°1°

1.1K 73 117
                                    

A więc zaczęło się to tak. Moje życie wydawało się idealne, piękny duży dom, pełna szczęśliwa rodzina, dużo przyjaciół i chłopak. Rodzina. Zatrzymajmy się przy niej. Mam siostrę oraz trzech braci jeden najstarszy, jest ode mnie 12 lat starszy czyli aktualnie ma 28 lat żonę i syna. Nazywa się Andrew. Potem urodziłam się ja, a następnie moja młodsza ode mnie o rok siostra- Cristin i moi o dwa lata młodsi bracia którzy okazali być się bliźniakami- Look i Cameron. Tak wiodłam beztroskie i idealne życie póki mój świat się nie zawalił. Cóż... mój ukochany chłopak zmarł po wypadku samochodowym. Został przewieziony do szpitala i operowany. Wszystko zmierzało w dobrą stronę. Siedziałam przy jego łóżku szpitalnym dzień i noc trzymając go za rękę. Jednej nocy kiedy tak jak zazwyczaj przystąpiłam z głową na jego torsie wszystko się zmieniło. Usłyszałam pisk maszyn a na monitorze aparatury pojawiła się jedna, prosta linia. Ostatnie co usłyszałam to szept. Zachrypnięty głos mojego Peter'a.

- Żyj dalej Li...

Włoski na karku stanęły mi dęba, a serce zatrzymało się na moment. Z mojego gardła wydarł się rozdzierający szloch, a po twarzy popłynęły słone łzy, które kropelka za kropelką wsiąkły w szpitalną koszule mojego chłopaka.

Po tym wszystkim załamałam się. Miałam ataki paniki, często nie potrafiłam nawet złapać oddechu. Nie potrafiłam się poskładać. Za każdym razem gdy ktoś go wspominał w moich oczach pojawiały się łzy. Kylie pomogła mi się po tym wszystkim pozbierać. Siedziała ze mną bardzo długo oglądając seriale, i tuląc mnie do siebie. Kiedy dowiedziałam się o istnieniu czegoś takiego jak Comic Con musiałam tam pojechać.

Minął rok a rany z czasem zaczęły się goić. Nadal za nim tęsknię. Nadal pamiętam jak to było tulić się do niego, jak to było budzić się otoczona jego ramionami, zawsze dostawać buziaka na dobranoc, trzymać go za rękę...ale żyje dalej, tak jak chciałby tego Peter. Zawsze chciał żebym żyła pełnią życia, śmiała się bez ustanku i spełniała marzenia. Jedno z nich niedługo ma się spełnić... jadę do Nowego Jorku na Comic Con.

***

Właśnie odbieramy swoje bagaże z lotniska. Jak patrzę na Kylie to wygląda jak by się miała zaraz posikać ze szczęścia. Ja też się cieszę ale ona? Uuuu... Ja w porównaniu do niej wyglądam jak bym szła na pogrzeb.

Najpierw pojechałyśmy do wcześniej zarezerwowanego hotelu i rozpakowałyśmy swoje rzeczy. Mój pokój miał duże, białe łóżko, jasno szare ściany oraz białe biurko stojące w rogu pokoju. Po obu stronach łóżka stały również białe szafki nocne, na których spoczywały lampki rodem z lat osiemdziesiątych. W pokoju Zobaczyłam jeszcze drugie drzwi, które okazały się być wielką garderobą. Białe półki i wieszaki jak na razie były kompletnie puste ale to się miało niedługo zmienić. Na środku stały lustra ze złotym obramowaniem, oraz szara pufa. W pokoju było dużo ciepłego światła przez co pomieszczenie wyglądało przytulnie, tak samo jak sypialnia. A łazienka była równie piękna. Szara ściana imitująca beton podświetlana była przez ciepłe światło lampek. Wanna była okrągła, a stopień wyżej znajdowała się umywalka z dużym lustrem. Za którą roztaczało się wielkie okno z panoramą na Nowy Jork. Od obsługi dowiedziałam się że okno zbudowane jest na zasadzie lustra weneckiego więc nic z zewnątrz nie będzie widać.

***

Właśnie dojechałyśmy pod budynek w którym ma się odbyć festiwal. Kylie wyskoczyła z auta jak poparzona a ja z tempem żółwia wyczołgałam się z samochodu. Byłam tak spragniona że dosłownie za włosy zatargałam moją przyjaciółkę do barku, bo ta już chciała lecieć do swoich idoli. Obie wzięłyśmy lemoniadę z lodem i poszłyśmy dalej. Kiedy szłyśmy dostałyśmy jakiejś głupawki i zaczęłyśmy się śmiać jak głupie kłócąc się przy tym o byle pierdoły.

- Najpierw mleko!

- Nie głupia babo, najpierw płatki!

I śmiałysmy się tak. Do czasu...aż Kylie nie chcący nie wylała na jakiś plastik swojej lemoniady.

- Jezu to moja nowa sukienka! Patrz jak łazisz wieśniaro!- w tym momencie aż we mnie zawrzało.

- Nie spinaj się tak barbie bo ci jeszcze sztuczne rzęsy odlecą.
Zadrwiłam z niej

- Czy ty wiesz kim ja jestem?!
Wrzasnęła rozwścieczona blondi

- Tak. Największym plastikiem w tym mieście. Więc łaskawie odczep się od niej i leć wstrzykiwać sobie botoks w mordę!
Syknęłam

- Jak śmiesz się tak do mnie odzywać!?- Zbliżyła się do mnie z mordem w oczach.

- Znam cię może minutę a już widzę że nie zasługujesz na szacunek ty tempa szmato.- broniłam Kylie jak lwica byłam gotowa się z tą raszplą pobić. Ale jakiś chłopak przytulił naszą barbie od tyłu i zapytał:

- Co się stało słonko?
A wiecie kto to był? To był Finn Szmaciarz Wolfhard we własnej osobie.

- Znęcają się nade mną. Co ja im zrobiłam Finnie?
Zaczęła płakać i lamentować

- Co wy jej zrobiłyście?!
Krzyknął niby od niechcenia

-My jej nic. To twoja laleczka przywaliła się do mojej przyjaciółki o to że NIECHCĄCY wylała na nią lemoniadę.
Warknęłam

I nagle poczułam jak ktoś przytula mnie od tyłu.

- Co się stało kotku?

Obróciłam się i zobaczyłam...Noah jebanego Schnapp'a. Nie wierzyłam własnym oczom ale wiedziałam że chce mi pomóc więc ciągnęłam to dalej.

- Ten plastik czepia się Kylie bo oblała ją lemoniadą, ALE zrobiła to NIECHCĄCY! Do tego wymyśliła sobie że się nad nią znęcamy.
Tłumaczyłam spokojnie

- Ta, ta...ona kłamie
Desperacko obwiniała mnie miss tapeta 2020

- Uspokój się bo będę musiała cię unieruchomić tak że ci ten tynk z mordy zejdzie.
Uśmiechnęłam się słodko

Czy wspominałam już że trenowałam karate? Nie? No ale trenowałam karate i Judo.

-Spokojnie skarbie.
Powiedział Noah.

- Co do ciebie Amanda...nie wstyd ci tak kłamać? A ty Finn lepiej załóż swojej raszpli kaganiec zanim kogoś pogryzie.
Dodał

Po tych słowach odeszliśmy wszyscy we trójkę.

- Jezu, dzięki Noah. Bo nie wiem jak by się to skończyło.
Podziękowałam dalej będąc w szoku

Kylie patrzyła się to na niego, to na mnie otwierając i zamykając usta.

- Spoko nikt nie lubi nowej dziewczyny Finn'a. Przy okazji widzę że wiesz już jak mam na imię, wiem już jak ma twoja przyjaciółka na imię, ale wciąż nie wiem jak ty się nazywasz.
Powiedział

- Przepraszam, nie przedstawiłam się. A więc nazywam się Elisabeth ale wole jak mówi się do mnie Elisa.

- Ładne imię
Powiedział i uśmiechnął się uroczo, pokazując ząbki. A ja? Czułam się jak burak. Przeklinałam wszystkie bóstwa za tak jasną cerę i próbowałam ukryć twarz za włosami.

- Ekhem
Odchrzaknęła Kylie.

-Zakochańce wy wiecie że ja też tu jestem?
Zapytała z przekąsem

- Tak, tak pamiętam pasorzycie.
Zaśmiałam się i uchyliłam przed uderzeniem w potylicę, które zarobiłabym od mojej przyjaciółki.

- Słuchajcie dziewczyny, może chciałbyście wpaść na back stage?
Zapytał uśmiechając się niepewnie

- Jasne. Czemu nie?
Wzruszyłam ramionami i spłonęłam jeszcze głębszym rumieńcem.

You are everyhing I miss • 𝑵𝒐𝒂𝒉 𝑺𝒄𝒉𝒏𝒂𝒑𝒑 ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz