siedem

670 162 187
                                    

     Czuję się jak na tajnej misji albo  jak jakiś czarny charakter z Marvela. Jestem u Antka. Jego mama pojechała z siostrą Antka na zakupy, a tata jest w pracy. Jesteśmy incognito. Antek kupił (już wczoraj, bo zdawał mi na bieżąco relacje) farbę do włosów (tak to się chyba nazywa). Dla siebie oczywiście. Chciał kupić dwa kolory, ale finalnie wyszedł jeden
Jakiś taki niebieski. Utwierdzam się w przekonaniu, że mój kumpel jest głupi, szalony i nie wiem, co on jeszcze wymyśli.

Jeszcze dosłownie dwa tygodnie i wakacje, a on już teraz chce farbować sobie włosy. Wariat. Jego mama go chyba zatłucze wałkiem lub młotkiem do kotletów. Gdyby to były już oficjalne wakacje może przymknęłaby na to oko. Antek dobrze się uczy, więc na pewno jakoś by to przeszło. Oby nie dała Antkowi jakiegoś ultra szlabanu, bo z kim ja będę się wtedy spotykać. Co prawda zostają jeszcze koledzy ze szkoły (kilka razy się z nimi spotkałem), ale to nie to samo, co Antek. No, ja jako dobry kumpel będę mu towarzyszyć w tej niebezpiecznej misji. Najwyżej mnie też się dostanie od mamy Antka. Wydaje mi się, że mama Antka była trochę restrykcyjna i pilnowała swoich dzieci na każdym kroku. Ograniczająca? (Nie wiem, nie znam się na ludziach, a tym bardziej na słowach). Antka to drażniło (mówił mi) i robił wszystko na przekór. Potem mu się dostawał szlaban, ale on i tak go nie przestrzegał. Antek nie lubił opowiadać o swojej rodzinie, bo uważał, że jest zwyczajna. Ja tak nie sądziłem. Tata Antka to tata, on tylko śmiał się pod nosem. Chciałbym mieć takiego tatę.

Postawiliśmy krzesło w łazience, która chwilowo była salonem fryzjerskim. No i Antek powiedział, żebym go farbował. Nie byłem na to gotowy. No, ale dobra. Niebiosa, miejcie nas w opiece. Przeczytałem instrukcję, założyłem jakieś rękawiczki i w ruch poszła farba. Antek powiedział, żebym całe włosy na niebiesko mu robił. Sam chciał. Tak trochę dziwnie. Kiedy już nałożyłem Antkowi na głowę tę całą farbę (trochę nieporadnie, ale jakoś się udało), okazało się, że czoło też ma niebieskie. Kurde, oby się odmyło. Ale ze mnie fryzjer, pierwsza klasa. A jak się nie odmyje? Hardcore. Cholera, zepsułem mu czoło i włosy. Antek i tak mówił, że będzie czadersko. Czytałem napisy z tyłu opakowania. Nie wiem, czy Antek jest świadomy, że ta farba to chyba z rodzaju niezmywalnych czy coś. Na razie mu nie mówiłem. Pewnie to wie.

Dobra, zmył te niebieskie dobro z włosów w końcu (w sensie nie zmył dosłownie, bo włosy są niebieskie, ale no na opakowaniu pisało, żeby spłukać. Nie znam się. Na niewielu rzeczach się znam). Czoło nadal miał trochę brudne. Wyglądał jak nie Antek. Trochę szkoda tych jego jasnych włosów. Boże, mama Antka nas zabije. Czasami bałem się antkowej mamy, ale tylko czasami, bo zwykle była to przyjemna kobieta pachnąca szarlotką (nie żebym wąchał).

No i dobra, wszystko git tylko ręcznik, którym Antek wycierał włosy, wygląda jakby go ktoś wyrzygał. Antek się zachwycał. Zniknął mój (znaczy nie mój) chłopiec z jasnymi włosami. Ja nadal byłem tym zwykłym chłopcem z loczkami zamiast jakichś normalnych włosów. Nie tylko o włosy tu chodzi. Antek opowiadał (już wcześniej), że poznał w szkole takich ekstra typów i że ja też koniecznie muszę ich poznać. Nie wiem. Antek dotychczas był tylko moim przyjacielem. Ja w szkole miałem ze dwóch takich dobrych kolegów (choć im nie mówiłem tyle, co Antkowi). Antek był od mówienia i od wszystkiego, a koledzy ze szkoły od pożyczania długopisów (może trochę przesadzam, bo ludzie ze szkoły też są fajni, ale nie tak jak Antek. Chyba już się przyzwyczaiłem do Antka). Bo Antek przecież był od zawsze, a ja bałem się nowości (chyba). Przekonałem się, że nowe rzeczy nie wychodzą mi na dobre. Antek zmienił swój ubiór, ja wciąż byłem taki sam. Antek zmienił swoje włosy, ja wciąż miałem takie same. Antek miał nowych super kolegów, no w sumie ja też miałem. Ciekawe czy ja też zaliczam się do kategorii tych super, cool kolegów, czy do tych zwykłych, nudnych, którzy są i się ich po prostu lubi. Przyzwyczaiłem się do zawsze.

Uświadomiłem Antka, że ten kolor włosów tak łatwo się nie zmyje. On tylko machnął ręką. No i później przyszła mama Antka. Akurat zdążyliśmy posprzątać. Jej mina była niejednoznaczna, kiedy w drzwiach powitał ją uśmiechnięty syn w niebieskich włosach (kiedy te kilka godzin temu były jasne). Nie dała po sobie nic poznać. Młodsza siostra Antka tylko się z niego śmiała. Mama Antka zaprosiła nas do kuchni. Czy to czas umierać? Mówiła może z dwadzieścia minut, jacy to jesteśmy nieodpowiedzialni i że też w ogóle nie zapytaliśmy się jej o zdanie, i że myślała, że chociaż ja mam trochę rozumu w głowie, i że Antek ma szlaban, i że mamy to natychmiast zmyć. Antek powiedział, że tego się nie zmywa. A potem stwierdziłem, że może lepiej jeśli pójdę do domu. I poszedłem (żywy na szczęście). Antek trzymaj się, niech moc będzie z tobą. W sumie jak Antek nałoży czarne ubrania (ostatnio tylko w takich chodzi), a do tego te niebieskie włosy to może robić za podróbę Lorda Vadera.

Wracałem rowerem. Ostatnio to mój najlepszy środek transportu. Było już ciepło. Wiatr wiał mi w oczy i musiałem zamykać, bo nie sposób tak patrzeć. Czasem lepiej nie patrzeć. Jechałem chodnikiem. Miasto. Miasto jest toksyczne. W mieście trzeba dopasowywać się do standardów. W mieście należy ukrywać problemy, bo jeszcze rozjedzie je tramwaj. W mieście trzeba być, bo inaczej zapomną. W mieście są strefy ludzi, do których się zaliczasz, a jak się nie zaliczasz to jesteś w dupie, jesteś sam. W mieście trzeba być mądrym. Nie lubię mojego miasta, czasem wręcz się go boję. Wiele razy ktoś wpada na mnie na chodniku i jeszcze mruczy coś pod nosem o nieychowanej młodzieży. Nie jestem niewychowaną młodzieżą, raczej tą schowaną. Dobrze czuje się w domu.

Wieczorem, kiedy czytałem książkę (ostatnio często czytam jakoś) napisałem do Antka jak tam u niego przedstawia się sprawa. Odpisał, żebym się nie przejmował, bo to wszystko to jest nieodłączna część jego tygodnia – mama wściekła się na niego, za to, że zrobił coś bez jej zgody. Czułem, że chyba go to męczy. Nie znam się na byciu, ale spróbuję. Bo przecież bycie jest takie ważne, sam przecież wiem. W mieście trzeba być i mieć kogoś, z kim można być wspólnie, bo inaczej to trochę słabo.

°

chłopcy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz