Kiedy przyszłaś na jego trening...

1.1K 20 22
                                    

Gabo- Szłaś właśnie w kierunku trybun boiska, na którym trenują Złote Jastrzębie. Byłaś umówiona ze swoim chłopakiem na wyjście do kina, kiedy skończy trening więc postanowiłaś, że zrobisz mu niespodziankę i przyjdziesz popatrzeć jak gra. Trafiłaś w punkt z czasem, ponieważ przybyłaś akurat na krótki meczyk, który rozgrywali zawsze no końcu. Zadowolona usiadłaś na jednym z krzesełek i obserwowałaś, co dzieje się na boisku. Dość szybko wyptrzyłaś na nim Gabo, który jak zwykle świetnie sobie radził.

-Cześć śliczna- nagle do twoich uszu dotarł czyiś głos z boku boiska tóż obok miejsca, w którym siedziałaś.

Zaskoczona zlustrowałaś wzrokiem nieznajomego. Twoim oczom ukazał się niski blondyn z numerem 5 na koszulce. Posyłał w twoją stronę uśmieszki i opierał się o barierkę.

-Na twoim miejscu wróciłabym do gry- powiedziałaś po chwili.

-Zdecydowanie bardziej wolę patrzeć w twoje piękne oczy- rzucił z szelmowskim uśmiechem piłkarz.

-Więc pewnie nie przeszkadza Ci to, że w tą stronę idzie twój zirytowany trener?- spojrzałaś na niego z jedną brwią uniesioną do góry

Przestraszony chłopak odwrócił się nagle do tyłu, ale nigdzie nie widział starszego Velazquéza. Już chciał ponownie cię zagadnąć, kiedy nagle podbiegł do was uśmiechnięty Gabo.

-Cześć skarbie- zaszłaś na dół witając się z chłopakiem krótkim pocałunkiem.

-T/I tak dobrze cię widzieć- zaśmiał się lekko Moretti- Widzę, że poznałaś już Adriana.

-Można tak powiedzieć- odpowiedziałaś nieco tajemniczo, lustrując wzrokiem skołowanego blondyna.

-Masz jakąś sprawę do mojej dziewczyny?- zapytał napastnik, patrząc z zainteresowaniem na kolegę z drużyny.

-Twoje dziewczyny?- powiedział głucho nastolatek- Ależ skąd, my po prostu tak sobie gadaliśmy i tyle. Słyszeliście?! Chyba Vito potrzebuje pomocy haha! To ja lecę pa!

Gdy chłopak odbiegł zachichotałaś pod nosem i ruszyłaś razem z Gabo pod jego szatnie.

-Idą nasi zakochani- do twoich uszu dobiegł radosny głos Dedé, które po chwili objął was oboje za ramiona- I jak T/I podobał ci się nasz trening?Widziałaś moją świetną gre?

-Widziałam tylko końcówkę, ale było fajnie- powiedziałaś z uśmiechem- I oczywiście jak zawsze byłeś wspaniały.

-W końcu to ja- rzucił z wielką pewnością siebie brazylijczyk za co oberwał w głowę od stojącego obok Ricky'ego.

-Daj już jej spokój palmowa głowo- odezwał się z politowaniem czarnowłosy.

Po chwili dwaj piłkarze zaczęli się nawzajem zaczepiać i gonić.

-Oni tak zawsze?- spytałaś rozbawiona.

-Przeważnie tak- odpowiedział rozbawiony Gabo.

Przyjście na ten trening było zdecydowanie dobrym pomysłem, ponieważ dawno nie czułaś się tak rozbawiona i szczęśliwa. W dodatku gdy reszta chłopaków cię zobaczyła rozpoczęły się jeszcze większe żarty i finalnie zamiast do kina to poszliście wszyscy razem do Hat Tricka na lody.

Lorenzo- Niosłaś w ręku koszulkę treningową swojego chłopaka kierując się prosto do jego szatni. Mijałaś po drodze kilku kolegów z jego drużyny, którzy już ubrani szli na boisko. Po chwili do twoich uszu doszły głośne rozmowy i czyiś rozgorączkowany głos, który dobrze kojarzyłaś. Gdy wyszłaś zza zakrętu stanęłaś u celu przyglądając się z tyłu jak czarnowłosy przerzuca całą szatnie w poszukiwaniu swojej własności.

O11CE/Jedenastka- scenariusze Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz