Rozdział 20

6K 103 16
                                    

Powrót do rzeczywistości okazał się gorszy niż przypuszczałam. Początek lipca wiązał się z przerażająco wysokimi temperaturami. Dodatkowo pracy w klubie też znacznie przybyło. Ludzie nie przychodzili tylko na imprezy, ale coraz więcej za dnia na zimne piwo, albo dobrego drinka.

Mimo, że lokal nie znajdował się w samym centrum San Diego to i tak turyści z chęcią go odwiedzali.

Z Bruno widzimy się praktycznie codziennie. Wychodzimy do kina, na spacer, ale uwielbiamy też czas, kiedy jesteśmy tylko we dwoje.

Nadal nie mogę uwierzyć, że jestem dziewczyną najprzystojniejszego faceta, jakiego kiedykolwiek widziałam. Jest dla mnie czuły, opiekuńczy i kochany. Ale wiem, że ma też drugie oblicze, które wykorzystuje w „pracy".

Nie wiem, czy będę wstanie być na tyle odważną osobą, aby poznać „ od środka" jego zajęcie, ale na razie nie chcę się tym zadręczać.

Obecnie została mi godzina do skończenia mojej zmiany. Właśnie ścierałam brud z blatu, kiedy poczułam dziwne uczucie gorąca, po chwili ogarnęła mnie przerażająca ciemność.

Pov. Robert

Właśnie miałem robić przelew pensji moim pracownikom, kiedy do biura bez pukania weszła, a raczej wparowała Haily.

- Szefie, Mary zemdlała. – powiedziała szybko, stojąc w progu drzwi

Nic nie odpowiedziałem, szybko wyszedłem z pomieszczenia i ruszyłem do Mary.

Kochałem i traktowałem ją jak własną córkę. Cholernie jej współczułem, przeszła w życiu naprawdę wiele. Byłem przyjacielem rodziny i nawet nie zastanawiałem się długo, żeby ją zaadoptować.

Dziewczyna leżała na podłodze, cała blada. Upewniłem się, że oddycha i kazałem ochroniarzom przenieść ją do jednej z loży, na kanapę. Potrząsnąłem nią delikatnie, na szczęście zaczęła odzyskiwać kontakt ze światem. Kelnerka przyniosła jej szklankę z wodą.

- Mary, dobrze się czujesz? Może zadzwonię po pogotowie? – spytałem przejęty

Dziewczyna spojrzała na mnie spod przymkniętych jeszcze powiek delikatnie się uśmiechnęła.

- Wujku, dziękuję, ale wszystko jest dobrze. To pewnie przez te upały.

Nie do końca wierzyłem Mary, bo po pierwsze był już wieczór a po drugie w barze jest klimatyzacja. Ale nie chciałem denerwować dziewczyny.

- Okej, zostało Ci 30 minut zmiany, już dziś odpuść sobie. Ale nie ma szansy, żebyś wracała sama do domu. Niestety ja muszę zostać jeszcze w pracy. Ma kto po ciebie przyjechać?

Mary chwilę się zastanawiała, lecz w końcu kiwnęła twierdząco głową. Powoli zmieniła pozycję na siedzącą i sięgnęła po telefon.

Pov. Mary

Pierwszą osobą, która przyszła mi na myśl był Bruno i to do niego zadzwnoniłam.

- Cześć kochanie co tam? Skończyłaś już pracę?

- Ekhem, emm hej Bruno czy mógłbyś przyjechać po mnie trochę wcześniej?

- Oczywiście, coś się stało?

- Źle się poczułam i straciłam na chwilę przytomność, ale już wszystko dobrze. Robert nie chce mnie samej puścić do domu.

- Cholera, nie ruszaj się. Będę za dziesięć minut.

Tak jak mówił, w zastraszająco szybkim czasie pod budynek podjechało ciemne, sportowe auto.

Bruno kiedy tylko mnie zobaczył, szybko podbiegł i pytał czy wszystko w porządku.

Na koniec pocałował mnie w czoło, zabrał moje rzeczy z szafki na zapleczu i ruszyliśmy do domu.

Jakże duże było zdziwienie, kiedy Bruno podjechał pod swój dom. Powiedział, że chce mieć na mnie cały czas oko. Nie chciałam się kłócić, dlatego bez sprzeciwiania się weszłam do mieszkania.

Wspólnie zjedliśmy kolację, która składała się z płatków z mlekiem...Tak, wiem mało kreatywnie, ale za to pysznie....

Wtuleni w siebie w sypialni bruneta zasnęliśmy.

_____________________________________________________

Mary się źle czuje hmmm cóż to może oznaczać? 🤔

Koniecznie dajcie znać co o tym myślicie!😆

PS

Tak ja pewnie już zauważyliście zmieniłam troszkę mój profil, a wszystko to zasługa _Al0es_  😘

goldengirl

( 543 słowa) 

Only usOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz