Stukot ciężkich butów odbija się echem od ścian. Przełykam ślinę i zerkam na kobietę. Aspirant Jauregui podchodzi bliżej, uderzając policyjną pałką o kraty. Podskakuję na ten hałas, a zielonooka uśmiecha się z wyższością.
- Oj, Camila, a ostrzegałam cię - wzdycha, patrząc na mnie niezwykle hipnotyzującym spojrzeniem. Mogłabym stać tu całą wieczność, jeśli dane by mi było patrzenie na bóstwo przede mną.
- Przepraszam - przygryzam wargę i odsuwam się, gdy kobieta otwiera zamek, wchodząc do środka. - Mam duże problemy?
- Ogromne - szepcze, a w następnej chwili przypiera mnie do ściany. Tracę oddech, gdy tak spogląda mi w oczy i pochyla się do przodu. - Czeka cię pięćdziesiąt godzin prac społecznych oraz jeszcze jakieś dwanaście godzin odsiadki.
- Chyba nie przyszłaś tutaj, żeby posiedzieć ze mną na pryczy? - oblizuję usta, a zielone tęczówki wbijają mnie bardziej w ścianę. Jak ona to robi?
- Ależ absolutnie - wykrzywia wargi w szerokim uśmiechu, przyciągając mnie jednocześnie do pocałunku. - Zdecydowanie nie będziemy tylko siedzieć.
Jęczę cicho, zarzucając szatynce ręce na kark. Bez cienia wątpliwości popycha nas na pryczę i stopniowo pogłębia pieszczotę. Jest w tym jednak powściągliwa. Stopniowo dawkuje swoje pocałunki, nie spiesząc się jak ostatnim razem.
Wyginam się pod wpływem jej dotyku. Już zdążyłam się stęsknić. Mam wrażenie, że wieków nie widziałam zielonookiej. Ale warto było. Nawet jeśli przez to trafiłam do więzienia.
Policjantka sprawie ściąga z siebie mundur, jak również pozbywając się moich ubrań. Od razu przywieram dłońmi do jej klatki piersiowej i przesuwam po niej palcami, czym udaje mi się sprowokować Lauren do jęku. Cholernie seksownego.
- Nadal na tabletkach? - syczy, pocierając delikatnie mój sutek. Robi mi się gorąco, natomiast do kobiecości napływa więcej soczków.
Jestem w stanie jedynie przytaknąć, ale to wystarczy Jauregui do dalszego działania. Przywiera ustami do mojej szyi, stopniowo przesuwając się w dół, a główka penisa ociera się o nabrzmiałą łechtaczkę, co wyrywa głośny jęk z mojego gardła.
Szatynka nie odsuwa się nawet na milimetr, co nieco utrudnia mi dostęp do jej członka, ale ostatatecznie łapię go w dłoń i poruszam na nim powoli. Jest już tak cholernie twardy i ociekający.
Lauren nie traci ani chwili dłużej i rozsuwa moje nogi. Sprawnie lokuje się pomiędzy nimi, a następnie wsuwa się we mnie powoli. Wyginam się na to w łuk, wbijając paznokcie w ramiona policjantki.
Zielonooka jęczy tuż przy moim uchu i porusza się płynnie. Z każdym ruchem wypycham biodra w jej stronę, niedługo później łapiąc wspólny rytm. Czuję, jak posuwa mnie całą długością swojego wspaniałego członka.
Zauważam, że teraz rozkoszuje się każdym pchnięciem, jest powolna i troskliwa. Ostatni stosunek zdecydowanie był zbyt szybki.
- Lo - przyciskam nasze czoła razem i jęczę głośno, gdy wbija się we mnie cała. Na niej to chyba też robi wrażenie, bo zaczyna poruszać się coraz szybciej.
Krzyczę i skomlę na przemian z każdym ruchem, rozpadając się pod kobietą na milion kawałków niedługo później. Sama też dochodzi na mój brzuch, starając się wyrównać oddech.
- Cholera, Camz. Chyba powinnam ci zapewnić całodobową ochronę.
CZYTASZ
50 miejsc, w których Camren robi to ✅
Hayran KurguZbiór one shotów o Camren, które nie są ze sobą powiązane.