19. Będzie ciężko

328 17 26
                                    

Pov. Nexe

Kilka godzin temu skończyłem swój domek. Jestem bardzo szczęśliwy, choć nie wyszedł do końca tak jak chciałem. Miał być trochę innych kolorów oraz wykończenia nie są idealne. Jednak mam nadzieję, że innym się spodoba. W szczególności Amy... o ile ją znajdę. Ciągle myślę o niej i o tym gdzie jest. Ostatni raz jak ją spotkałem była taka radosna i nagle nie daje oznak życia. To trochę dziwne, a nawet bardzo. Zawsze mam pecha.

Nagle z mojego odpoczynku wyrwało mnie pukanie do drzwi. Nie spodziewałem się nikogo, więc to dziwne. Zawsze uprzedzają mnie przed  odwiedzinami.

Powoli wstałem i zszedłem na dół. Podszedłem do drzwi i je otworzyłem. Spojrzałem kto tam jest i się zdziwiłem. Do mojego domu przyszedł Magister. To na pewno nie są zwykłe odwiedziny. On coś ma pewnie do mnie. Ahhhh co ja znów zrobiłem.

Tyle myśli przeszło mi po głowie w jedną sekundę, bo potem on się odezwał.

M - Witaj - powiedział swoim mrocznym głosem, w którym dało się usłyszeć nutkę stresu.

N - Heeej - powiedziałem cały wystraszony - co Cię tu sprowadza?

M - Możemy o tym pogadać w środku? - zapytał, najwyraźniej było coś na rzeczy.

Nie odpowiedziałem tylko gestem zaprosiłem go do środka. Następnie zaprowadziłem Magistra na górę do pokoju gościnnego. Usiadł na wskazanym przeze mnie miejscu, ja zrobilem to samo. Następnie zacząłem grzecznościowym pytaniem, aby zyskać chociaż trochę sympatii.

N - Dać Ci jakąś wodę czy coś?  - zapytałem, choć nie zabrzmiało to specjalnie kulturalnie.

M - Nie dzięki - rzucił szybko - lepiej przejdźmy do sedna.

Lekko wystraszyły mnje te słowa.

N - Dobrze - odpowiedziałem niepewnie.

M - Wiem o tym, że spotykasz się z moją córką - zaczął  - nie za bardzo mi to pasowało...

N - Kontynuuj proszę  - powiedziałem coraz bardziej się wsłuchując. ( dop. od autorki: nw czm, ale ta odpowiedź mnie  rozwala XD )

M - Dlatego nie pozwalałem jej wychodzić. Jednak ona... - przerwał.

N - Wszystko OK? - zapytałem.

M - Tak - wziął się w garść.

Było słychać jak bierze głęboki wdech.

M - Po prostu ona zaczęła się ciąć i to zaszło za daleko. No i musiała być szyta - powiedział jak najszybciej się dało, aby potem schować głowę w ręce.

Na poczatku nie dowierzałem jego slowom. Potem wszystkie emocje się we mnie mieszały. Złość, że on na to pozwolił. Następnie smutek, że takie coś się stało, a na końcu pustka.

N - I co z nią? - aż wstałem pytając się.

M - Na razie jest nieprzytomna - nadał był w takiej samej pozycji.

N - Co dalej? - znów zapytałem.

M - Trzeba czekać - jego zmartwienie nie ustawało.

N - Ok, ale mam jedno pytanie - Macgajster skinął głową - Po co tu przyszedłeś i mnie o tym informujesz? Przecież mnie nie lubisz.

M - Ahhh... to trudne - westchnął - Po tym wszystkim zrozumiałem, że nie mogę jej zabraniać spotykania się z tobą.

N - Macgajster, ale ty się zmieniasz! - zdziwiłem się.

M - Jeszcze mam jedną sprawę - nie zwrócił uwagi na moje wcześniejsze słowa - Chcę abyś przyszedł do Amy.

N - Oczywiście, że przyjdę! - ucieszyłem się - To już jakby mnie lubisz?

M - Hmmmm... można powiedzieć, że toleruję - powiedział.

N - Aha... - zacząłem się śmiać.

Jednak szybko przypomniało mi się po co Macgajster tu przyszedł. Powiedziałem mu, abyśmy już poszli, bo jestem gotowy. On jak zwykle nic nie odpowiedział tylko poszedł.

Szliśmy ciągle w ciszy. Co chwilę chciałem jakoś do niego zagadać, ale wolałem nie mieć już więcej problemów. Dlatego cała podróż myślałem o Amy, wieżowcu i wielu innych sprawach z tym związanych.

W końcu dotarliśmy przed wielki wieżowiec z obsydianu. Trochę się przestraszyłem, bo słyszałem o wielu pułapkach, które tam się znajdują. Macgajster nic nadal nie mówił, więc ciągle za nim szedłem.

M - Uważaj - rzucił szybko.

Od razu zrozumiałem o co chodzi. Tu są pułapki. Jednak Macgajster  bez przejęcia omijał je. Pewnie znał je wszystkie na pamięć. Ja obserwowałem wszystkie jego ruchy, a następnie powtarzałem. Tak po 5 minutach byłem już po drugiej stronie. Jednak moje szczęście nie trwało długo, bo za zakrętem był kolejny tunel pułapek.

Po wszystkich akrobacjach, które mi nie wychodziły. Stanąłem przed schodami. Były one wielkie. Spojrzałemna górę, ale nje zobaczyłem ich końca.

M - Teraz na górę - oznajmił bez wzruszenia.

N - Fajnie - mruknąłem.

Nawet nie wiem ile czasu zajęło mi wchodzenie po schodach. Nareszcie gdy doszedłem na górę ujrzałem Macgajstra stojącego przed długim tunelem.

M - Nie ociągaj się - powiedział i od razu poszedł w głąb.

Zatrzymaliśmy się przy zielonych drzwiach, była to odmienność w tym domu.

M - Jesteśmy - oznajmił już trochę smutniejąc.

Otworzył drzwi i weszliśmy. Moimi oczom ukazało się łóżko, na którym leżała Amy. Widać było, że jest słaba. Po chwili dostrzegłem na półce rzucony sprzęt medyczny. Trochę mnie to przeraziło.

M - Ja już idę - powiedział zakłopotany.

Zrozumiałem, że dał mi czas, aby pobyć z Amy. Przeniosłem krzesło obok łóżka i usiadłem na nim. Następnie złapałem dziewczynę za rękę. Zacząłem do niej mówić z myślą, że mnie usłyszy i się obudzi.

N - Amy... proszę obudź się. Jestem i już nikt nas nie rozdzieli. Nie musisz już się smucić. Wszystko OK. Proszę otwórz oczy...

Hejka, oto nowy rozdział, myślę, że na niego czekaliście. Mam do Was kilka pytań:

Czy książka jest już długa?

Ile ma mieć rozdziałów do końca?

Czy coś byście zmienili?

Macie jakieś propozycje do wydarzeń?

Jakie chcecie jeszcze shipy?

Zrobić one shoty?

Spokojnie nie kończę jeszcze książki, ale mam kilka pomysłów na nowe książki. Proszę opowiedzcie na pytania  bo to dla mnie ważne. Na pewno każdemu odpowiem lub podziekuję.

Kocham Was
Autorka

Ok. 805 słów bez notatki

Mój Shiba❤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz