|4|

180 15 2
                                        

Znowu udałem się po szkole do sklepu, by kupić parę rzeczy dla mamy. Jak zwykle poprosiła mnie o te drobną przysługę, tłumacząc się urwaniem głowy w pracy... nie miałem serca jej mówić, że kolejne nadgodziny tylko pogarszają jej stan. Często chodziła zmęczona, praktycznie nie sypiała i jeszcze doszły częste braki jej osoby w domu.

Pożegnałem się z chłopaki i ruszyłem w swoją stronę.

-Znowu masz randkę?- Satori podjął ostatnią próbę zdenerwowania mnie.

W końcu niewiele drogi miał do przebycia między halą, a akademikiem, w którym na codzień mieszkał. Pech chciał, że akurat akademik był na mojej drodze ku głównej bramie- dlatego czerwonowłosym wykorzystał okazje by mnie „odprowadzić" i przy okazji dowiedzieć się czegoś ciekawego.

-Wracam do domu, Satori.- Zaśmiałem się, by podkreślić jego głupi pomysł. Nie pierwszy zresztą...

-Może zaprosisz ją na trening?- Zapytał, próbując zrównać ze mną krok.- Pewnie będzie chciała poznać więcej ludzi, skoro jest tutaj nowa.

Zatrzymałem się, a mój rozmówca prawie na mnie wpadł... spojrzał na mnie zdziwiony, jakby nie rozumiał mojego nagłego zachowania.

-Dlaczego?- Zapytałem.- Jeśli ją przyprowadzę to nie dacie jej żyć, a mi tym bardziej.

Jeśli tylko Yumi pozna Satoriego, ten jej już nie odpuści... będzie ją wypytywać o uczucia do mnie, albo inne krępujące ją informacje. Chłopak był w tym mistrzem.

-Będziemy grzeczni.- Zapewnił, kładąc dłoń na sercu.- Obiecuje, że nie będziemy jej męczyć.

-Czemu ci jakoś nie wierzę?- Zapytałem, a czerwonowłosy zrobił urażoną minę.

-Chcemy po prostu poznać dziewczynę, która z tobą wytrzymuje.- Zaśmiał się, wykorzystując okazje do przytyku.

-Zastanowię się.- Odparłem i ruszyłem w swoją stronę.- Do jutra!

-Do jutra Semi!- Satori pomachał mi radośnie na pożegnanie i po chwili zniknął w akademiku, zapominając o mojej osobie. Najpewniej poszedł „porozmawiać" z Wakatoshim... nie mam pojęcia jak on może z nim mieszkać w jednym pokoju. Ja bym dostał kręćka.

Szybko wszedłem do sklepu, jak zwykle witając się ze znajomym sprzedawcą. Pozbierałem wszystkie potrzebne rzeczy, które mama mi na szybko podyktowała przez telefon i wyszedłem, mając nadzieje na jak najszybsze znalezienie się w domu.

-Semi!- Dobrze znana mi dziewczyna uśmiechnęła się, widząc mnie już z daleka.

-Yumi.- Wykrztusiłem.- Hej!

-Znowu zakupy?- Wskazuje na moje wypchane siatki w jednej ręce.

Nie chciałem jej tłumaczyć całej sytuacji...

-Dla mamy.- Wyjaśniłem krótko.

Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko, słysząc moje wyjaśnienie.

-To słodkie, że pomagasz mamie.- Dotknęła mojego ramienia.- Dobry z ciebie chłopak.

Skupiłem się na jej dotyku... delikatnie położyła swoją dłoń na spięty ramieniu- ledwo ją czułem.

-Ja...-Zacząłem, ale zaciąłem się.

Nawet nie wiedziałem co bym mógł jej powiedzieć... „dzięki?", albo „nawet nie wiesz jak dobry?"- takie teksty to prędzej pasowały mi do Goshikiego, niż do mnie.

Dziewczyna przekrzywiła głowę i szybko zabrała drobną dłoń z mojego ramienia- jakby gest wykonała niechcący, bez celu.

-Tak się zastanawiałam.- Zaczęła bawić się rękawem swojej za dużej bluzy.- Czy mógłbym przyjść na wasz trening w któryś dzień?

„Zaproś ją"~ głos Satoriego odbijał się echem w mojej głowie.

Jeśli się zgodzę, pozna chłopaków... zobaczy jak gramy. Przekona się, że nie jestem w głównym składzie- może mnie wyśmieje? Skąd mam pewność, że tego nie zrobi?

Przyglądam się tej drobnej dziewczynie- takiej niewinnej...

-Możesz przyjść jutro.- Uśmiechnąłem się delikatnie.- Poznasz moje wszystkie utrapienia...

Semi Eita~Zielona HerbataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz