XXVIII

520 32 6
                                    

L- Naprawić?! Nie odzywałeś się do mnie tyle czasu i ty jeszcze mówisz, że chcesz cokolwiek naprawić? Śmieszne.

M- Tak chce, ale jesteś z nim więc to nie ma znaczenia. Miałaś rację, najlepiej będzie jak o sobie zapomnimy.

B- Co tu się dzieje kochanie?

Jezu tego tu brakowało. Może zadzwońcie jeszcze po księdza. Serio zaraz sąsiedzi się tu zbiorą żeby popatrzeć co tu się dzieje. Zresztą teraz akurat musiał rzucić ten tekst? "Kochanie" kurwa mu się zachciało.

L- Nic się nie dzieję Brent. Podobno Marcin próbuje naprawić nasze relacje.

M- I ty z nim niby nie jesteś?!

L- Nie!

M- To po chuj mówi do Ciebie "kochanie"?!

L- Po prostu. Zawsze tak mówi. Przyjaciele też mogą być dla siebie mili, wiesz?

M- Ta kurwa. Tak się przyjaciele nie zachowują.

Brent stał i patrzył na nas jak na jakiś idiotów. W sumie to mu się nie dziwię. W tym czasie Marcin wstał z krzesła i zaczął iść w stronę drzwi.

M- Miłego bycia razem. Ja wychodzę. Cześć.

L- Jakiego "razem" kurwa?! Mówię Ci kolejny raz, że my nie jesteśmy razem!

M- A ja zapytam jeszcze raz. Po chuja mówił do Ciebie "kochanie"?

L- Marcin on zawsze tak do mnie mówi. Tylko, że poprzyjacielsku.

M- Nie musisz więcej kłamać Chaplin...

Przerwałam mu i powiedziałam coś czego nie miałam w planach.

L- On. Jest. Gejem.

Spojrzałam przepraszającym wzrokiem na Brenta. Może i to nie do końca prawda. Brent nikomu o tym nie mówił, ale nie jest pewny co do swojej orientacji. Czasem podobają mu się kobiety, a czasem mężczyźni. Więc nie do końca też skłamałam.

M- Jak gejem?

L- Normalnie.

M- To prawda?

Zapytał tym razem kierując swoje pytanie do chłopaka, stojącego przy drzwiach.

B- Tak, znaczy po części... Nie jestem pewien.

Marcin nic nie powiedział, podszedł do mnie i pocałował. Nie oddałam pocałunku tylko go lekko odepchnęłam.

L- Marcin nie. Ty będziesz miał dziecko, ja nie mogę się wtrącać i w ogóle co ty do cholery robisz?

M- Jakie dziecko do cholery? O czym ja  nie wiem?

L- Jak to jakie dziecko? Ty tak na poważnie? Nic nie wiesz?

M- Nie? Więc może byś mnie uświadomiła?

L- Kiedy byliśmy nad jeziorem to pewnego razu przyszła ta dziewczyna co mnie prawie pobiła, pamiętasz która?

M- Mhm. Mów dalej.

Zrobiło mi się trochę słabo na wspomnienie o tamtej rozmowie. Złapałam się za głowę, wtedy momentalnie przy mnie pojawił się Brent. Wziął na ręce i posadził na łóżku. Marcinowi to się ewidentnie nie spodobało, ale to nie było teraz najważniejsze. Kontynuowałam więc...

L- No to ona wtedy... wtedy powiedziała, mi że jest z Tobą w ciąży. Ja nie wiem czemu tak zareagowałam. Powinnam z Tobą o tym porozmawiać, nie wierzyć jej od razu, ale to co wtedy czułam... było nie do opisania. Byłam zła, smutna, zawiedziona, zraniona, czułam się wykorzystana. Nie potrafiłam spojrzeć ci w oczy. Bałam, się że znowu ci uwierzę, że znowu dam się oszukać, zranić. Jakiś czas później poszłam z Agatą i Julką do klubu. Nie bawiłam się dobrze, ale byłam już trochę pijana. Wtedy przypomniałam sobie wszystkie nasze wspólne chwile, te dobre, jak i te złe. Poszłam po alkohol. Nie ukrywajmy, upiłam się i to bardzo mocno, kiedy już miałam iść do domu, spotkałam Brenta. Bardziej to na niego weszłam.

Na to wspomnienie się uśmiechnęłam, spojrzałam na blondyna, on też się uśmiechał. Mój wzrok powędrował na Marcina i momentalnie wróciłam do opowiadania. Kiedy skończyłam wypuściłam powietrze i złapałam się z głowę.

M- O kurwa. Jak ja mogłem do tego dopuścić? Dlaczego ona to zrobiła?  Powinienem cały czas o Ciebie walczyć.

L- Może i powinieneś, ale tego nie zrobiłeś. Najbardziej bolało mnie kiedy przyjechaliśmy pod szkołę, a Ty byłeś z jakimś laskami, kiedy jedna z nich ciebie pocałowała, nie mogłam na to patrzeć. Nie wiem dlaczego, przecież między nami nic nie ma.

M- Przepraszam, ja nigdy nie chciałem Cię skrzywdzić. Wybaczysz mi to kiedyś?

L- Kiedyś...

Powiedziałam i się uśmiechnęłam. Obaj popatrzyli na mnie groźnie, ale po chwili ich twarze również się rozpromieniły.

Lexy x Marcin | zawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz