- Gdzie dzieciaki? - zerkam na Lauren, która wchodzi do naszego domku na drzewie. Kobieta uśmiecha się do mnie szeroko i obejmuje w talii od tyłu.
- Poszły zbudować bazę - cmoka moje ramię i ciągnie nas na niewielkie drewniane krzesełko. - Nie bój się, ich domek stoi pusty. A my... Mamy trochę czasu dla siebie.
Rumienię się mocno, czując na pośladkach lekkie wybrzuszenie. Szatynka przechodzi pocałunkami na moją szyję, a ja powoli się na niej poruszam. Uśmiecham się, kiedy erekcja rośnie i przyspieszam ruchy.
- Stęskniłam się za tobą - sapie i wsuwa dłoń pod moją koszulkę. Wyginam się w łuk, gdy ściska pierś i dociskam się do niej mocniej.
- Byłaś we mnie kilka godzin temu - jęczę. Robi mi się mokro na samą myśl o porannym orgazmie, a zielonooka dodatkowo podnieca mnie bardziej.
- O kilka godzin za długo - stwierdza i sprawnym ruchem pozbywa się naszej dolnej garderoby.
Jej ręka ląduje na mojej łechtaczce, którą pociera. Skomlę głośno, ocierając się szybciej. Jestem tak mokra, że palce aż ślizgają się po ściankach. Niemal dochodzę, kiedy wbija się gwałtownie w mój punkt G.
- Taka ciasna, pulsująca, mokra, moja - wymienia, całując moją szyję, na co odchylam głowę do tyłu.
Gdy nie przestaje mnie torturować i podniecać jeszcze bardziej, unoszę biodra i nabijam się na nią. Obie jęczymy na ten kontakt. Opieram się dłońmi o uda kobiety, powoli się poruszając. Ta wsuwa się głębiej, masując delikatnie moją łechtaczkę.
- Szybciej, Lo, proszę - niemal krzyczę.
Szatynka przyciąga mnie bliżej i wchodzi całą długością. Oznajmiam to głośnym jękiem, kołysząc się na niej. Ujmuje w dłonie moje piersi, powoli je pieszcząc i wypychając biodra. Przyjmuję każde pchnięcie skomleniem i staram się być, jak najbliżej niej.
Zielonooka sprawnie odnajduje główką mój punkt G, ocierając się o niego mocno. Robi to tak gwałtownie, że nie jestem w stanie zapanować nad sobą i tryskam soczkami na najbliższą ścianę. Cała drżę, kiedy Lauren popycha mnie na kolana na podłogę, wchodząc we mnie ponownie.
Daje mi klapsa i stopniowo nabiera tempa. To wystarczy, bym doszła mocno, zadzierając głowę w górę. Szatynka porusza się jeszcze chwilę i sama spuszcza się we mnie, aż czuję przyjemnie rozlewającą się ciepłą spermę, która wypełnia mnie całą.
- Kocham cię, Camz - szepcze zadyszana w moje ramię i całuje je delikatnie.
- Kocham cię - uśmiecham się, wtulając się w nią mocno.
CZYTASZ
50 miejsc, w których Camren robi to ✅
FanficZbiór one shotów o Camren, które nie są ze sobą powiązane.