Więc naprawdę wybrał mnie... To spowodowało, że moje serce znów przyśpieszyło, a ja czułam dziwne ciepło i jednocześnie niewiarygodną uciechę. Nasze spojrzenia znów się spotkały, a przerwał to tylko zielony burek z wścieklizną.
- Znasz ją w ogóle? - Spytała jakaś co ledwo do kosza na śmieci dosięgała. Dosłownie wyglądała jak taki burek. Albo te jebnięte, małe szczuro-psy
To wywołało falę komentarzy. Wszystkie po kolei zaczęły się przekrzykiwać.
'' Ty ją widzisz? To nawet ładne nie jest! , Kriss ale ona jest sama, a my jesteśmy w grupie!, Bądź naszym przywódcą!, Jeżeli przeszkadzają ci nasze buty Bosaczku to możemy je zdjąć! Zobacz!''
Ja nie wiem czy rozwiązywanie w tej chwili glanów wysokości do kolan było najlepszą opcją. Przecież z takiego czegoś się gorzej wyrwać niż z Azkabanu.
No ale nic, jedna ściągała buty, a reszta się zaczęła przekrzykiwać. Powoli dochodziło też do szarpaniny między kolorowowłosymi, a nie chcąc dopuścić do powtórki z Grunwaldu, Bosak zainterweniował...
- Uspokójcie się! - Krzyknął. - Nie kłóćcie się. Nie chcę z wami iść nie ważne od tego co mi zaproponujecie. Chcę tam iść z [Twoje imię], a nie z wami. Czuję się o wiele lepiej w jej towarzystwie niż w waszym. - Nie chcąc ich dalej słuchać mój towarzysz poszedł przodem przy tym ciągnąc mnie ze sobą. Aż dziwne, że nie usłyszałam żadnych komentarzy pod moim adresem.
Nie... Chwila.. Usłyszałam je zaraz po tym jak zauważyłam związane razem sznurówki przy potknięciu. Ale nie upadłam na ziemię. O nie... Nie wiedziałam tylko czy nazwać to najbardziej zawstydzającą chwilą w życiu czy tym czego skrycie pragnęłam...
CZYTASZ
Parada naszych serc... || Krzysztof Bosak × Reader
FanficJako osoba namówiona przez swoich bliskich znajomych, do wzięcia udziału w marszu różności, w towarzystwie tęczowej flagi wybierasz się tam, już na starcie gubiąc w tłumie. Sprawy nie ułatwia dodatkowy element - wójt Żelazkowa. Okrutnie strąca twoje...