💦Samolot

7.1K 114 5
                                    

Przeciskam się przez przejście, aby dostać się do swojego miejsca. Stewardessy pomagają już innym pasażerom, więc postanawiam zająć się sama sobą. W końcu jednak odnajduję właściwy numerek, siadając obok jakiejś szatynki. Nie wiem, dlaczego zdecydowałam się na lot. Odkąd pamiętam, mam lęk wysokości.

- Pierwszy raz? - dobiega mnie cichy głos dziewczyny, na co odwracam się w jej stronę. Uśmiecha się do mnie ciepło, co w gruncie rzeczy mnie zaskakuje. Odwzajemniam nerwowo gest, zaciskając palce na podłokietniku.

- Aż tak widać? - pytam cicho, a szatynka nieznacznie mi przytakuje. - Cholera.

- Spokojnie. Też kiedyś bałam się latać. Dlatego teraz mam ze sobą procenty, żeby trochę przełamać strach - uśmiecha się łobuzersko, ukazując mi piersiówkę schowaną w bluzie.

Naszą rozmowę przerywa wiadomość o starcie samolotu. To jest ten czas, gdzie zaczynam się modlić mimo, że nie jestem wierząca. Dziewczyna chyba to zauważa, bo rozkłada swój koc i okrywa nim nas, a swoje ramię przerzuca przez moje plecy.

- Spokojnie, słońce - mruczy uspokajająco, na co wtulam się w nią mocniej, nieświadomie zaciskając dłoń w jej udzie. - Ze mną nic ci nie grozi.

Przez chwilę po prostu milczymy, oddychając głęboko. Zielonooka podaje mi swoją piersiówkę, więc biorę łyk. Wódka pali mój przełyk, ale ignoruję to.

- Jestem Lauren Jauregui - odzywa się pierwsza, głaszcząc delikatnie moje ramię.

- Camila Cabello - mówię cicho. Gdy z ust dziewczyny wyrywa się jęk, dopiero uświadamiam sobie, że poruszam dłonią na jej udzie w rytm palców, które pokrzepiająco gładzą moją rękę.

Przygryzam wargę, działając trochę pod adrenaliną, ale podoba mi się rosnące wybrzuszenie w spodniach Jauregui. Zielonooka przymyka powieki, wtulając twarz w zagłębienie mojej szyi. Jej druga ręka wędruje na moje podbrzusze, a chwilę później wsuwa się w między uda. Uśmiecham się lubieżnie i rozpinam rozporek, łapiąc sterczącego już penisa. Nie wiem dlaczego, ale strasznie mnie to nakręca.

Powoli zaczynam ją masować, w tej samej chwili, kiedy ona odsuwa moje majtki i muska mnie delikatnie. Przygryzam wnętrze policzka, aby nie krzyknąć, bo jej palce wyprawiają cuda. Tymczasem przejeżdżam kciukiem po główce jej członka, na co wypycha gwałtownie biodra. Chyba znalazłam jej czuły punkt.

Szatynka masuje moją łechtaczkę, a następnie wsuwa we mnie jeden palec. Przyspieszam swoje ruchy, na co jej penis drży. Podnieca mnie to do tego stopnia, że zalewam soczkami jej dłoń. Dziewczyna uśmiecha się w moją szyję, składając tam kilka pocałunków.

Stopniowo obie przyspieszamy swoje ruchy. Nie moja chwila, a zaciskam się na niej, dochodząc mocno z niekształtnym imieniem Lauren na ustach, natomiast zielonooka tryska na moją dłoń. Uczucie ciepłej spermy na skórze jest naprawdę przyjemne. Ciekawe, jakby to było, gdyby spuściła się na moją kobiecość...

- Chyba przegapiłyśmy większą część lotu - chichocze cicho, całując delikatnie mój policzek. Rumienię się, chowając twarz we włosach. - Może później hotel?

- Bardzo chętnie - mruczę zawstydzona, ale cmokam Jauregui prosto w usta.

50 miejsc, w których Camren robi to ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz