Jestem u babci. Wakacje. Jestem na wakacjach. W końcu nie siedzę w domu. Cieszę się, że są wakacje. Cieszę się, że mam babcię. Cieszę się, że mogę do niej pojechać (nawet jeśli rzadko się to zdarza). U babci jest koza, która jest bardzo cool, chociaż ostatnio chciała mi zjeść bluzkę. Kury są trochę przerażające. Wstyd się przyznać, ale boję się, że mnie zaatakują. Jest nawet trochę dziadka, bo w szafie znalazłem jego kurtkę (przypuszczam, że była jego. Na pewno była dziadka. Nie pytałem babci). Słabo pamiętam dziadka.
Cieszę się, bo babcia cieszy się, że do niej przyjechałem. Będę zawracać jej głowę przez calutki miesiąc (bo są wakacje i mogę). Ona i tak jest szczęśliwa. Przecież to tylko ja, nie ma się z czego cieszyć. W kółko powtarza, jak to ja urosłem i takie bzdety. Czasami pomagam jej nakarmić kozę. Kur nie. Trzy koty babci chodzą, gdzie im się podoba i nawet nie mogę ich pogłaskać, bo uciekają. Wstrętne kocury. Totalnie nie ma tu (to znaczy u babci w domu) internetu, chociaż czasami coś złapie. Czy to czas, aby zacząć grać z babcią w warcaby? Ostatnio wysłałem Antkowi moje cool selfie z kozą, która chwilę później zaczęła żuć mi bluzkę. Chodzę, leżę, siedzę, jestem. Choć to dopiero pierwsze kilka dni. Nawet tutaj przyjemnie. Jak w tych filmach (chociaż trochę gorzej, ale nie narzekam).
Babcia ma uroczy domek (nie taki jak te w filmach, ale nadal klimatyczny). I te wredne kury, ale to szczegół. Czuję, że mocno mi się przytyje przez ten miesiąc na wakacjach, bo babcia robi takie pyszne jedzenie. Niby już (prawie) ze mnie mężczyzna, ale nadal uwielbiam kompot babci. Zapomniałem już, jak za dzieciaka lubiłem przyjeżdżać tutaj, na wieś do babci. Czuję się źle, że tak zaniedbałem te wizyty. Ale było minęło. Naprawię to przez ten miesiąc. Może. Babcia mówi, że jeśli w końcu ma jakiegoś mężczyznę w domu, to chociaż naprawię jej to i owo. Ja i narzędzia to dwie oddzielne krainy. Warto, chociaż sprawiać pozory, że się znam. I tak sprawiam pozory przez większość czasu. Zresztą, po co naprawiać, jeśli ludzka natura nastawiona jest na niszczenie.
Trochę wieje nudą. Wieje na przemian ze słońcem, które parzy. Lubię lato i słońce. Niby jestem już za stary, aby rozprawiać, dlaczego lubię lato i słońce. Ale to właśnie latem czuję się młodszy. Letni i dziecięcy, bo już dziecięcy chyba nie jestem. Lubię się tak czuć. Tylko z pozoru, ale zawsze to coś. Największą zaletą lata są wakacje. Są co roku. Każde różnią się od poprzednich. Przynajmniej u mnie. Mogę robić, co chcę (ale nie za dużo, bo mama dostałaby zawału). To właśnie lubię. Mogę być, ale jakoś tak swobodniej.
Babcia ma taki cool bujany fotel, który skrzypi jak cholera. Wystawiłem go sobie na ganek (czy tak to się nazywa?). I się bujam czasami, z muzyką w słuchawkach, kiedy jest ciemno i nikt nic nie widzi. Wtedy przychodzi babcia, ja wyłączam muzykę i siedzimy tak razem. Ona też późno chodzi spać. Czuję się wtedy jak pełnoprawny wnuk, którego obowiązki zaniedbuję. Czasami rozmawiamy. Lubię, jak babcia opowiada mi historie swojej młodości. Miała ciekawsze życie ode mnie. Czasami, ale to rzadko, narzeka, jak to było kiedyś i chciałaby wrócić do tamtych czasów. Nie wiem, czy ja bym chciał. Babcia na starość ma kozę, kury i trzy koty. Co ja będę miał, skoro teraz życie mam nudne? Może nie dożyję nawet takiego wieku.
Wczoraj jak byłem w sklepie na spacerze, co kilometr trzeba iść, to spotkałem taką dziewczynę, która powiedziała, że mam przekazać babci, że ona ma pieski do oddania. Nawet nie wiem, jak się nazywa. Tak po prostu do mnie podeszła i powiedziała. Zapytała jeszcze jak mam na imię. Powiedziałem jej, bo tak wypadało i chciałem być miły. Ona też mi powiedziała, chociaż nie pytałem. Nazywa się Hanna. Tak się przedstawiła, nigdy nie wiadomo czy to jej prawdziwe imię. Nie wiem, czy to istotna informacja w moim życiu. Pewnie i tak zapomnę. Tak bez stresu podeszła. Nie znam jej. To bardzo podejrzane, że wie o moim przyjeździe do babci, nawet mnie nie znając. Ja to pewnie musiałabym najpierw przygotować się dzień wcześniej, bo bym się stresował podejść do nieznajomej osoby, a tym bardziej dziewczyny (przecież ten szczeniacki wiek mi już niby minął, ale rozmowy z dziewczynami są takie inne jakieś). Dziwna była ta dziewczyna. Dziwnie była ubrana, tylko to zapamiętałem. Takie dziwne spodnie we wzorki miała. Może nie powinienem mówić, że jest dziwna, bo może wcale nie jest, ale nie wiem. Skąd ona mnie zna i wie, że jestem u babci. Pewnie się pomyliła. Babci nie powiedziałem o propozycji piesków, bo zapomniałem. Babcia i tak woli koty. Dziwne to było i myślałem o tym jeszcze przed snem.
Jeśli w tym sklepie spotyka się takich dziwnych ludzi, to ja nie chcę więcej tam iść. Znaczy i tak pewnie jeszcze pójdę. Może jednak ta dziewczyna była fajna? Nie wiem, przecież jej nie znam.
Tego właśnie nie lubię w nieznaniu. Nie wiem. Po prostu czuję się głupi. Nie wiem, co mam mówić, żeby się nie ośmieszyć. Dlatego nie poznaję nowych osób. Wystarczą mi te, które są. Może powinien jednak zmienić swoje nastawienie, ale chyba nie. Przecież nikomu to nie przeszkadza. Może trzeba się z kimś zakolegować tutaj, bo przecież nie będę cały miesiąc bujał się na fotelu na ganku. Nie jestem pewny czy to dobry pomysł. Nie jestem pewny, czy ta cała Hanna nadaje się na taką osobę, bo to dziewczyna. Nie obrażając dziewczyn, ale czasami ich nie rozumiem. Antek mógłby ze mną przyjechać, a tak to prawie jestem od niego odcięty, bo słabo tutaj z zasięgiem i wszystkim innym. Czasami podobno potrzebne są takie przerwy.°
CZYTASZ
chłopcy
Short Story❝Wieczorami chłopcy wychodzą na ulicę❞ Obaj malowaliśmy chodnik kradzioną kredą przy dźwiękach rocka, łamanych nadziei (kreda też się czasami łamała) i łez świata, które na koniec wszystko zmywały. Byliśmy cool, bo siedzieliśmy na krawężniku. ••• o...