- Pięknie tutaj - uśmiecham się szeroko, zerkając przelotnie na Lauren. Dziewczyna odwzajemnia mój gest, splatając ze sobą nasze palce.
Wakacje rozpoczęły się dość intensywnie. Zielonooka brała nadgodziny w firmie, żeby uporządkować papierkową robotę, a ja tymczasem pisałam nową książkę. Później obie postanowiłyśmy wziąć mały urlop i wyjechać nad morze. Dwa dni spędziłyśmy w hotelu ze względu na pogodę, lecz teraz w końcu udało nam się wyjść.
Zaczynało się zmierzchać, przez co coraz mniej osób było na plaży. Dodatkowo szatynka znalazła bardzo odosobnione miejsce, gdy szłyśmy brzegiem wody.
- Rozłożę koc - informuje z uśmiechem, wyciągając puszyste przykrycie. Dałam jej go kiedyś na święta. Wiem, jak bardzo uwielbia Harry'ego Pottera, więc nie mogłam się powstrzymać. Gdy tylko zobaczyłam herby wszystkich domów, wiedziałam, że się jej spodoba. I miałam rację. Od tamtego czasu praktycznie się z nim nie rozstaje.
Chwilę potem obie siedzimy już na wygodnym kocyku z kieliszkiem wina w dłoni. Dziewczyna wygląda na wreszcie rozluźnioną i to jest naprawdę wspaniały widok. Przez ostatnie tygodnie widziałam ją jedynie z nosem w papierach i z kawą w ręce. Mogłabym przysiądź, że uzależniła się od kofeiny w tamtym okresie.
- Tęskniłam za tobą - przyznaję cicho, lekko wtulając się w jej bok.
- Ja za tobą też, Camz - przytula mnie mocno do siebie, dając drobnego całusa w czoło.
Jestem jednak tak bardzo spragniona jej pieszczot, że w ekspresowym tempie odkładam nasze puste kieliszki na piasek i siadam okrakiem na jej kolanach. Nasze spojrzenia się krzyżują, a szatynka łączy nasze usta z uśmiechem. Głodnym pocałunkiem przywieram do niej, obejmując ramionami kark.
Przez chwilę walczymy o dominację, którą i tak wygrywa Jauregui. Przerzuca mnie pod siebie, aż czuję miękki materiał koca na swoich plecach. Zielonooka układa się na mojej klatce piersiowej, pogłębiając pieszczotę.
Korzystam z tego, że jesteśmy w samych kostiumach kąpielowych i wjeżdżam dłonią na jej plecy, ciągnąc za sznureczek, który od razu ustępuje pod moimi palcami. Lauren uśmiecha się lekko w moje wargi, lekko się do mnie przyciskając.
- Musisz być cicho, dobrze? - spogląda mi w oczy, oblizując usta. Kiwam pośpiesznie głową, łapiąc głęboki oddech, gdy pokaźnych rozmiarów erekcja dociska się do mojego krocza.
Szatynka przesuwa w bok moje majtki, a ja tymczasem sięgam do jej członka. Tłumię gardłowy jęk, gdy zimne palce przejeżdżają między moimi wargami sromowymi. Naciągam lekko dół jej kostiumu kąpielowego, uwalniając nabrzmiałego penisa.
- Jesteś taka mokra - szepcze mi do ucha, delikatnie je przygryzając.
Niemal słyszę, jak główka jej członka zagłębia się w moich soczkach. Dałabym sobie rękę uciąć, że doszłabym bez problemów od samych jej słów. Nie wiem, jak ona to robi, ale sprawia, że wariuję od tej bliskości.
Lauren zerka mi w oczy i powoli pcha biodra do przodu. Wchodzi we mnie sprawnym ruchem, na co obie jęczy w swoje usta. Minęło raptem kilka dni, odkąd robiłyśmy to ostatnim razem, ale tak cholernie stęskniłam się za tym uczuciem.
Łapiemy ze sobą wspólny rytm, wymieniając delikatne pocałunki. Zaciskam się na niej w słodkiej ekstazie, czując, jak idealnie moja dziurka opina jej członka. Dziewczyna przyspiesza lekko ruchy, zmieniając kąt pchnięć, tym samym dając nam obu mnóstwo przyjemności.
Jęczę cicho, gryząc jej wargę, kiedy Jauregui wbija się we mnie do końca. Zaciskam palce na jej ramionach i dochodzę mocno, odchylając głowę w tył. Chwilę później czuję ciepłą spermę, wylewającą się w moim wnętrzu.
- Chcę więcej takich wyjazdów - uśmiecham się do ukochanej, głaszcząc delikatnie jej policzek.
CZYTASZ
50 miejsc, w których Camren robi to ✅
FanfictionZbiór one shotów o Camren, które nie są ze sobą powiązane.