Ostatni raz.

722 25 6
                                    

KAROLINA
Spojrzałam na zegarek paląc papierosa i w pośpiechu zgasiłam go w popielniczce.
Szybkim krokiem poszłam do pokoju po torbę sportowa, spakowalam do niej stanik sportowy, krótkie spodenki i luźna koszulkę.
Zgarnęła klucze z blatu kuchennego i zwróciłam się do Maji.
- Musze leciec, wrócę za pare godzin, jak chcesz to zostań. Nie pozostawiłam Jej czasu na odpowiedz i wyszłam z mieszkania.
Po 40 minutach jazdy autem zaparkowalam na czarnym żwirze niedaleko ogromnej opuszczonej fabryki i udałam się w jej kierunku.
Na miejscu spotkałam paru znajomych i udałam się do szatni.
- Ile za dziś? - Zwróciłam się w kierunku ogromnego, umięśnionego Karola, zwanego tez Robakiem. O ironio.
- 50 tysięcy euro, na dobry początek. - mówił bardzo cicho, jak na takiego wielkoluda, ale zazwyczaj był małomówny.
Przytaknelam i zaczęłam się przebierać słuchając wskazówek, których udzielał mi mój „trener".
- Nogi, ręce, ręce, nogi. Nie interesuje mnie technika, tylko plan. Ma paść na mordę, rozumiesz?
Kiwnęła głowa i wypiłam duszkiem stojące obok mnie piwo. Robak poklepał mnie po plecach i życzył powodzenia zaciskając pięść przy mojej twarzy.
Po chwili znalazłam się wśród gromadzącego się tłumu dobrze znanych mi twarzy.
Odnalazłam wzrokiem swojego ojca i podniosłam rękę w geście przywitania się.
Ten stał z telefonem z włączona kamera i również odpowiedział na przywitanie gestem podniesionej ręki nie przestawiając nagrywać.
Podeszłam do klatki gdzie czekał na mnie mój serdeczny przyjaciel Mateusz, Hektor.
Natychmist podał mi ochraniacz na zeby, włożyłam go. Założył mi rękawice bokserskie i nasmarował twarz wazelina. Otworzył drzwi klatki i dosłownie mnie tam wepchnął.
Kurwa, musze z tym skończyć. Ostatni raz. Obiecałam sobie w myślach, kiedy na choryzoncie pojawił się mój przeciwnik.
Nie powiem, wyglądał dość groźnie.
Mojego wzrostu, blizny na twarzy, ważył ze 20 kilogramów więcej ode mnie, ale cóż..w takich walkach nie ma zasad. Staliśmy naorzeciw siebie, wokoło klatki panowała hałaśliwa atmosfera. Ludzie obstawiali między sobą zakłady, pili alkohol i głośno krzyczeli.
Rozejrzałam się dookoła, dobrze znałam te ohydne mury. Obdrapane ściany, brudna podłoga, smród i rządni krwi ludzie.
Gong sugerował rozpoczęcie walki, nie stresowałam się, wręcz przeciwnie.
Mój przecinki ruszył w moim kierunku chcąc uderzyć mnie w twarz.
Byłam szybsza i uniknęłam starcia mojej twarzy z rękawica bokserska, szybkim i zwinnym ruchem uderzyłam w jego żuchwę od dołu, natychmiast pojawiła się krew wyciekająca z ust mężczyzny. Ten nie pozostając mi dłużnym kopnął mnie w brzuch. Zrobiło mi się slabo. Upadłam, a ten próbował na mnie usiąść, jednak gdy to zrobił zaliczył uderzenie w szczękę, potem znowu i znowu. Po co mu to było..Zamyslilam się. Upadł na posadzkę, wstał bardzo szybko i znowu próbował uderzyć mnie w twarz, tym razem trafiło na nos z którego polała się krew.
Wkurwilam się ostro, bardzo mnie prowokował gestami zachęcającymi abym podeszła bliżej.
Tak zrobiłam.
3 minuty później dostał w nos, a po chwili sędzia wlansie kończył odliczanie.
Stałam nad tym niedorajda i zastanawiamalm się skąd tyle nienawiści w tym człowieku.
Tłum dookoła wiwatował, sędzia podniósł moja rękawice do góry. Jednak byłam jak w amoku, przez cała walkę jakby nic do mnie nie docierało. Chciałam po prostu wrócić do domu i nigdy więcej tutaj nie wracać.
Mój ojciec, który stał z drugiej strony klatki uśmiechał się w moim kierunku lekko klaszcząc. Był widocznie zadowolony.
Nie wątpliwie walka mu się podobała, choć zaraz usłyszę co mogłam zrobić, a co zrobiłam źle.
Jak zwykle. Impreza się zaczęła, ludzie byli zadowoleni, mój „trener" oraz znajomi również.
Wyszłam z klatki w celu udania się do szatni, ale Hektor nalegał, zeby opatrzyć mój nos, wiec się zgodziłam.
- Brawo, kochanie. Usłyszałam znajomy głos i podniosłam głowę w jego kierunku.
- Ostatni raz. Wycedziłam przez zeby.
- Zawsze tak mówisz, skarbie. Zobacz ile zarobiliśmy! Pan Bundy był oczarowany i podwoili stawkę.
- Świetnie tato, teraz daj mi pieniądze i zmywam się stad. Wstałam i czekałam na jego relacje.
- Nie zostaniesz? Myślałem, ze.. Mówił jakby uczestniczył w moim występie w teatrze szkolnym, a nie na płatnych, nielegalnych walkach.
- Wychodzę. Udałam się w kierunku szatni, szybko rozebrałam i zabrałam z szafki polowe wygranej.
Przed wyjściem spojrzałam w lustro, nie wyglądałam najlepiej. Miałam lekko poobijana twarz, ale siniaki zostaną na pre dni, kurwa pomyślałam i udałam się stronę auta wychodząc tylnim wyjściem, aby czasem na nikogo nie trafić.
Wsiadłam do auta i odpaliłam papierosa udając się w kierunku domu. Mam nadzieje, ze Maja jednak nie została, nie wiem jak się wytłumaczę.

_______
Coś dłuższego, przepraszam ze tak długo! Buziaki, xoxo

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 04, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Każda będzie MOJAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz