Rozdział 20 - Pod urokiem nimfy

1.6K 65 90
                                    

- Lepiej zejdź mi z drogi, Malfoy - odparł Nott. - Czymkolwiek mnie teraz trafisz, pójdziesz prosto do Azkabanu. Umbridge o wszystkim się dowie i już nie będzie się nad tobą litować. Poza tym, ja ci oddam. Skończysz źle.

- Naprawdę wierzysz, że to ja skończę tu źle? - spytał Draco. - Twoja ręka drży, bo w rzeczywistości zdajesz sobie sprawę, że to co mówił mój ojciec jest prawdą i gdybym tylko chciał, mógłbym zgotować ci los prawie tak straszny, jak stanie oko w oko z Czarnym Panem.

- Po czyjej ty tak naprawdę jesteś stronie? Czarnego Pana czy jego przeciwników?

- W tym konflikcie uznaję tylko jedną stronę, ale koniec. Nie przyszedłem tu żeby gawędzić o moich poglądach.

- Expelliarmus! - krzyknął Nott i wytrącił różdżkę Dracona. Zabini od razu zareagował tym samym i pozbawił broni Teodora.

Draco szybko podniósł swoją różdżkę i użył tego samego zaklęcia, by pozbawić ich Crabbe'a i Goyle'a.

- Petrificus maxima! - rzucił Malfoy by nie dać im uciec, po czym Nott padł nieruchomo na ziemię. Momentalnie zsiniał i zaczął wyglądać tak, jakby ktoś ulepił go z wosku.

Zabini, Crabbe i Goyle zdezorientowali się. Przeważnie gdy ktoś został trafiony zaklęciem Petrificus, upadał tylko na chwilę i nie przybierał wyglądu trupa. Ale to dotyczyło zaklęcia Petrificus totalus. Co miał oznaczać człon maxima?

- Draco, nie gadaj, że...

- Nie zabiłem go, Blaise. Zaraz ci wszystko wytłumaczę, tylko muszę wyjaśnić jeszcze dwóch gamoni.

Crabbe i Goyle chcieli uciekać, ale Draco był szybszy. Razem z Blaise'em dogonili ich, przycisnęli do ścian, po czym Malfoy z pomocą zaklęcia Obliviate wymazał im pamięć z ostatnich kilku minut. Odtąd wiedzieli jedynie, że Nott poszedł do łazienki, a oni udali się do pokoju wspólnego. Nigdy nie spotkali ani Blaise'a, ani Dracona, a już na pewno nie widzieli, by ktoś petryfikował ich kumpla.

Gdy Crabbe i Goyle jak gdyby nigdy nic poszli do dormitoriów Slytherinu, Draco i Blaise udali się do biblioteki, by w razie czego pani Pince mogła potwierdzić, że nie robili nic podejrzanego gdy Teodor został zaatakowany. Usiedli w najbardziej odosobnionym kącie pomieszczenia i zaczęli szeptać.

- To było silniejsze zaklęcie niż Petrificus totalus - wyjaśniał Draco. - Przeczytałem o nim w dziale ksiąg zakazanych. To taki odpowiednik magii, którą wyzwalał bazyliszek, gdy petryfikował swoje ofiary. Nott będzie nieprzytomny póki nie poda mu się wywaru z mandragor.

- Ostatnio groziłeś mu atakiem bazyliszka przy całej szkole, Draco, a zaraz zostanie znaleziony spetryfikowany. Naprawdę wierzysz, że to ci ujdzie płazem?

- Nikt mi niczego nie udowodni.

- A jeśli go wybudzą? Co zrobisz kiedy powie że to twoja sprawka?

- Przemyślałem to. Którejś nocy zakradnę się do skrzydła szpitalnego i wleję mu do ust eliksir zapomnienia. Teraz nie będzie w stanie go przełknąć, ale kiedy tylko się obudzi zrobi to automatycznie. A że Crabbe i Goyle też już nic nie pamiętają, dowodów wciąż nie będzie. Każdy będzie wiedział że to ja, ale za pomówienia nikt mnie nie zamknie.

Blaise przez chwilę analizował wszystko w ciszy. Po chwili odezwał się z lekkim strachem.

- Ale jak ty się tego wszystkiego nauczyłeś? Te czarnomagiczne zaklęcia, przecież to trzeba ćwiczyć latami...

- Jak widać trzeba mieć do tego nosa. I odpowiednie korzenie. Poza tym, od zawsze uwielbiałem czytać o czarnej magii, wykradałem ojcu książki i zbierałem tę wiedzę od lat. Szczególnie o Slytherinie, miałem go za idola. Być może nie miałem zbyt wielu okazji by wypróbować takie zaklęcia w praktyce, ale z tego co mi wiadomo w czarnej magii nie doświadczenie jest najważniejsze, a wola. Jeśli ktoś ma szczerą wolę, by zrobić komuś krzywdę, dopiero wtedy zaklęcie się uda.

Jeśli przeżyję - DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz