II Śliskie typy z Ministerstwa

240 19 19
                                    

II Śliskie typy z Ministerstwa

Siedzieli do późna przy kuchennym stole, rozmawiając we troje o zaistniałej sytuacji.

‒ Stał sobie jakby nigdy nic ‒ powiedział Harry popijając łyk herbaty i gestykulując żywo. ‒ Zdobyliśmy pozwolenie mugolskich władz na obejrzenie monitoringu.

‒ I co zobaczyliście? ‒ zapytała Hermiona.

‒ Po prostu pojawił się tam i stał około godziny, zanim jeden z pracowników Ministerstwa rozpoznał go, wychodząc z pracy. Potem, wiecie, poszło już bardzo szybko. Zgłosił ochronie, że widzi niebezpiecznego zbiega, ochrona powiadomiła biuro aurorów i zawiadomili mnie i kilku chłopaków, żebyśmy stawili się pilnie w budynku. Właśnie jedliśmy z Ginny późny obiad, dzieciaki były u dziadków, mieliśmy plany na wieczór, a tu pojawia się patronus Shacklebolta i mówi, że mam się stawić za pięć minut. No to, co, służba, nie drużba, wstałem, teleportowałem się i dorwaliśmy dziada.

Hermiona westchnęła.

‒ Nawet nie masz stuprocentowej pewności, że jest winny.

‒ Oczywiście, że mam! Wszyscy powinniśmy ją mieć. Snape jest zdrajcą i mordercą, nikim więcej. Wiedziałaś, że w szkole interesował się czarną magią? Nawet przez jakiś czas przystawał z grupką czystokrwistych snobów ze Slytherinu. Matka mi to mówiła. Podobno pochodzi z nizin społecznych i na początku, gdy się poznali, był bardzo miły, ale potem wyszło szydło z worka.

‒ Czy ty właśnie sugerujesz, że z powodu biedy jest złym człowiekiem?

‒ Co zamierzacie dalej? ‒ zapytał dotąd milczący Lupin, chcąc przerwać przepychankę słowną dwojga przyjaciół.

Harry wzruszył ramionami.

‒ A jak to zwykle wygląda? Sprawa jest na tyle oczywista, że proces w Wizengamocie będzie tylko szybką formalnością. Riddle zbiera ostatnio spore poparcie dla swojego programu, jest dosyć radykalny w poglądach, nie w każdym punkcie się z nim zgadzam – spojrzał przepraszająco na Remusa ‒ ale przynajmniej popiera konkretne, sprawne działania. Także, z poparciem jego stronnictwa, Snape powinien do końca tygodnia odbierać zasłużony pocałunek dementora. Taką mam nadzieję.

Hermiona skrzywiła się.

‒ No nie wiem, Harry... Możemy być przekonani o jego winie, ale żeby od razu tak... kategorycznie...

‒ A jak inaczej? ‒ rozzłościł się Potter.

‒ Musi mieć uczciwy proces ‒ powiedziała Hermiona twardo.

Harry popatrzył na Lupina z niedowierzaniem.

‒ Słyszysz Remusie? Uczciwy proces! Czy Dumbledore miał według ciebie uczciwy proces?! ‒

zwrócił się do dziewczyny.

‒ Nie wiesz co tam zaszło, Harry, nikt tego nie wie poza Severusem Snape'm ‒ dziewczyna siliła się na spokój. ‒ I proszę cię, nie unoś się. Oboje jesteśmy nie mniej zszokowani od ciebie.

‒ Hermiona ma rację, Harry ‒ odparł łagodnie wilkołak. ‒ To, co zrobił Snape trzeba ocenić możliwie najuczciwiej. Należy mu się obrońca i uczciwy proces.

Harry parsknął.

‒ A kto będzie go bronił? Już słyszałem, jak sędziowie Wizengamotu szykują sobie na niego rączki.

‒ Jeśli będzie taka potrzeba, ja to zrobię, Harry ‒ oznajmiła Hermiona.

‒ Ty? ‒ zdziwił się Potter, ale po chwili roześmiał się i pokręcił głową.

Sędzia cz. 1 ZAKOŃCZONE - RemioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz