Ostateczna bitwa

122 3 5
                                    


 Pancerna ciężarówka do przewozu specjalnych więźniów stała kilkaset metrów od portu. Tak się złożyło, że była ona celą tymczasową dla Danego który teraz siedział w skromnych policyjnych kajdankach pod nadzorem jakiegoś żółtodzioba. Młody najwidoczniej bał się wejść do akcji dlatego został skierowany do pilnowania agenta. Agent wyczuł jego strach poprzez zachowanie typowe dla nowych rekrutów. Początkowa brawura i pewność siebie która mija bardzo szybko, zwłaszcza kiedy przeciwnik nie strzela już ślepakami jak na manewrach tylko ostrą amunicją. Biorąc pod uwagę zaistniałą sytuacją, Dany czuł się bardziej upokorzony niż pokonany.  Tego młodego lamparta położyłby w sekundę bez jednej ręki ale musiał siedzieć na dupie i czekać, tego chciałby Wataha. Jego misja już się zakończyła, co prawda nie tak jakby tego chciał, jednak cel został osiągnięty. Lee Chen i jego wspólnicy zostaną złapani lub zabici. Jednakże to co dołowało Danego najmocniej był fakt, że ojczyzna za którą walczył, za którą był gotów zabijać i umrzeć, mogła upaść w ciągu najbliższych kilku tygodni, jeśli nie dni. A gwoździem do depresyjnej trumny jego systemu wartości było to, że Federacja upadnie dzięki wysiłkowi jego najbliższych przyjaciół, a on sam pewnie zostanie zlikwidowany przez tutejszy kontrwywiad.
 Z spośród ciemnych chmur wyrwał go wybuch budynku portu. Ognisty blask i towarzyszący mu grzmot wystraszyły strażnika do tego stopnia, że ten odwracając się plecami do Danego a przodem do miejsca wybuchu, przewrócił się i upadł tak niefortunnie, że stracił przytomność. Zażenowany umiejętnościami lamparta Dany przewrócił oczami w wyrazie dezaprobaty. Po chwili dotarła do niego jedna bardzo niepokojąca myśl. W tym budynku mogli być tutejsi policjanci. Kiedy był odprowadzany do wozu słyszał szczątki przekazywanych informacji o tym, że udało im się przejąć wschodnie skrzydło.  Najemnicy mogli celowo dopuścić ich bliżej siebie by wciągnąć ich w zasadzkę. Dodatkowo gruzy budynku nie tylko dawały im świetną pozycję obronną ale i utrudniała przedarcie się siłą Zwierzostanów do doków, gdzie zapewne znajdował się statek czy cokolwiek innego, co umożliwiłoby ucieczkę temu przeklętemu szczurowi. Scenariusz był wystarczający prawdopodobny by móc zacząć się obawiać. 
-Jakkolwiek się to potoczy...i tak w końcu umrę. Ze starości albo od kuli.-powiedział do siebie Dany.-Odejść w spokoju albo z honorem.-podniósł łeb do góry a w jego oczach wybuchł ogień. To będzie jego ostatnia misja. Za wszelką cenę zabić Lee Chena.

(Dla klimatu)

 Koń zerwał się na równe nogi, zabrał klucze do kajdanek z ciała nieprzytomnego strażnika oraz jego broń. Teraz był gotowy. Ostatni raz obejrzał się za siebie. Zwierzogród nocą rzeczywiście pięknie wyglądał. Znów spojrzał przed siebie. Ostatnia misja, ostatni chwile w jego życiu. Nie tak je sobie wyobrażał ale mówi się trudno.
 Dany wyskoczył z ciężarówki i od razu pognał w stronę  ruin terminalu. Przeskoczył przez zasłony policyjne. Znajdował się już niecałe pół kilometra od zachodniego skrzydła. Niedobitki najemników zaczęły do niego strzelać, jednak on był szybszy. Schował się za jedną z ciężarówek stojących na służbowym parkingu. Oparty plecami o kabinę pojazdu wziął głęboki oddech.
-Para federaciones!

 Wybiegł z lewej prując z karabinu w przeciwników. Nie skupiał się na celnym ostrzale, musiał tylko odwrócić ich odwagę. Gdy wreszcie przedarł się do zawalonego budynku wspiął się na gruzowisko i skierował się w stronę doków. Przeskakiwał między nierówno zwalonymi płytami cały czas będąc pod ostrzałem zza pleców. Prawie udało mu się dobiec do końca kiedy zobaczył jak kuter odpływa z portu. Natychmiast przyśpieszył, po chwili usłyszał okrzyki z naprzeciwka. Odruchowo wycelował karabin zaczął strzelać. Pierwszych kilku padło. Dany pędził coraz szybciej. Po drugiej stronie mola grupka wilków ułożyła się w formację obronną. Koń wystrzelał w ich kierunku resztę naboi których było niewiele, jednak wystarczająco dużo by nie dać im czas na zorganizowanie. Dystans między nimi wynosił niecałe dwa metry. Dany zdecydował się na walkę wręcz. Pierwszemu który się mu nawinął wyprowadził prawy prosty. Siła pięści w połączeniu z rozpędem odrzuciła go na metr do tyłu. Kolejny najemnik, tym razem niedźwiedź, spróbował  pochwycić agenta w śmiertelny uścisk. Jednak koń kopnął go w krocze, by w momencie gdy ten skuli się z bólu zdzielić go sierpowym. Kolejna dwójka zaszła go z dwóch  stron. 
 Nie czekając na ich ruch, sam skoczył do tego znajdującego się z przodu. Zablokował jego ciosy i podciął go zamaszystym kopniakiem. Jednocześnie odwrócił się i wykonał pad w przód by uniknąć ciosu drugiego wilka który wykorzystał swój karabin jak kij bejsbolowy. Gdy Dany znalazł się za jego plecami chwycił go oburącz za łeb i ukręcił mu kark. Następnie kolejnym kopniakiem wykończył leżącego wilka.

Zwierzogród Moje(Nasze) Nowe życieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz