Kiedy się ze sobą droczycie...

962 21 21
                                    

Gabo- Od pewnego czasu Moretti stał się o wiele bardziej uczuciowy i praktycznie bez przerwy szukał twojej uwagi. Gdy tylko udało mu się ją zdobyć robił wszystko, żebyś jak najdłużej do niego mówiła bądź go przytulała.

-Co się ostatnio z tobą dzieję Gabo?- spytałaś rozbawiona, kiedy po raz kolejny podczas odrabiania lekcji objął cię w pasie i wtulił w twoje plecy.

-Po prostu chce spędzać czas ze swoją piękna dziewczyną- wyszeptał obok twojego ucha i nachylił się aby cię pocałować, jednak szybko odsunęłaś głowę.

-Nie tym razem- powiedziałaś, patrząc na niego wyzwywająco- Musisz się trochę bardziej postarać.

-Ah tak?- ciemnooki położył rękę na twojej talii- Zaraz będziesz prosić o więcej...

-Na prawdę?- spojrzałaś na niego spod w pół przymkniętych powiek, łapiąc go za szyję.

Piłkarz zbliżył się do ciebie jeszcze bardziej i musnął swoim nosem twój. Jeszcze przez dłuższy czas unikałaś jego prób złączenia waszych ust w jedność. Aż do momentu, kiedy nie mogłaś już znieść jego smutnej minki i sama wpiłaś się w jego odpowiedniczki. Chłopak odwzajemnił pieszczotę z takim zapałem jakby miał to być wasz ostatni w życiu pocałunek. Przez myśl przeleciało ci mnóstwo przyjemnych wspomnień, a słodki smak jego ust sprawił, że mimowolnie się uśmiechnęłaś.

Po kilku chwilach, kiedy naprawdę zabrakło wam powietrza odsunęliście się od siebie opierając czoła razem.

-Miałeś rację- rzuciłaś lekko zdyszana- Chcę cię więcej...

Gabo posłał ci wymowne spojrzenie z nutką pożądania w sobie i pogładził cię ręką bo udzie.

-Dobrze, że nie idzie cię tak łatwo zdobyć- powiedział po chwili ciszy nastolatek- To sprawia, że jesteś idealną dziewczyną.

-Ostatnio tyle tych komplementów od ciebie dostaję, że czuję się jak gwiazda- zaśmiałaś się, opierając się o jego ramię.

-Dla ciebie wszystko skarbie...- powiedział męskim głosem ciemnowłosy.

Lubiłaś się czasem podroczyć z kapitanem Jastrzębi chociażby ze względu na to, że pokazywał ci wtedy stronę o której nie miałaś wcześniej pojęcia. Czyżby to był ten słynny urok każdego Guevary?

Lorenzo- Twoje życie u boku gracza Juventusu trochę się pozmieniało. Dalej byliście parą, ale mieliście dla siebie mniej czasu ze względu na treningi chłopaka i twoje studia, które na szczęście postanowiłaś rozpocząć w Turynie. Mimo, że na razie nie zamieszkaliście razem to bardzo tego chcieliście. Przez to wasze życie uczuciowe stało się bardziej namiętne i gwałtowne. Ciemnowłosy gdy tylko cię widział stawał się jak lew, który poluje na swą ofiarę.

Pisnęłaś lekko gdy poczułaś czyjeś zimne dłonie wsuwające się pod twoją bluzkę.

-Lorenzo!- zawołałaś zaskoczona- Oszalałeś?!

Robiłaś właśnie kolację dla waszej dwójki i dopiero teraz zauważyłaś, że chłopak zdążył już wrócić z treningu.

-Cześć kochanie- zwrócił się do ciebie piłkarz ze swoim firmowym uśmieszkiem- Nie przywitasz się ze mną?

-Może tak, a może nie- odpowiedziałaś z cwaniackim uśmieszkiem, patrząc prosto w jego oczy.

Guevara uśmiechnął się jeszcze szerzej i położył dłonie po obu stronach blatu uniemożliwiając ci tym drogę ucieczki. Następnie zlustrował cię dokładnie od góry do dołu i powoli zjechał wzrokiem na twoją lekko zarumienioną twarz.

O11CE/Jedenastka- scenariusze Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz