Spotkanie z jego rodzicami...

394 19 7
                                    

Gabo- Od samego rana chodziłaś jak na szpilkach ze względu na to, że Gabo zaprosił cię na kolację z jego ojcem i babcią (to będę te czasy, kiedy jeszcze się z nim dogadywał). Amelie poznałaś już dużo wcześniej jak byliście razem w Alamo Seco więc cieszyłaś się, że znowu ją zobaczysz, ale jego ojca obawiałaś się najbardziej. W końcu to Diego Guevara i bałaś się, że zrobisz coś głupiego przez co mężczyzna od razu nie będzie cię lubił.

Gdy nastał czas, aby w końcu się z nim poznać wzięłaś głęboki oddech, a Gabo zadzwonił do drzwi wielkiej posiadłości.

Poczułaś jak ciemnooki uspokajająco głaszcze cię po plecach, aby dodać ci otuchy. Wiedziałaś, że bardzo zależy mu abyś dogadała się z jego ojcem, którego bądź co bądź niedawno poznał.

Nie minęła minuta, a drzwi otworzyły się ukazując sylwetkę wysokiego czarnowłosego mężczyzny o oczach podobnych do Morettiego, który zmierzył cię wzrokiem, aby po chwili lekko się uśmiechnąć.

-Witaj Gabo widzę, że przyprowadziłeś koleżankę- zaczął głębokim głosem były piłkarz, a po twoich plecach przebiegł dreszcz strachu mieszający się z podziwem nad domem do którego weszliście.

Wszystko było drogo i nowocześnie urządzone, a przy wielkim stole w jadalni siedziała Amelia i Lorenzo.

-Tak właściwie to moja dziewczyna T/I- przedstawił cię chłopak, posyłając w twoją stronę czuły uśmiech.

Mimika twarzy Guevary seniora momentalnie się zmieniła na bardziej radosną i rozluźnioną.

-W takim razie bardzo się cieszę, że mogą poznać piękną wybrankę mojego syna, Diego Guevara- mężczyzna wyciągnął do ciebie dłoń, która lekko uścisnęłaś przy okazji oblewając się rumieńcem.

-T/I T/N- również się przedstawiłaś.

Gdy wszelkie przywitania dobiegły końca wszyscy razem zasiedliście do stołu. Z początku atmosfera była dosyć sztywna, ale kiedy Amelia przejęła stery w rozmowie wszystko się jakoś potoczyło. Gabo cieszył się z akceptacji ojca, ty odetchnęłaś z powodu zerowej ilości stresu, a Lotenzo był szczęśliwy z doskonałej kuchni babci Gabo.

Lorenzo- Pewnego dnia wracałaś ze szkoły razem ze swoim chłopakiem idąc prosto do jego domu, ponieważ umówiliście się na wspólne nocowanie z graniem w gry na konsoli. Zadowolony ciemnowłosy z ręką przewieszoną przez twoje ramię wszedł razem z tobą do swojego domu, opowiadając zawzięcie o ostatnim hat-tricku którego strzelił przeciwko Cesarskim Orłą. Przerwał jednak w połowie nie spodziewając się widoku swojego ojca, który siedział w salonie na kanapie i przeglądał czasopismo sportowe, na twój widok jego brwi powędrowały ku górze.

No tak ostatnim razem na twoim miejscu widział Martine.

-Co ty tu robisz?- spytałaś zszokowany piłkarz- Przecież miałeś wrócić dopiero za dwa tygodnie.

-Zgadza się, ale sprawy poszły lepiej niż zakładałem więc oto jestem- wyjaśnił Guevara senior- A to kto?

-T/I T/N dziewczyna pańskiego syna- wystarczyło jedno spojrzenie byś wiedziała z kim rozmawiasz.

Z reszta kto inny mogły być w domu Lorenzo jak nie jego tata.

-Coś mi mówi twoje nazwisko czy przypadkiem ty też nie grasz w piłkę nożną?- były piłkarz dokładnie lustrował cię wzrokiem.

-Jestem kapitanem żeńskiej drużyny w IRS-ie- wyjasniłaś pokrótce.

Ciemnooki tylko pokiwał głową z uznaniem i posłał ci lekko uśmiech.

-Jeśli chcesz to mogę ci opowiedzieć jak mały Lorenzo pierwszy raz grał w piłkę i wpadł do dziury w ogrodzie, przez co nie mogłem go przez pół dnia znaleźć- zaczął ojciec twojego chłopaka, co dało ci mały sygnał do tego, że byś może zostaniesz zaakceptowana.

O11CE/Jedenastka- scenariusze Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz