Pełnia

93 9 3
                                    

Taki mały wstęp. W tym rozdziale nie będzie moich wstawek (oprócz tej). W sensie, tych tekstów w nawiasie. Ponieważ, w tej części, staram się zrobić nastrój.
Co mi się pewnie nie uda...

#*#*#*#*#*#*#*#*#

I ujrzałem go... księżyc w pełni... Wygląda... przepięknie.

Pewnie teraz napawał bym się jego widokiem, gdyby nie ból, który rzucił mnie na kolana. A mi zostało tylko zaciśnąć zęby, powieki oraz dłonie na kępkach trawy i klęczeć tak, aż to się skończy.

Myślisz, że to przez mój niski próg bólu?... Ach... Nic. Bardziej. Mylnego. To przez uczucie posiadania tłuczonego szła, w sercu, które z każdym kolejnym uderzeniem wbija się coraz głębiej w mięsień. Powodując coraz to większe cierpienia. Nie tylko serce sprawia mi udrękę. Również mózg, który sprawia wrażenia jakby miał zaraz eksplodować, żyły i tętnice, w których teraz płynie, jakby, jad wypalający wszystkie naczynia krwionośne, każdy organ i narząd rozciąga się, niczym pieprzony balon, nawet kości wszystkie 205, czy chuj wie ile ich tam jest. Szkielet boli najbardziej, tak jak bóle wzrostowe, tylko... mocniejsze.

Po zerwaniu paznokci, zastępującymi ich szponami, cierpienie ustało, a przynajmniej trochę zmalało. Nadal oddycha mi się jak pod wodą, jakby płuca miały mi się zaraz zapaść.

Pov.Ja...

Wielka, czarna postać powstaje z kolan, wpatrując się w srebrną tarczę na tle rozgwieżdżonego nieba.
Powoli obraca swój wilczy łeb i resztę swego ciała w stronę przerażonych osób.
Wilkołak pochyla się jeszcze bardziej i obnaża kły.
Wygląda tak, jakby chciał rozszarpać wszystkich zebranych, lecz coś go powstrzymuje... reszki człowieka... cichy głosik.
Swoimi niebieskimi oczami wpatruje się w psa, tym samym starając się go sprowokować.
Bestia zaczyna warczeć i okazjonalnie wydawać z siebie dźwięk, przypominający chrapliwe ujadanie.
Chłopcy stoją w rzędzie, w szeroko otwartej bramie, zbyt przerażeni jaki kolwiek przemyślany ruch. Właśnie... przemyślany. Elf, w przypływie brawury, w szybkim tempie zbliża się do wilka i uderza swym mieczem w jego łeb.
Irracjonalny cios, który miał zmiażdżyć kufę, tylko rowcieczył bestię.
Wilkołak jednym ruchem łapy rzuca blondynem, jak szmacianą lalką, wprost na stos żalaznych prętów, które przebijają udo i ramię chłopca.
Reszta stoi jak wryta...tylko pies odważa się na ponowną próbę zranienia potwora. Skacze na jego grzbiet i usiłuje się wgryść w jego kartki lecz długa sierść niebiesko-okiego zwierzęcia skutecznie mu to uniemożliwia.
Bestia bez większych problemów zrzuca psowatego z siebie, sprawiając, iż ten bezwładnie uderza łbem o twardą ziemię. Nie rusza się...
W tej chwili, ci tak zwani bezwzględni mordercy, rozbiegają się po lunaparku, jak spłoszone zające.
Wilki obdarzył elfa wzrokiem, przez który ogarnęła go panika, uniemożliwiająca jakąkolwiek próbę ucieczki, za to sam rzucił się w galopem za przyszłym posiłkiem.
Nic nie jest w stanie powstrzymać bestii, przed pogonią za ofiarą...nawet reszki człowieczeństwa...
Bestia, na czterech konczynach, dogania jedną z osób, lecz nie wgryza się w kark... nie, nie jest głodny, raczej... potrzebuje rozrywki.
Goni czarno-włosego, aż dobiegają do, pokrytego rdzą, diabelskiego młynu.

 Goni czarno-włosego, aż dobiegają do, pokrytego rdzą, diabelskiego młynu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Creepypasta po SLD (+18) {ZAKOŃCZONE}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz