Widzę, jak bardzo Lauren jest zdenerwowana wymianą zdań w restauracji z Lucy. Konfrontacja z Vives zdecydowanie zepsuła jej humor, przez co przeklinam w myślach byłą dziewczynę zielonookiej. Nie mam pojęcia, co o tym wszystkim myśleć i najchętniej pocieszyłabym szatynkę.
- Zatrzymaj się - mruczę cicho, gdy widzę, że znajdujemy się daleko od miasta. Jauregui zerka na mnie zdziwiona, marszcząc brwi.
- Co?
- Zatrzymaj się tutaj - sapię, zaciskając usta w wąską linię. Nie wygląda na zbyt przekonaną moimi słowami, ale jednak staje na poboczu.
Odpinam swój pas, a następnie jej i przenoszę się na jej kolana. Lauren spogląda mi w oczy i odsuwa lekko fotel do tyłu, pozwalają mi się objąć. Popycham ją delikatnie na plecy, przywierając ustami do jej.
Zaskoczona dopiero chwilę później oddaje pocałunek. Układa dłonie na moich biodrach, podczas gdy w gorączkowym tempie rozpinam jej pasek, a potem rozporek. Jej penis w dalszym ciągu przebija się przez bokserki. Wiedziałam, że nasze pieszczoty w restauracji bardzo ją podnieciły, ale nie sądziłam, że do tego stopnia.
- Camz - jęczy cicho, kiedy łapię ostrożnie w palce członka, przesuwając się na nim powoli. Zadzieram wyżej sukienkę, aby było nam wygodniej i zjeżdżam pocałunkami do jej szyi, która jest wrażliwa. - Oh... Gumki mam w kieszeni.
Nie zaprzestając swoich ruchów, sięgam do wyznaczonego miejsca. Sprawnie wyciągam prezerwatywę, podając dziewczynie opakowanie. Skomli, wypychając lekko biodra w moją stronę, a jej palce lądują na mojej kobiecości. Ponownie, tak jak w restauracji, nie ma problemu z tym, aby odsunąć majtki i dotrzeć do łechtaczki.
- Pragnę cię - syczę cicho, muskając zębami jej ucho. Szatynka zagryza wargę i jedną ręką zakłada zabezpieczenie, a drugą nadal mnie pieści.
Powoli się na nią opuszczam, nie hamując już jęku przyjemności. Zielonooka też jęczy na ten kontakt i wchodzi we mnie powoli. Kręcę lekko biodrami, sprawiając, że napieram na nią przednią ścianką kobiecości. Stymuluje penisem mój punkt G, a palcami łechtaczkę. Niemal rozpływam się na to z przyjemności.
Stopniowo łapiemy wspólny rytm, choć jest to trochę trudne przez ograniczone miejsce. Opieram się plecami o kierownicę, kołysząc delikatnie biodrami. Lauren wypycha swoje jak najwyżej, aby wejść jeszcze głębiej.
Cichy krzyk wydobywa się z moich ust, gdy kciuk szatynki pociera mnie szybciej. Wbijam paznokcie w bicepsy dziewczyny, kiedy nagle członek zielonookiej wypada ze mnie pod wpływem moich soczków.
Cała się trzęsąc, opadam na Jauregui. Ta z uśmiechem cmoka mnie w usta i znowu powoli we mnie wchodzi. Drżę na ten kontakt, ale nabijam się na nią. Szatynka wznawia płynne ruchy bioder, w szybkim tempie doprowadzając nas obie do orgazmu.
- Moje kochanie - mruczy z czułym uśmiechem i przeczesuje palcami moje włosy. - Kocham cię.
- Ja ciebie też, Lo.
CZYTASZ
50 miejsc, w których Camren robi to ✅
FanfictionZbiór one shotów o Camren, które nie są ze sobą powiązane.