|7|

160 13 0
                                    

-Gotowa?- Zapytał cichutko Semi, by nie usłyszano nas za wcześnie.

Ostatnia szansa na ucieczkę- taktyczny odwrót... albo wejdę i poznam resztę wesołej ferajny nowego sąsiada. Pytanie czy jestem gotowa wpakować się w taką ilość nowych charakterów?

-Będziesz tam cały czas?-Zapytałam jeszcze ciszej, a na moje policzki wkradł się soczysty rumieniec.

Nie chciałam by mnie zostawiał... potrzebowałam jego obecności. Jego- żeby tam był... inaczej ucieknę w pierwszym lepszym momencie. Nie będę nawet się za siebie oglądać.

Jednak...

-Oczywiście.- Uśmiechnął się.- To w końcu trening mojej drużyny.

...puściłam jego dłoń. Wolałam nie dawać chłopakom powodów do plotek. Wystarczy, że Satori widział nasze dłonie złączone ze sobą- mógł sobie coś pomyśleć.

-Później wpadniesz do mnie na herbatę?- Pytam, chociaż wiem, że nie powinnam.- To znaczy, po treningu. Jak będziemy wracać. Zanim wrócisz do siebie...

-Z przyjemnością, Yumi.- Uśmiecha się, przerywając mi dalsze kompromitowanie się.

On jest dobry.

On cię nie zostawi.

Będzie tam z tobą...

Uspokajam się, gdy Semi popycha lekko drzwi. Wchodzę pierwsza do wielkiej sali- Semi mnie przepuszcza szepcząc uspokajająco: "będę tuż obok"... Odprężam się na te słowa. Będzie dobrze- ale tylko, jeśli nie będzie więcej chłopaków, takich jak Satori- i tylko, jeśli spełni swoją obietnicę.

Wszystkie spojrzenia kierują się na mnie.

O Boże.

Nie jestem przyzwyczajona do takiej atencji. Nigdy nie lubiłam być w centrum uwagi... a teraz? Teraz jestem epicentrum trzęsienia, które zaraz wywoła moja obecność.

Nie słucham nawet, kiedy Semi przedstawia mnie drużynie...

Przyglądam im się za to, tak jak oni mnie. Rozpoznaje szybko czerwonowłosego Satoriego- stoi na uboczu z jakimś chłopakiem, który od razu przyprawia mnie o dreszcze. Coś w nim jest niepokojącego- od razu przypominam sobie słowa Semi'ego: "nasz kapitan jest specyficzny. Trochę straszny, jak niektórzy twierdzą."- to musi być on. Słynny kapitan Akademii. Orzeł, prowadzący swoją drużynę po zwycięstwo.

-Hej.- Dukam nieśmiało.- Miło was poznać.

Niektórzy odpowiadają nieśmiało i od razu wracają do swoich zajęć- dzięki niech będą niebiosom.

-Yumi.- Semi kładzie mi rękę na plecach.- Idź na trybuny.

Coś w tym geście mnie przeraża... jakby próbował się mnie pozbyć z sali. Odtrącić. Rozdzielić nas.

-Jeśli chce, może zostać na ławce.- Proponuje jakiś chłopak, który na pierwszy rzut oka wydaje się spokojny... idealny.- Jeśli nie ma nic przeciwko siedzenia z trenerem.

-To zły pomysł, Shirabu.- Wtrąca się Satori, który nagle zmaterializował się przy nas.- Jeszcze się wystraszy i nigdy więcej nas nie odwiedzi.

-Tego byśmy nie chcieli.- Wtrąca się drugi chłopak.

Za bardzo przypomina mi w tym momencie Satori'ego- chociaż wątpię by ktoś był, aż tak mocno specyficzny, jak on... jednak na pierwszy rzut oka, nie pasuje mi. Lekko, prawie niezauważalnie, oddalam się od niego- bliżej Semi'ego.

-Goshiki, nie musisz zachowywać się, jak idiota.- Podsumowuje jakiś inny chłopak.- Satori nam w zupełności wystarczy.

Już ich nie rozróżniam... za dużo ich.

-Chodź.- Semi lekko popycha mnie w kierunku wejścia na trybuny.

-Wolałabym zostać tutaj.- Udaje mi się wydukać, ku zaskoczeniu zgromadzonych wokół mnie chłopaków... sama się zdziwiłam.- Będę lepiej widzieć.

-Jeśli Satori jej nie wystraszył, to trener tym bardziej tego nie zrobi.- Podsumowuje jakiś ciemnoskóry chłopak.- Spokojnie Semi.

-Dobrze.- Wzdycha mój sąsiad, wskazując jedyną ławkę na całej sali.- Możesz tam usiąść.

-Tylko uważaj na piłki.- Uśmiechnął się Satori.- Często lecą tam, gdzie nie trzeba.

-Tylko jeśli ty serwujesz.- Podsumował chłopak imieniem Shirabu... to ten spokojny. Ten, który nie stresuje mnie.- Inni mają lepszego cela.

-Shirabu!- Oburzył się czerwonowłosy, ruszając w ślady za chłopakiem.- Gdzie szaunek do starszego kolegi z drużyny?

Zajęłam miejsce na ławce- teraz tylko obserwować. Uczyć się ich imion- by później nie było kłopotów, jeśli się do mnie odezwą... oni znają moje. Ja muszę poznać ich kilka i zapamiętać wszystkie.

Semi uśmiecha się do mnie, dodając mi tym otuchy, po czym rusza w ślad za kolegami.

Nie było tak źle... większość chłopaków nie zainteresowała się mną zbytnio. Tylko kilku zwróciło uwagę... ciekawe czy oni wiedzą, że jestem z Karasuno. Szkoły, która jakby nie patrząc, w przyszłości może być ich przeciwnikiem...

Tylko ich kapitan co chwila mierzy mnie spojrzeniem i wtedy zaczynam rozumieć.

On wie kim jestem...

***

Od razu wiedziałam, który z dwóch mężczyzn wchodzących do sali to trener drużyny- nawet nie musiałabym słuchać wszystkich opowieści Semi'ego by go rozpoznać.

Starszy mężczyzna przyjrzał mi się bacznie.

-Już mówiłem, że wszystkie dziewczyny, które tak chętnie dopingują chłopaków, mają zakaz wstępu na treningi.- Jego głos był mocny, nie znoszący sprzeciwów.- Wróć na mecz.

-Ja...- Zaczęłam rozglądać się po sali, szukając znajomej twarzy Semi'ego. Niestety chłopak stał akurat plecami do mnie i dyskutował o czymś z Shirabu.

Próbowałam coś wydukać, ale szybko wyręczył mnie jeden z chłopaków.

-To przyjaciółka Semi'ego.- Spojrzałam w kierunku ciemnoskórego chłopaka. Nadal nie mogąc dopasować żadnego imienia do jego osoby...

-Bez wyjątków.- Trener twardo nie dawał za wygraną.-Ty, wracać do drużyny.

Wskazał chłopakowi drugi koniec sali, gdzie stała większość chłopaków. Zdążyłam zauważyć jeszcze, kątem oka, jak chłopak posyła mi przepraszające spojrzenie. Jakby chciał powiedzieć: „przykro mi, próbowałem".

Nie miałam mu za złe, że się nie udało...

-Może to lepiej, że zostanie.- Wtrącił się drugi mężczyzna, podejrzewam, że menedżer drużyny.- Chłopaki powinni częściej grać przed publiką.

-Jedna dziewczyna, a kilkanaście to różnica.- Warknął staruszek.

-Będę cicho.- Pozwoliłam się wtrącić do ich wymiany zdań, od razu zwracając na siebie ich uwagę.- Siądę na ławce i nawet się słowem nie odezwę.

Starszy mężczyzna zmierzył mnie wzrokiem.

Jeśli wziął mnie za jedną z tych co się drą na każdym meczu... to naprawdę staruszek ma problem ze wzrokiem. Już na pierwszy rzut oka widać, że jestem spokojna.

-Trenerze, jej obecność spowoduje, że chłopaki będą próbowali się popisać.- Wyszeptał menedżer, myśląc, że go nie usłyszę.- Będą się bardziej starać.

-Dobrze.- Westchnął w końcu trener, niezadowolony z nowego obserwatora.- Jedno słowo podczas treningu i wylatujesz.

-Dziękuje.- Pochyliłam lekko głowę.

-Obym tego nie pożałował.- Usłyszałam jeszcze jak mówi, gdy odchodziłam do ławki, by zająć swoje miejsce.

Semi Eita~Zielona HerbataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz