Adam

502 15 4
                                    

Nie mam ochoty na imprezę, ale nie chce też pić sama. Bartek na pewno kogoś nagra, bo ja nie mam siły. Sama nie wiem czym ostatnio jestem zmęczona, przecież nic w moim życiu się nie zmieniło, może tylko sytuacja z moją już jak mi się wydaje BYŁĄ przyjaciółką, chociaż jakoś szczególnie tego nie rozpamiętywałam...ta, właśnie to rozpamiętuje. Musze się ogarnąć, bo nie mogę tak funkcjonować.
Chcę żeby wszystko wróciło do normy i tak będzie.
Około godziny 18:00 zaczęli schodzić się ludzie, dużo ludzi. Nie znałam połowy z nich.
W sumie miałam wyjebane, bo chciałam tylko się napić i zapalić zioło przed snem.
Mam nadzieje, że ta wariatka z dołu znowu nie zadzwoni na psy, bo ostatnio robi to zbyt często.
Impreza trwała w najlepsze, chociaż nie dla mnie. Wszyscy śmiali się, pili, grali w jakąś durną grę, albo okupowali inne części naszego mieszkania ze swoimi drugimi połówkami w wiadomym celu.
Niby mi to nie przeszkadza, ale nie radziłabym nikomu wchodzić do mojego pokoju.
Nie mam dziś nastroju, więc postanowiłam, że już teraz pójdę zapalić tego blanta na balkon.
Po drodze spotkałam paru znajomych, wymieniłam z nimi po kilka zdań, w oddali machał do mnie też Bartek.
W końcu dotarłam na balkon i rozsiadłam się na małej kanapie, po czym odpaliłam blanta skręconego wcześniej. Gdy tak się delektowałam usłyszałam nagle znajomy śmiech dobiegający zza drzwi balkonowych.
Uznałam, że mi się wydawało i zaczęłam przeglądać telefon, a tam natrafiłam na sms.

- Mam nadzieje, że się nie pogniewasz, ale Bartek mnie zaprosił i będę dziś u Was. Nie będę wchodzić Ci w drogę, buziaki Maja.
Zamarłam, targały mną dziwne emocje, ale postawiłam nie uciekać. W końcu mamy się omijać.
Przez jakiś czas ludzie przewijali się przez balkon na którym się zasiedziałam i zazwyczaj z każdym gadałam przez chwile, albo dwie. W końcu musiałam iść do toalety, w końcu wypiłam 6 browarów, które od dłuższego czasu ciążą na moim pęcherzu.
Po odsikaniu się poszłam do kuchni po drinka. Znalazłam czysty plastikowy kubek, nalałam wódki i dodałam trochę cytryny. Upiłam łyk kierując się w stronę salonu.

- Co Ty kurwa wyprawiasz? Zostałaś dziwką? Dajesz teraz każdemu? Może to jego wina? Chce zrobić Ci krzywdę?
Nie wytrzymałam, bardzo szybko moja pięść znalazła się na jego twarzy.

                                                                             MAJA

Jestem przerażona jak nigdy dotąd, nigdy nie spodziewałabym się że moja NAJBLIŻSZA przyjaciółka mogłaby w ten sposób się do mnie zwrócić i uderzyć tak dotkliwie swojego kolegę z rocznika..
Świadomość, że cały wieczór i noc mnie olewała.. ta świadomość rozrywała moje serce na kawałki. Przecież przyszłam tutaj dla Niej, chciałam tutaj być, chciałam chociaż Ją zobaczyć.
Nie chciałam, żeby Adam ucierpiał, ale niestety Karolina jest wybuchową osobą, po tym jak oberwał dość mocno nie mogłam zostawić go samego.
Ludzie się rozeszli, została dosłownie garstka osób. Bartek, Sebastian i Mikołaj wyciągnęli Karolinę na balkon, aby ta się uspokoiła. 
Ja z prędkością światła pobiegłam po zimny lód i ręczniki, aby opatrzyć Adama, który niespodziewanie dostał w twarz i prawdopodobnie ma złamany nos, oraz wybite zęby.
Było mi przykro, ale..z drugiej strony to chyba była zazdrość? Przecież tylko rozmawialiśmy pijąc drinki.. Te Jej agresywne oczy, żyła na czole, ona kipiała ze złości! Ale zaraz? Czy mi się to podobało?
Boże, tak.. Jestem złym człowiekiem? Przecież to było okropne! Adam prawdopodobnie wyląduje w szpitalu, a ja w głowie mam to jak seksownie wyglądała moja przyjaciółka wybijając zęby naszemu koledze? Co ze mną jest nie tak, do cholery.

                                                           KAROLINA
Nie wiem co we mnie wstąpiło, dopiero po paru minutach dotarło do mnie to co właśnie zrobiłam.
Kurwa.
Nie rozumiem po co dotykał Jej uda podczas ROZMOWY? Nie jestem pewna czy nie chciał Jej wykorzystać. Nie pozwoliłabym na to, dlatego zarobił w pysk.

Chłopaki nie chcieli wypuścić mnie z balkonu, pomimo zapewnień, że nic mu nie zrobię i chętnie przeproszę Adama. Dopiero po 30 minutach weszliśmy do domu i udaliśmy się do salonu gdzie z lodem przy nosie siedział Adam, a naprzeciwko niego siedziała Maja z zatroskaną miną.
Podeszłam bliżej chłopaka, chciałam usiąść obok niego i przeprosić, ale ten odskoczył jak poparzony.
- Adam, słuchaj.. wstałam, ale zachowałam dystans.
To nie tak, źe Cię nie lubię, po prostu mam gorszy dzień i nie wiem dlaczego Cię uderzyłam. Spojrzałam na chłopaka, który był ewidentnie zmieszany, ale odłożył torebkę z lodem na stół i spokojnym tonem powiedział, że wychodzi i nie chce mnie znać.
Stwierdziłam, że nie będę się tłumaczyć, wszyło jak wyszło.  Jutro zapomni, a raczej ja.
Adam szykował się do wyjścia i wymownie spojrzał na Maję sugerując mu, że powinna iść z nim i go wspierać, na co dziewczyna odpowiedziała bardzo szybko, żeby dał jej znać kiedy dojedzie do domu.
Wkurwił się bo na wychodne trzasnął drzwiami.
Zdziwiłam się, że chce zostać. Myślałam, że teraz to już w ogóle się do mnie nie odezwie, ale usiadła na kanapie i poprosiła Bartka o drinka.
Stwierdziłam, że ja zrobię drinki dla wszystkich i tak się stało.
Udałam się w stronę kuchni. Był straszny bałagan, cały blat zajmowały puste, albo do połowy puste butelki, kubki i paczki chipsów.
Zrobiłam miejsce na blacie i przystąpiłam do robienia drinków, a moi towarzysze nadal w salonie postanowili  chyba wznowić imprezę, bo ktoś włączył muzykę.
Gdy miałam już wychodzić z kuchni z napojami zakradła się cicho jak duch Maja.

___________
Dajcie znać czy Wam się podoba! Wracam już raczej na stałe, mam nadzieje ze ten rozdział przypadnie Wam do gustu, bo mam już kolejna część do dodania 🤔💋

Każda będzie MOJAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz