24

303 27 20
                                    

- Piękna sztuczka, Żółtek, ale jury jest na nie. -

To były słowa Szymona Hołowni, który zagrodził drogę bezczelnemu uciekinierowi stawiając na jego drodze człowieka-słupa, czyli Marcina Prokopa, o którego złodziej się potknął, a upadając upuścił papierek o nominale stu złotych.

Szymon kucnął przed starszym mężczyzną i podniósł to, o co zabrał.

Pojedyńcze oklaski odwróciły uwagę świeżego polityka od Żółtka.
- Nieźle showmanie. To też miałeś w scenariuszu? - Krzysztof podszedł dziarskim krokiem i zabrał co swoje.
- Scenariusz ciągle się zmienia. Autorka nie umie się zdecydować... - Odparł z lekkim uśmiechem.
Kandydat konfederatów schował sto złotych z powrotem do kieszeni wymienił z Hołownią uścisk rąk w ramach podziękowania.

Przeszedł nad leżącym na ziemi oszustem i zaczął mnie poszukiwać, chociaż nie było to najłatwiejszym zadaniem. Schowałam się za drzewem przed gangiem nadchodzących alternatywek.
Nie to, że się ich bałam, chociaż...
Dobra, bardziej bałam się, że Krzysztof mnie dla nich wystawi. W końcu wcześniej był z nimi.

Pytałam go o nie, i mówił, że to jakieś jego fanki czy coś i że on sam nie rozumie tego fenomenu na niego..
A ja rozumiałam...
Krzysiu był naprawdę uroczym i wspaniałym mężczyzną.

Dopiero kiedy mój książę podszedł dostatecznie blisko, wyszłam ze swojej kryjówki. Sama złapałam go za rękę i zaczęłam go prowadzić w lewą stronę.
-Wszystko w porządku ,[Twoje imię]?-

- T-taak, czemu pytasz? -

- Jesteś zdenerwowana... Czy to przez tą sytuację, którą pewnie obserwowałaś? -

- Nie. Uch... To nie to. Twój fanklub się za nami wlecze. -

Westchnął ciężko i zamiast obejrzeć się za siebie to spojrzał na mnie.
Właściwie to stanął w miejscu zatrzymując również mnie.
Będąc odwróconym do mnie jedną ręką uniósł mój podbródek, a drugą położył mi rękę na ramieniu.

- Nie powinnaś się tym przejmować skoro jestem tu z tobą... Nie zamierzam cię zostawić.


Parada naszych serc... || Krzysztof Bosak × ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz