XVIII 1/7

630 27 2
                                    

*Info*
Ogólnie to rozdziały przez ten tydzień, czyli czas trwania daily będą pojawiały sie między godziną 22 a 23. Czemu nie o jednej godzinie? Po prostu nie mam za dużo czasu i nie chce obiecywać, że  rozdział pojawi sie o jakiejś godzinie, a się spóźnię czy coś w tym stylu. Nom, a teraz zapraszam do czytania<3

Odłożyłam telefon i poszłam do łazienki się umyć i wykonać wszystkie potrzebne czynności. Nie rozmawiałam już z dziewczynami bo byłam zbyt zmęczona. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziły mnie szepty do mojego ucha.

M- Kotek żyjesz?

L- Daj mi jeszcze pięć minut, błagam!

M- Nie ma już spania śpiochu.

L- Oj daj mi jeszcze chwilę.

M- Jeśli zaraz nie wstaniesz to będę zmuszony do użycia moich metod.

L- Jestem bardzo ciekawa co to za metody.

Powiedziałam i odwróciłam się na drugi bok. Nagle poczułam jak chłopak przerzuca mnie przez ramię i gdzieś idzie. Biłam go po plecach i krzyczałam żeby mnie puścił, ale to nic nie dawało.

M- Nie chciałaś wstać to będzie kara.

L- Nie uważasz, że ostatnio za dużo tych kar?

M- Ale ty sama chciałaś.

Wzruszył ramionami i szedł dalej. Kontynuowałam moje krzyki na co on klepnął mnie w pupę i zaczął się śmiać jak jakiś psychopata. Co za debil z niego przecież wszyscy się na nas patrzą. To było tak romantyczne, niczym scena z jakiegoś taniego romansu.

L- Jezu. Śmiejesz się jak jakiś psychopata.

M- Przez Ciebie, zobacz do jakiego stanu mnie doprowadzasz.

Klepnął mnie drugi raz. No teraz to już przesadził.

L- Nie na za dużo sobie pozwalasz?

M- Nie wydaję mi się...

Mówiąc to udawał zamyślonego co było na prawdę urocze. Właśnie taki mi się podobał, ale czy coś więcej... Znaczy jest dla mnie bardzo, bardzo ważny, ale nie wiem czy go kocham. Nie chcę żeby to wyglądało jakby mi się nie podobał czy coś, ale nie umiem jeszcze określić swoich uczuć co do niego.

L- Możesz mnie już puścić? Tak w ogóle to gdzie my idziemy?

M- Nie, to ja idę i Cię noszę.

L- Dobra no, mniejsza o to. A gdzie tak idziesz?

M- Zaraz się sama o tym przekonasz.

Uhhh czasem jest taki wkurzający... ey chwila czy ja słyszę wodę?! No chyba  go powaliło żeby mnie wrzucać do wody?! Zabije gnoja! Niech mnie tylko puści...

L- Marcin nie myśl o tym żeby mnie wrzucać do tej zimnej wody!

M- Chyba jednak się odważę.

L- Marcin proszę nie! Zrobię wszystko co będziesz chciał, ale mnie tam nie wrzucaj!

M- Wszystko?

L- Tak. Tylko proszę odstaw mnie z powrotem na ziemię.

M- No niech Ci będzie...

W końcu mnie puścił. Najchętniej to bym go teraz uderzyła z całej siły, no ale nie mogę... mam za wielką słabość do niego.

M- Kocham kiedy się złościsz.

L- Ta, fajnie. Czego chcesz w zamian?

M- Hmm... najpierw chce buzi, ale takie wiesz. Takie jakie lubię. A później zrobisz mi śniadanie. Dobrze?

L- Yhm, ale najpierw musisz mnie złapać!

Zaczęłam uciekać w stronę domku z zamiarem zamknięcia się na klucz w pokoju. Nie chciałam robić żadnego śniadania, mimo że jestem głodna. Byłam już przy drzwiach kiedy poczułam, że ktoś zakleszcza mnie w mocnym uścisku.

M- Nie ładnie tak uciekać, wiesz?

L- Kto? Ja? Ja nie uciekłam... ja tylko...

M- Tak, tak uważaj bo ci w cokolwiek uwierzę. Chciałaś uciec i tyle.

L- No dobra i co? Po prostu nie chciałam robić śniadania, okey?

M- Okey, ale jest jeszcze coś.

L- Niby co?

M- Buziak.

L- Marcinnn! Serio teraz?

M- Tak teraz.

L- Uhh niech ci będzie...

Chwyciłam jego twarz w moje ręce, przyciągnęłam do swojej i pocałowałam. Marcin przyciągnął mnie do siebie oddając pocałunek i zamieniając go na bardziej namiętny. Boże, czy za każdym razem jak go całuję muszę mieć motyle w brzuchu? Te momenty są najwspanialsze na całym świecie. Gdybym tylko mogła to chciałabym spędzać tak cały dzień. Przytulając się, całując i gadając.

M- Wiedziałem, że ci się spodoba.

L- Chciałbyś.

M- Nie, nie chciałbym bo się tak stało. Przyznaj się, że ci się podobało.

L- No dobra przyznaję. I co z tego hmm?

M- Nic. Mam teraz satysfakcję.

L- Aha. To więcej już na to nie licz.

M- Kochanie nie obrażaj się...

L- Za późno!

Krzyknęłam i weszłam do pokoju. Dzisiaj bez śniadania, no trudno jakoś wytrzymam. Nikogo nie było w pokoju więc poszłam się ogarnąć bo cały czas byłam w piżamie. Kiedy się ubrałam po siedziałam chwilę na łóżku przeglądając instagrama. Wtedy do pokoju wszedł mój brat, jakoś nie miałam ochoty z nim teraz rozmawiać.

L- Agaty tu nie ma.

E- Nie przyszedłem do Agaty tylko do Ciebie.

L- No dobrze, to co masz mi do powiedzenia?

E- Chciałem Cię przeprosić za to co ostatnio powiedziałem. Ja po prostu wiedziałem o tym zakładzie i nie chciałem żebyś przez tego dupka cierpiała.

L- Rozumiem Erick, ale następnym razem bardziej panuj nad emocjami i nie nazywaj go dupkiem bo to jednak mój chłopak.

E- Eee... dobrze? Czyli Wy tak na poważnie?

L- Erick nie wiem jeszcze co dokładnie czuje, ale on jest dla mnie naprawdę ważny, jednocześnie nie chcę żeby wasza przyjaźń popsuła się przez mnie.

E- Jeśli tak mówisz to tak jest. Ja na prawdę Cię przepraszam nie wiem co we mnie wtedy wstąpiło, ale wiem że tego żałuję. Kocham Cię siostrzyczko.

L- Ja Ciebie też ty mój braciszku.

E- Wybaczysz mi?

L- Ja ci już dawno wybaczyłam Erick, już dawno.

Powiedziałam i go przytuliłam, odwzajemnił przytulasa i tak siedzieliśmy przytulając się. Później rozmawialiśmy o ostatnich dniach i jak tu jest fajnie. Mieliśmy jeszcze półtora tygodnia wolnego bo w naszej szkole był remont. Może się to przeciąganie wtedy wzięłam bym Marcina gdzieś na urodziny... gdzieś byśmy wyjechali, odpoczęli od wszystkich. Tylko ja i on. Razem. Zawsze o czymś takim marzyłam, może do innego kraju. Na parę dni może tydzień. Jeszcze nie wiem, ale na pewno go gdzieś zabiorę. Kiedy Erick wyszedł byłam strasznie zmęczona, położyłam się i nie wiem kiedy zasnąłam.

Lexy x Marcin | zawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz