|5|

173 12 3
                                    

-NIE WKRĘCASZ NAS?!- Satori od ponad godziny nie mógł uwierzyć w to, że Yumi przyjdzie na nasz trening.

Przez większość lekcji wypisywał do mnie SMSy, by upewnić się, że posłuchałem jego rady i rzeczywiście dziewczyna się pojawi... całe szczęście, że chodzimy do innych klas. Inaczej miałbym kłopoty, bo pewnie gęba by mu się nie zamykała i zwróciłby tym uwagę nauczycieli.

-Nie Satori.- Wyjąkałem, po raz enty.- Przyjdzie.

Czerwonowłosy pokręcił głową, jakby nadal nie mógł uwierzyć w te informacje.

-Myślałem, że będziesz ją przed nami ukrywać przynajmniej z kilka miesięcy!- Uśmiechnął się, zataczając krąg wokół mnie.

Czułem się jak jakaś zwierzyna, na którą poluje jastrząb... nic dziennego, że nasi przeciwnicy obawiali się Satoriego i nie chcieli grać przeciwko niemu w meczach.

-Jeśli będziesz się tak zachowywać...- Zacząłem, ale czerwonowłosy mi przerwał.

-To nigdy więcej nie przyjdzie na nasz trening?- Zapytał, uśmiechając się jak szaleniec.-Nie strasz, bo od tego to duchy są, Semi.

Westchnąłem... czy aby na pewno to był dobry pomysł? Yumi może mnie znienawidzić, że chłopaki nagle zaczęli się nią tak interesować. Raczej nie lubiła być w centrum uwagi.

-Wakatoshi-kun!- Satori podbiegł do swojego współlokatora, jak zwykle drąc się na pół korytarza.- Słyszałeś, że dzisiaj będziemy mieć widownię na treningu? „Przyjaciółka" Semiego przychodzi.

Wzdrygnąłem się, słysząc jak wypowiada słowo
„Przyjaciółka"... jakby była kimś więcej.

-Ta z Karasuno!- Tłumaczy dalej Satori, a ja już wiem, że sprawa się rypła zanim dobrze się zaczęła.

-Zły pomysł.- Odpowiada tylko i dochodzi w stronę szatni.- Sprowadzać wroga.

Nigdy nie był zbyt rozmowny... ale i tak mam wrażenie, że właśnie pogardził mną, tym pomysłem i zachwytem Satoriego.

-Wroga?- Patrzę wymownie na czerwonego pokemona.

To on spędza najwiecej czasu z Wakatoshim... można nawet powiedzieć, że dzięki swojemu talentowi, trochę go ogarnia. Rozumie więcej, niż cała drużyna razem wzięta.

-Wiesz jaki on jest!- Broni przyjaciela Satori.- Przy Yumi nie będzie się odzywać! Nawet nie spojrzy w jej kierunku...

Albo wręcz przeciwnie... walnie jakimś tekstem o wrogu i zniechęci dziewczynę całkowicie do swojej osoby.

-Jasne.- Odpowiadam krótko.

Idę w przeciwnym kierunku, niż Satori- co oczywiście zauważa czerwona pijawka.

-A gdzie ty to się wybierasz?- Pyta, zastępując mi drogę.- Szatnia jest w drugą stronę. Już zamierzasz uciekać?

Tak.

-Nie.- Próbuje go ominąć, ale Satori bawi się ze mną jak z dzieckiem.- Idę po Yumi.

-Idę z tobą!- Od razu uśmiecha się szerzej.

-Nie.- Mruczę, bo wiem, że jak chłopak się uprze to nic go nie przekona do zmiany zdania.- Wolałbym, żeby się nie wystraszyła na wstępie.

-Przesadzasz!- Satori robi smutną minę... oczywiście tylko udaje.- Będę grzeczny!

Znowu obiecuje coś, czego nie spełni... wzdycham, bo wiem, że i tak za mną pójdzie.

-Dobrze.- Odpowiadam w końcu, ku radości Satoriego.

Zapowiada się ciekawy trening...

Semi Eita~Zielona HerbataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz