20. Tajemnica

270 13 6
                                    

Pov. Macgajster

Nie wiem czemu, ale poczułem, że muszę stamtąd wyjść. Teraz chyba więcej rozumiem i toleruję. Przypomniało mi się jak ja byłem młody i jakie wybryki robiłem.

Wszedłem do salonu i zobaczyłem Dariatkę śpiąca na kanapie, bardzo byłem jej za wszystko wdzięczny. Zauważyłem, że ludzie z KM jednak mnie lubią. Myślałem, że wszyscy się mnie boją, jednak to jest raczej dobry znak. Z moich rozmyślań wyrwał mnie krzyk.

N - OBUDZIŁA SIĘ!

Pov. Nexe

Dalej mówiłem do Amy. Jednak na żadne słowo nie zareagowała. Przyznam, że martwiło mnie to. Tak szczerze zdziwiło mnie zachowanie Macgajstra, nigdy tak nie robił. Zapewne dlatego tak się zachowuję, bo chodzi o jego córkę. Każdy zrobi wszystko dla swoich dzieci, choć nie  zawsze...

Amy dalej się nie budziła. Byłem już przy niej ok. 30 minut. Zapewne Macgajster nie chce bym był tu tak długo, więc zacząłem się zbierać. Miałem już wychodzić, ale stwierdziłem, że jeszcze jedna rzecz. Podszedłem do łóżka, złapałem dziewczynę za rękę. Następnie spojrzałem na nią u ją pocałowałem. Gdy skończyłem i się odwróciłem usłyszałem szmer. Błyskawicznie spojrzałem na Amy i zobaczyłem, że zaczyna się budzić.

N - BUDZI SIĘ - krzyknąłem z całych sił.

W ciagu kilku sekund przebiegł Macgajster z Dariatką. Od razu wiedzialem co ona tu robi, jest najlepszym medykiem ma Kwadratowej. Wracając, Macgajster złapał Amy za rękę i do niej mówił.

M - Amy, obudź się - powiedział cicho.

W końcu dziewczyna otworzyła oczy. Szybko do niej podbiegłem. Zaczęła szybko mrugać, a potem rozglądać.

A - Hej... - powiedziała jeszcze  niedokońca świadoma.

N - Nareszcie! - krzyknąłem uradowany.

M - Amy - powiedział, a następnie ją przytulił.

A - Tato... j-ja przepraszam... - jąkała się.

M - Nie masz za co przepraszać - oznajmił  czule - to moja wina.

Jak Macgajster skończył ją przytulać ja to zrobiłem. Było mi od razu lepiej wiedząc, że wszystko z nią OK. Teraz tylko czekać, aż poczuje się lepiej. Wtedy wezmę ją i pokażę jej mój domek

* Time skip *

Po tygodniu Amy już mogła wszystko robić. Nadal miała szwy, ale już jej to nie bolało. Każdego dnia do niej przechodziłem i spędzałem z nią czas. Rozmawialiśmy, czytaliśmy i oglądaliśmy filmy. Macgajster wogule nie był zły i nic mu nie przeszkadzało. To było dla mnie wielkie zdziwienie, ale  lepiej się nad tym nie zastanawiać. Jeszcze znając moje szczęście coś wykraczę.

Dziś Macgajster pozwolił już dziewczynie wyjść. Postanowiłem, że to dobra okazja, by pokazać jej mój domek. Mam nadzieję, że jej się spodoba. Może za niedługo w nim zamkeszka?

N - Amy - odezwałem się.

A - Tak - powiedziała jak zwykle miło.

N - Skoro możesz już wyjść to pójdziemy gdzieś razem?  - zapytałem z nadzieją.

A - Dobra - zgodziła się  - ale ty wybierasz.

N - Ok, ale na razie nie powiem Ci gdzie idziemy - dziewczyna pokiwała głową na zgodę.

Szliśmy caly czas rozmawiając. Specjalnie dużo mówiłem, aby Amy się skoncentrowała na mnie, a nie na drodze. Dopiero przy rzece musieliśmy się zatrzymać. Amy spojrzała na mnie ze zdziwieniem, ale nic nie powiedziała. Wsiedliśmy do łódki i przepłyneliśmy rzekę. Potem weszliśmy do ogrodu.

A - Już? - zapytała ze zniecierpliwieniem.

N - Jeszcze chwilkę - odpowiedziałem dalej ciągnąc ją za rękę.

Po kilku minutach stanęliśmy przed moim domem.

Pov. Amy.

Gdy zobaczyłam tą budowlę zatkało mnie. Była wielka. Wszędzie były drewniane lub kamienne ozdoby.

N - Chodź do środka - powiedział otwierając drzwi.

Poszłam za nim w głąb domu. Ciągle oglądałam się na boki, aby zobaczyć wszustko bardzo dokładnie. Weszliśmy na górę. Zaprowadził mnie do takiego niby salonu i usiedliśmy.

N - I jak? - zapytał - Podoba się?

A - Pięknie tu - odpowiedziałam całkiem szczerze.

N - Dzięki - zawstydził się.

Zaczęliśmy rozmawiać o różnych rzeczach. Nasza rozmowa trwała ok. 30 minut. Potem niespodziewanie skończyliśmy rozmawiać i trochę się do siebie zbliżyliśmy. Nagle Krystian zaczął mnie całować. Oddałam pocałunek. Trwało to kilka minut. Niespodziewanie włożył mi rękę pod bluzkę i lekko podniósł moje ubranie.

N - Co to?! - krzyknął pokazują na moją bliznę na brzuchu.

A - Ahhhhhh... muszę Ci w końcu powiedzieć - stwierdziłam.

N  - Mów,  bo boję się o Ciebie - powiedział zaniepokojony.

A - Jak miałam 12 lat poszłam z tatą zabić smoka - mówiłam - Tam byli pewni chlopcy i czekaliśmy, aż skończą...

N - O NIE! - przypomniało mu się.

A - O co chodzi? - zapytałam.

N - Pamietam to - zaczął - pamiętam wszystko.

A - Nadał nie rozumiem - odpowiedziałam.

N - To byłem ja...  - zatrzymał się  - to przeze mnie to jest...

A - Nie, to nie twoja wina - broniłam go - ja też mam w tym swój udział.

N - Tak?  - niedowierzał - Niby co?

A - Bo ja... - zawstydziłam się - wtedy się zapatrzyłam na Ciebie.

N - Serio?! - zdziwił się  - Tak dawni już Ci się podobałem?

A - Tak... - krępowałam się.

N - Nie wstydź się - przytulił mnie.

A - Ok, ale ty już nie mów, że to twoja wina - dał warunek.

N - Dobra - zgodził się - Teraz kontynuujmy.



Hejka, nareszcie rozdział.  Wiem, długo to piszę, ale kolejny rozdział jest dla tych, którzy lubią 😏. Więc pewnie nie będzie to profesjonalne, ale postaram się i mam nadzieję że coś z tego wyjdzie. Jakieś opinie, zażalenia?

Kocham Was
Autorka

Mój Shiba❤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz