| Aomine Daiki |
- Możesz, w końcu przestać krzyczeć i maltretować tę piłkę?! - krzyknęłaś widząc, że spokojna rozmowa nic tu nie da.
Zdenerwowany chłopak, cisnął pomarańczową kulą o ziemię. Schylił się opierając dłonie o kolana. Dyszał, ale zaraz zacisnął mocno zęby i dłonie. Nie potrafił opanować swojej złości. Wiadomość, że może zostać wydalony z drużyny, poruszyła nim. Nigdy nie myślał, że będzie musiał się martwić takimi rzeczami. Był przecież najlepszym graczem w tej szkole.
- Nic nie zrozumiesz! - warknął, odwracając się w twoją stronę - jesteś tylko dziewczyną. W dodatku nie grasz w kosza i nie rozumiesz co właśnie przeżywam! Z łaski swojej wyjdź z tej sali i daj mi spokój, do cholery!
- Nie mam mowy, nie zostawię cię teraz samego! - odparłaś wstając z ławki, na której siedziałaś i obserwowałaś co robił - jakbyś nie zauważył to przez ciebie to wszystko.
- Miałaś mnie pocieszać, a nie wkurwiać [T.I]! Nawet tego nie potrafisz zro...! - szybkim krokiem podeszłaś do niego i szarpnęłaś za białą koszulę. Przybliżyłaś jego twarz do swojej. Spojrzałaś w rozbiegane oczy chłopaka, próbując sama się opanować. Czułaś gorący oddech, który owiewał twoją skórę. Widziałaś na jego twarzy, kropelki potu.
- Nie obrażaj mnie, a słuchaj! Nawet jeżeli robisz teraz morderczy trening to to nic nie zmieni! Gdybyś regularnie chodził na treningi i się nie opierdalał, wcale takiej sytuacji, by nie było! Przestań się mazać, jak baba! Pójdziesz jutro do szkoły i udowodnisz im, że nie ma nikogo lepszego na twoje miejsce, zrozumiano?!
Chłopak biorąc głęboki wdech jednocześnie zamykając oczy, zaczął się rozluźniać. Wiedział, że miałaś rację, ale potrzebował kogoś kto nim wstrząśnie. Od czegoś ma się te dziewczyny, nie?
| Midorima Shintarō |
- Nie potrzebuję twoich "motywujących" słów, tylko spokoju, nanodayo! - chłopak próbował wyminąć cię, by móc wyjść z szatni. Przegrana wcale nie jest miłą rzeczą. Midorima doświadczył tego, niecałe dziesięć minut temu. Reszta drużyny mimo że, dzielnie trzymała łzy na boisku wcale nie wstydziła się teraz tego okazywać.
- Chcę ci pomóc jasne?! Przegrana z Rakuzan wcale nie jest jakimś poniżeniem! To, że graliście z nimi i przegraliście tylko siedemnastoma punktami nie oznacza, że jesteście słabi! Weź się ogarnij człowieku!
- Uhg! Myślisz, że łatwo mi jest znieść taką porażkę?!
- Czy twoim mottem nie było "Człowiek strzela, Pan Bóg kule nosi?" Nie rozumiesz, że twój plan pokonania przeciwnika nie udał się, bo nigdy nie możesz przewidzieć wyniku? Zdarza się, że to co człowiek postanowił, może się nie zrealizować. Miałeś chęci i próbowałeś grunt, że nie stchórzyłeś, czy to się nie liczy?