Wybaczcie zwłokę ‒ rozdział był już praktycznie skończony, ale utknął na papierze. A pzrepisywanie zawsze mnie boli. Ale jest. Oto jest.
Chociaż Hermiona obudziła się wczesnym rankiem, Lupina już nie było. Przeciągnęła się ostrożnie, bo zabliźniona rana wciąż bolała przy zbyt gwałtownych ruchach.
Nie czuła się najlepiej i to zarówno fizycznie jak i psychicznie. W pierwszej kwestii spory udział miała nadchodząca pełnia ‒ szósta od ugryzienia. Poprzednie dwie były ciężkie, ale do zniesienia. Wciąż nie przeszła swojej pierwszej przemiany i w napięciu czekała na to, aż ów horror nastąpi. Prawdę powiedziawszy, wolałaby mieć to już za sobą, wiedzieć, czego się spodziewać zamiast w niepokoju i niepewności spędzać kolejny miesiąc. Lupin powtarzał jej, że będzie wiedziała, kiedy nadejdzie Ten miesiąc - czas jej pierwszej przemiany w wilkołaka, ale ona nie była tego taka pewna. Książki niewiele o tym pisały, zawarte było tylko enigmatyczne stwierdzenie, że osoba dotknięta klątwą jest świadoma momentu, w którym organizm przestanie walczyć z infekującym go jadem i podda się transformacji. Na razie wyglądało więc na to, że wciąż walczyła.
‒ To może trochę zająć, Hermiono ‒ powiedział że smutkiem Lupin podczas jednej z ich wielu rozmów na ten temat. ‒ Jesteś młoda, zdrowa i silna. Twój organizm nie podda się tak łatwo jak byś tego chciała. Nie mam pojęcia ile to tak naprawdę potrwa, ale daje ci pół roku.
To było chyba jeszcze w szpitalu. Tak, w szpitalu. Zapewniono jej dyskrecję, jak zawsze w takich przypadkach nie wpuszczano gości bez specjalnego zezwolenia że strony pacjenta, bez względu na poziom pokrewieństwa. Lupin takie pozwolenie miał.
Mimowolnie jej myśli powędrowały dalej w przeszłość, do tamtej nocy, gdy w strugach deszczu lejącego się na jej pokrwawione ciało uparcie próbowała rzucić patronusa. Nie wiedziała nawet, jak udało jej się odgonić tę bestię ale straciła mnóstwo krwi i zdecydowanie nie potrafiła znaleźć w sobie nawet odrobiny szczęścia...
Udało jej się zatamować krwawienie. Ból był ogromny i niebawem, wycieńczona, straciła przytomność.
Rankiem znalazł ją chłopak. Wiedziała, ze to on ja ugryzł (miał ogromną poszarpaną bliznę na szyi), ale nie dbała o to. Płakał, przepraszał ją. Był mugolem. To utrudniało sprawę, bo musieli skorzystać z konwencjonalnego transportu, gdyż sama była zbyt słaba, by się teleportować lub rzucić porządnego patronusa. Cud, że tyle przeżyła, tak powiedzieli w Mungu, gdy już do niego dotarła. Chłopaka natychmiast aresztowano mimo jej sprzeciwu. Głupek w roztrzęsieniu przyznał się do winy. Chciała mu pomóc i dostarczać eliksir tojadowy, nauczyć jak postępować, by nikogo więcej nie skrzywdził. Przecież to zupełnie nie była jego wina, zapewne nie wiedział nawet dotąd, co się z nim dzieje, mugole strasznie opornie reagowali na takie zjawiska...
Potem poprosiła, żeby wezwano Remusa. Nie wiedziała dokładnie, dlaczego to o nim pomyślała w pierwszej kolejności.
Ale właściwie kto inny mógł się jeszcze zjawić? Ron? Harry? Ginny? Śmieszne.
Pamiętała, że była wciąż półprzytomna, gdy Lupin ‒ blady z wściekłości i po przebytej transformacji ‒ wpadł do jej sali warcząc coś na kształt "zabiję tego bydlaka".
Chociaż wcale nie popierała jego morderczych zamiarów ‒ była pacyfistką ‒ w tamtym momencie cieszyła się, że jest przy niej ktoś, kto tak reagował na jej krzywdę. Potrzebowała tego. Po śmierci rodziców i rozstaniu z Ronem została praktycznie sama, jeśli nie liczyć bardzo poprawnych, acz raczej kurtuazyjnych niż bliskich relacji z pozostałymi profesorami Hogwartu. Z resztą w tamtej sytuacji dalsza praca stała pod znakiem zapytania, potrzebowała co najmniej kilku miesięcy, żeby wrócić do siebie i oswoić się z nową sytuacją. Remus spędzał przy niej całe weekendy i wszystkie wolne popołudnia. Minerwa przysłała jej nawet sowę z wiadomością, że wszyscy w szkole zostali oględnie poinformowani o jej wypadku, bez podawania szczegółów, że cały zamek trzyma za nią kciuki i przysyła pozdrowienia. W Post Scriptum dodała, że „profesor Lupin" ma jej pełne poparcie i jego dodatkowe obowiązki zostały zredukowane do minimum.
CZYTASZ
Sędzia cz. 1 ZAKOŃCZONE - Remione
FanfictionZAKOŃCZONE, DRUGA CZĘŚĆ W PRZYGOTOWANIU. Alternatywna rzeczywistość. Tom Riddle stara się o urząd Ministra Magii. Harry Potter zachwycony politykiem, popiera jego kandydaturę. Tym czasem w Londynie pojawia się długo poszukiwany zbieg, zabójca Albusa...