XXVII

502 27 17
                                    

Witam witam. Na początku bardzo chciałbym was przeprosić, za to że tak długo nie było rozdziału. No, ale chyba wiecie, że szkoła się zaczęła i było dużo do ogarnięcia. Właśnie! Jak tam pierwszy dzień szkoły? Bo u mnie tak średnio. Znaczy na początku trochę stresu było, ale później się jakoś rozkręciło.


*2 dni później*

Jadę właśnie z Agatą do domu, na szczęście z mojego zemdlenia nie wyniknęło nic poważniejszego, więc mogłam wyjść wcześniej. Muszę teraz ograniczyć stres, ale w moim przypadku to będzie wręcz niemożliwe. 

A- Lexy już jesteśmy.

L- O. Yhm.

A- Coś ty taka zamyślona? Od kiedy wyszłyśmy ze szpitala to się nie odzywasz.

L- Nie, wydaje ci się. Po prostu wiesz, chciałabym jeszcze posiedzieć w domu, a jutro idę do szkoły i jakoś tak dziwnie. Tyle czasu mnie tam nie było, że nie wiem czego się spodziewać.

A- Yhym.

Wysiadłyśmy z taksówki, przywitałyśmy się z Julką, która już czekała na nas przy drzwiach od mojego domu.

L- Hej. Czemu nie weszłaś?

J- A no jakoś tak. Zresztą dopiero co przyszłam.

Uśmiechnęłam się i chwyciłam za klamkę, o dziwo drzwi nie były zamknięte. Zawsze, nawet jak ktoś jest w domu to drzwi są zamknięte. W szczególności tak wcześnie. Weszłam do środka, odłożyłam swoją torbę z przedpokoju i weszłam do kuchni.

L- Coś do picia?

A- A wiesz, w sumie mogę prosić szklankę jakiegoś soku.

J- No ja też poproszę.

Podałam im to co chciały i poszłam do salonu. Że co kuźwa?! Dlaczego w moim salonie siedzi Dubiel?

E- O hej.

L- Eee... Tak, tak hej.

Aha nawet nie ma zamiaru się ze mną przywitać. No spoko. Jeśli tak chce grać to proszę bardzo.

L- Co oglądasz?

E- Nie mam pojęcia. Nie dawno włączyłem telewizor.

L- A no to my się dołączymy.

Powiedziałam i wskazałam palcem na dziewczyny, które stały i patrzyły na mnie z wielkim zainteresowaniem.

E- Jasne.

Agata usiadła obok Ericka, A Julka położyła się na białym, puszystym dywanie. Ja położyłam się obok niej.

L- Gdzie jest Brent?

E- Poszedł do sklepu, a co?

L- Nie no nic. Tak się zastanawiam gdzie teraz jest. Chciałam z nim pogadać i takie tam.

Normalnie bym się tym nie przejmowała, ale chcę zobaczyć czy wzbudzę w nim tym zazdrość. Jak widać chyba mi się to udaje, bo jego pięści się zacisnęły. I teraz wpatruje się we mnie intensywnie. Oczywiście ja nie pozostaję mu dłużne.

E- Yhym. Powinien nie długo wrócić, ale nie mówił kiedy dokładnie.

L- No okey. W razie czego powiedźcie, mu że jestem u siebie.

A- Mamy iść z Tobą?

L- Nie, idę wziąć prysznic i zamówię coś do jedzenia, wtedy do was zejdę.

J- Pizzę?

L- No okey, jeśli wszystkim pasuje.

No dobra teraz będzie musiał się do mnie odezwać. No chyba, że jestem dla niego, aż tak obojętna.

E- Git.

A- No spoko. Marcin?

M- Tak, tak, może być.

Aha. Bardzo kreatywna odpowiedź, ale czego ja się mogłam spodziewać. Kiwnęłam głową i poszłam na górę, zdjęłam ubrania i weszłam pod prysznic. Po tych trzech dniach w szpitalu stęskniłam się za ciepłym prysznicem we własnym domu. Nie to żeby tam był gorszy, ale jednak... nie no kurde był gorszy. Po umyciu się i rozczesaniu włosów, ubrana wyszłam z łazienki.

L- A co ty tu robisz?

M- Siedzę. Nie widać?

No nie widać. Najpierw słowem się do mnie nie odzywa, a teraz wchodzi do mojego pokoju jak do siebie? Co z tym człowiekiem jest nie tak?

L- Widać, tylko dlaczego w moim pokoju? Nie mamy o czym rozmawiać, więc tym bardziej nie rozumiem czemu tu jesteś.

M- Gratuluję.

L- Czego niby?

Dobra, Lexy uspokuj się bo jesteś na granicy do włączeniu trybu "suka". Przewróciłam oczami i spojrzałam na niego.

M- Twojego związku z Brentem.

Uuu. Widzę, że nie muszę być w szkole żeby były o mnie plotki. Ciekawie się zaczyna.

L- Nie wiem czy chcesz wiedzieć, ale nie jesteśmy razem.

M- Ta, widać.

L- O co ci teraz chodzi? Nie jesteśmy razem, więc nawet jeśli bym z nim była to nic ci do tego.

M- Prawda nie jesteśmy, bo zerwałaś ze mną przez telefon.

O. Czyli teraz wypominamy sobie błędy. Widzę, że Dubiel się rozkręca.

L- Powiedziałam, że nie byłam w stanie z Tobą wtedy rozmawiać. Zresztą Marcin kurwa. Ty będziesz miał dziecko z inną, a ja mam ci się tłumaczyć czy jestem z jakimś chłopakiem? Chyba Cię powaliło jeśli myślisz, że tak to będzie wyglądało.

M- Jakie dziecko, o czym ty pieprzysz?

L- Dobra weź nie udawaj głupiego...

M- Nie ważne... Jesteś z nim czy nie?

L- Nie, już mówiłam, że z nim nie jestem.

M- To czemu zawiózł Cię do szkoły? Czemu tak się martwisz gdzie on jest i co w danej chwili robi? Jakbyś z nim nie była to by Cię takie rzeczy nie interesowały!

L- Czy ty jesteś zazdrosny? Zresztą nie ważne, nawet nie próbuj zaprzeczać. Między nami wszystko skończone, więc...

M- Czyli z nim jesteś. Dobra widzę, że nie ma to jakiegokolwiek znaczenia, że chce to wszystko między nami naprawić.

Czy on musi mi cały czas przerywać? Zdania nawet nie da mi powiedzieć. Z tym, że chce coś naprawiać, przesadził. Wchodzi mi do pokoju kiedy mnie nie ma, później na mnie krzyczy, zarzuca mi związek z moim przyjacielem, a teraz mówi, że on chce cos naprawić. Zabawne.

L- Naprawić?! Nie odzywałeś się do mnie tyle czasu i ty jeszcze mówisz, że chcesz cokolwiek naprawić? Śmieszne.

M- Tak chce, ale jesteś z nim więc to nie ma znaczenia. Miałaś rację, najlepiej będzie jak o sobie zapomnimy.

Lexy x Marcin | zawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz