3/3
Teraz nie pozostało mi nic innego jak czekać, i błagać niebiosa, żeby przeżyła.
Siedziałem na krześle zwinięty w kulkę, przysypiając. Zza drzwi sali operacyjnej usłyszałem:
- Tracimy ją!
- Zgon nastąpił dnia czternastego lipca o godzinie 17:28.
Z sali wyszedł chirurg.
- Przykro mi...
- Nie...
Zacząłem się cofać, w niedowierzaniu zakrywając usta dłonią.- Robiliśmy co mogliśmy, ale pańska narzeczona... przegrała walkę...
- To się nie dzieje...
Potrząsałem nerwowo głową, i usiadłem pod ścianą.- Może Pan pójść ją porzegnać...
Pokiwałem głową na potwierdzenie, i powoli poniosłem się. Lekarz wskazał mi drogę a ja podąrzałem jego śladami. Wszedłem na salę, leżała tam, taka blada i bezbronna. Łzy mimowolnie lały mi się z oczu. Cały mój świat, właśnie legł w gruzach. Była moim wszystkim...
- Zostawię Pana tu na chwilę, samego.
Pokiwałem powoli głową.
Przytuliłem się do niej, może ostatni raz.- Wiem że teraz cię tu nie ma... chciałem żebyś wiedziała... że cię kocham. Kocham cię jak wariat, przez te dwa tygodnie dałaś mi być najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Ty poświęciłaś swoje życie dla mnie...nie możesz mnie zostawić...co ja tu zrobię bez ciebie?
Po moim policzku spłynęła gorzka łza. Ktoś starał staruszkę wody z mojego policzka...
Nie możliwe...
- Hej bekso, przecież obiecałam że cię nie zostawię...
Obróciłem głowę a tam powitał mnie promienny uśmiech mojej Li. Wyskoczyłem z jej objęć i jak poparzony wyskoczyłem z sali krzycząc:
- Ona żyje! Potrzebny jakiś lekarz, pielęgniarka, ktokolwiek!
- Spokojnie, już po wszystkim, ona nie żyje...
Odpowiedziała spokojnie, smutno uśmiechając się pielęgniarka.- Ona żyje
- Wiem że to dla Pana trudne, ale to może być depresja po urazowa, spowodowana stratą bliskiej osoby.
Machnąłem ręką i złapałem pielęgniarkę za rękę, ciągnąc ją w stronę sali. Kiedy kobieta weszła za mną do sali powiedziała tylko:
- Ale...?
- To nie możliwe?
Dokończyłem za nią.- To ja pójdę po lekarza...
Po paru minutach do pomieszczenia wszedł zdezorientowany chirurg.
- Ale to jest z medycznego punktu widzenia, nie możliwe...jeszcze piętnaście minut temu odnotowaliśmy brak pulsu, oraz krwotok wewnętrzny.
- No cóż...cuda się zdarzają
Powiedziała Elisabeth- I marzenia też...
Dodałem w myślachTak paręnaście minut temu moim marzeniem było żeby, to wszystko się nie działo... żeby to wszystko okazało się snem lub po prostu żeby operacja się powiodła.
One month later
- Będę tęsknić...
Chlipałam Noah w koszulkę- A co ja mam ci powiedzieć?
Odparł Schnapp głaszcząc moje włosy- A co jeśli nie damy rady?
- Musimy dać radę...to tylko dziesięć miesięcy...
- Tylko?!
Żachnęłam się- Dobra to nie jest mało... chciałem cię tylko pocieszyć.
- Dobra, nie ważne...pamiętaj żeby o siebie dbać.
- Tak, tak
Odpowiedział znudzony już tą samą gadką- No przestań, martwię się o ciebie.
- A ja o ciebie nie?! Przypomnij mi, kto miesiąc temu umarł, ale zaczął bawić się w magika i czarodzieja, nienaturalnie odzywając?
- A co? Wolałbyś żebym tego nie zrobiła?
- Nawet tak nie mów!
Burknął oburzony chłopak, jeszcze mocniej się do mnie przytulając.- Samolot do Detroit wystartuje za czterdzieści minut. Uczestników lotu, prosimy o skierowanie się w stronę samolotu.
Usłyszeliśmy komunikat wydobywający się z głośnika.
- To już...
Powiedziałam smętnie, oddalając się od chłopaka- Chyba tak...
- To do zobaczenia za rok.
Wymamrotałam a po moim policzku spłynęła pojedyncza łza, która szybko została stara przez mojego chłopaka. Tak. Ja i Noah wróciliśmy do siebie. Wybaczyłam mu i na parę miesięcy będę musiała się z nim porzegnać. Podeszłam mozolnym krokiem w stronę bramek. W pewnym momencie zatrzymałam się, obejrzałam za siebie i podbiegłam do chłopka wskakując mu na ręce.- Będę tęsknić...
Płakałam w jego objęciach.- Nie tylko ty...
Odpowiedział uraniając słoną łzę.__________________________________
Wstyd mi że rozdział jest tak krótki, ale nie miałam czasu napisać dłuższego...mam nadzieję że wybaczycie
CZYTASZ
You are everyhing I miss • 𝑵𝒐𝒂𝒉 𝑺𝒄𝒉𝒏𝒂𝒑𝒑 ✓
FanfictionElizabeth-mój cały świat.Jest najlepszym co mnie w życiu spotkało. Jej oczy raz śmieją się do tak wielu osób, raz błyszczą jak gwiazdy, a kiedy płaczą mi łamie się serce. Więc tak w skrócie jak poznałem najważniejszą osobę w moim życiu: Beth przyjec...