VII Goście, goście
Potworny ból dopadł ją niespodziewanie nad ranem. Na dworze było jeszcze zupełnie ciemno, a jej brzuch i bok ogarnął ogień, który rozprzestrzeniał się stopniowo na plecy i klatkę piersiową. Tak silnego bólu jeszcze nie doświadczyła, ani w związku z tym cholernym ugryzieniem, ani w żadnej innej sytuacji. Wyła skulona, z twarzą wciśnięta w poduszkę, mając nadzieję, że nie obudzi Remusa swoim nieprzystosowaniem do sytuacji. Czuła się słaba, tak potwornie słaba i bezsilna w starciu z tym, co ją spotkało. A miało być tylko gorzej. W miarę, jak klątwa się rozprzestrzeniała, ból podążał za nią aż do momentu, gdy obejmie całe ciało. Wtedy ataki miały ustać, a rozpocząć się miały regularne comiesięczne przemiany.
Drzwi od jej sypialni otworzyły się. Więc jednak zawiodła i tym razem.
Lupin usiadł obok niej i pozwolił dziewczynie wtulić się w siebie, gryźć i wbijać paznokcie, aż najgorsze minęło, pozostawiając ją spoconą, wykończoną i półprzytomną w jego ramionach.
‒ Remusie ‒ wymamrotała półprzytomnie, ‒ co ja bym bez ciebie zrobiła?
Lupin uśmiechnął się blado, gładził ją po mokrych włosach.
‒ Dałabyś sobie radę. Jesteś dzielną, odważną kobietą, Hermiono. Nigdy w to nie wątpiłem, ty też spróbuj w to uwierzyć.
‒ Nie, Remusie ‒ mruknęła. ‒ Jesteś najlepszym, co mnie spotkało.
‒ Bzdura.
‒ Jak sobie chcesz, ja nie mam zamiaru ci odpuścić. Chyba, że jestem aż tak odpychająca, że mnie najzwyczajniej nie chcesz.
Roześmiał się.
‒ Kolejna bzdura.
Pociągnęła nosem, ziewnęła.
‒ Będziesz mi to musiał kiedyś udowodnić, wiesz o tym.
‒ Już się boję ‒ westchnął, układając się wygodniej.
‒ Nie pójdziesz?
‒ Nie. To mój dom. Mam znowu wysłuchiwać twoich bzdur o wampirach?
‒ Dobrze.
‒ Ja myślę. Śpij już.
***
Obudziła się wplątana w Remusa Lupina. Pierwszym, co poczuła, był jej własny smród. Zaklęła. Nie ma to jak romantyczny zapaszek potu po nocnych przebojach z wilkołaczymi atakami. Chciała wstać, ale nogi i ręce mężczyzny, skutecznie jej to uniemożliwiły. Cóż więc mogła zrobić? Leżała w bezruchu, czekając, aż Lupin przemieści trochę swoje kończyny lub (czego wolała uniknąć) obudzi się i ją uwolni.
Niestety czarodziej chrapnął jeszcze raz i chrząknąwszy, otworzył oczy.
‒ Jak się czujesz? ‒ zapytał zaniepokojony.
‒ Cuchnąco ‒ burknęła. ‒ Nie oddychaj. Puść mnie i miejmy to z głowy. Nie chcę, żebyś...
Śmiech Lupina zbił ją z pantałyku.
‒ To nie jest śmieszne...
‒ Jest ‒ powiedział i potrącił delikatnie policzek dziewczyny czubkiem swojego nosa. Potem zrobił to samo z jej uchem, szyją, po której przesunął nim delikatnie, aż do splotu słonecznego. Przełknęła ślinę.
‒ Remusie... ja naprawdę...
‒ Pachniesz sobą ‒ dokończył i spojrzał na nią, jego twarz blisko jej twarzy.
CZYTASZ
Sędzia cz. 1 ZAKOŃCZONE - Remione
FanficZAKOŃCZONE, DRUGA CZĘŚĆ W PRZYGOTOWANIU. Alternatywna rzeczywistość. Tom Riddle stara się o urząd Ministra Magii. Harry Potter zachwycony politykiem, popiera jego kandydaturę. Tym czasem w Londynie pojawia się długo poszukiwany zbieg, zabójca Albusa...