| Aomine Daiki |
- Czy mi się wydaję czy za każdym razem, kiedy do ciebie przychodzę poziom zasyfienia twojego pokoju przekracza wszelkie limity? - spytałaś obserwując leżące ubrania na panelach, nie wyniesione śmieci i niedojedzone zupki chińskie.
- Przesadzasz ... - mruknął zakrywając twarz kołdrą. Nie dość, że zaprosił cię do siebie to nie mógł znaleźć czasu, żeby posprzątać ten "syfilis".
- Nie zdziwię się, jeśli znajdę w tych skarpetkach drugie życie ... - zakryłaś dłonią nos, czując nieprzyjemny zapach. Podeszłaś do okna unikając wszelakich zagrożeń i otworzyłaś je na oścież. Delikatny wiaterek wpadł do tego kurnika - nie mogłeś nawet tego zrobić?
- To za dużo ... - przekręcił się na bok i opierając głowę o dłoń obserwował co robisz. Z daleka mogłaś zobaczyć jego nagi tors. Musiałaś przyznać, że wyglądał apetycznie z tymi zmierzwionymi włosami.
Nie mogąc dłużej usiedzieć w tym nieporządku zaczęłaś sprzątać rzeczy, którymi się nie brzydziłaś. Doskonale czułaś jego wzrok na swoim tyłku. Znajdując pustą folię na śmieci zaczęłaś wrzucać śmierdzącą żywność. Kiedy wystawiłaś niebieski wór z pokoju chłopaka mogłaś w spokoju wytrzeć lekki pot, który pojawił się na twoim czole. Nie sądziłaś, że posprzątanie średniej wielkości pokoju tak cię zmęczy.
- No, teraz mogę przynajmniej normalnie oddychać, co chcesz ...! - przerwałaś czując, że jesteś przyciskana do nagiego torsu chłopaka. Mogłaś poczuć jego rozgrzaną skórę, która jeszcze do nie dawna była przykryta pierzyną. Jego umięśnione ręce oplotły twoje ciało, a jego nos zatopił się w twoich rozpuszczonych włosach.
- Dobrze, że cię mam ... - westchnął gładząc twoje ramię. Rumieniec wkradł się na twoją twarz, kiedy pojęłaś sens jego słów. Miałaś zamiar jakoś zareagować, ale jego klatka piersiowa skutecznie ci to uniemożliwiała.
- Co ci się stało? Jeżeli myślisz, że tymi czynami zmusisz mnie, bym przychodziła do ciebie i sprzątała to się grubo mylisz!
- Zawsze musisz zniszczyć taką chwilę - westchnął, ale zaraz po pokoju rozniósł się jego śmiech.
| Midorima Shintarō |
- Co ci się ... - nie dałaś chłopakowi dokończyć, ponieważ widząc twój mało inteligentny wyraz twarzy, zamilkł.
- Nie wierzę, że to się dzieje! - pisnęłaś zamykając oczy - nigdy bym nie myślała, że nadejdzie dzień, w którym z własnej woli zawitasz w moim domu i poprosisz o wspólne przytulanki!
- C-co?! - zerwał się do siadu, ale pociągnęłaś go za bluzkę, więc szybko upadł na twoje kolana - nic takiego nie powiedziałem, nanodayo!
- I wcale nie musiałeś, wyczytałam to z twoich oczu ... - przejechałaś palcami po jego włosach. Chłopak lekko spięty, nie ruszał się i pozwolił ci na bawienie się jego kosmykami. Jego wzrok utkwiony był na twojej pościeli. W pokoju było cicho, no może nie licząc lecącej w tle muzyki.