Teraz czas na najgorsze, szycie. Przygotowałam igłę i nić lekarską. Próbowałam zobaczyć ile jest ran, ale nie potrafiłam ich zliczyć. Wiedziałam już, że to będzie długa noc.

*Time skip*

Pov. Macgajster

Całą noc nie spałem. Za bardzo się martwiłem o Amy. Chciałem jak najszybciej znów ją zobaczyć. To straszne nie wiedząc czy twoje dziecko żyje. Wielka niepewność i strach.

Nagle usłyszałem jak ktoś mnie woła. Błyskawicznie zrozumiałem o co chodzi. Zerwałem się szybko z krzesła i pobiegłem na górę. Dariatka była cała brudna i widać było, że jest skrajnie wycięczona. Pokazałem jek gdzie jest łazienka i wszedłem do pokoju mojej córki. Była jeszcze nieprzytomna. Całe ręce miała poszyte. Wtedy jeszcze bardziej się na siebie zezłościłem.

D - Macgajster  - powiedziała znienacka.

M - Tak - odpowiedziałem spokojnie.

D - Za niedługo Amy powinna się obudzić i może powinieneś kogoś zawołać - ostatnie słowa wypowiedziała z wielką niepewnością.

Zrozumiałem o kogo chodzi. Nie chciałem po niego iść, ale muszę skoro chcę dobra mojej córki.

Pokazałem tylko głowa, że się zgadzam i wyszedłem.

Szedłem powoli, aby mieć czas na przemyślenie tego co powiem. Pierwszy raz idę do niego. Pewnie się mnie przestraszy, jak większość ludzi. Jednak nie mam wyboru. Powiem mu wprost co się stało. Zapewne będzie zły, ale i tak nic mi nie zrobi.

Nim się obejrzałem byłem przed jego domkiem. Długo się zbierałem na jaką kolwiek czynność. W końcu wyciągnąłem rękę i zapukałem trzy razy.

Hejka, rozdział dziś nietypowo, ale _Thorka__ była smutna to jej na pocieszenie napisałam. Teraz mam wiele pomysłów na pisanie, więc pewnie będą 2 rozdziały w tygodniu. Jednak nie obiecuję. Mam nadzieję, że się podobało.

Kocham Was
Autorka

Ok. 815 słów

Mój Shiba❤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz