VIII Chłód

226 19 7
                                    

VIII Chłód

Odpowiedź od Minerwy McGonagall była krótka i wiało z niej chłodem. I niewiele miało to związku z pora roku, ani z umiejscowieniem Szkoły Magii i Czarodziejstwa w bardzo wietrznym i górzystym rejonie Szkocji. Nie. Hermiona dobrze wiedziała, że to jej prośba wysłana uprzednio dyrektorce Hogwartu spotkała się z lodowatym przyjęciem ze strony dawnej nauczycielki.

Minerwa McGonagall była surową, konserwatywna kobietą z zasadami. Nie wybaczała łatwo, kwestie moralne zawsze były dla niej proste i jednoznaczne. Tak było i w przypadku śmierci Albusa Dumbledore, a właściwie to ZWŁASZCZA w jej przypadku. Hermiona nie miała pojęcia jaki charakter miała znajomośc tych dwojga, jednak przez te wszystkie lata zyskała pewność, że zmarły dyrektor i profesor transmutacji byli sobie niezwykle bliscy.

Droga Panno Granger

Z niejakim zdziwieniem przeczytałam Pani list. Niemniej jednak, przez wzgląd na naszą wieloletnią współpracę, zezwalam Pani na wizytę w gabinecie i oględziny rzeczy osobistych dyrektora. Proszę jednak o okazanie należytej ostrożności, szacunku i dyskrecji. Oczekuję Pani sowy z podaniem dokładnej daty wizyty.

Z poważaniem,

Minerwa McGonagall

Dyrektor Hogwartu.

Hermiona westchnęła głęboko i odłożyła list na stolik do kawy. Remusa nie było dziś w domu od rana. Zaraz po śniadaniu wyruszył na Pokątną po sprawunki. Chyba nawet cieszyła ją ta odrobina samotności. Miała sporo do przemyślenia i zaplanowania. Wątpiła, że znajdzie w gabinecie jakiekolwiek listy. Dumbledore miał skłonności do gier logicznych, uwielbiał zagadki, wierszyki i skomplikowane szyfry. Hermiona miała wrażenie, że było to w pewnym sensie hobby starca, które realizował w dosyć zaskakujących momentach, co mogło sprawiać wrażenie, jakby bawił się cudzym kosztem. Może i rzeczywiście tak było, Z jakiego innego powodu Snape mówiłby o swojej ofierze z tak wielka goryczą?

Początkowo zastanawiało ją uporczywe milczenie dawnego Mistrza Eliksirów. Nie chciał jej niczego zdradzić a to, co miała odkopać szukając listów Albusa Dumbledore'a, mógłby powiedzieć jej sam, nie fatygując swojego obrońcy. Z drugiej strony jego słowa nie stanowiły żadnego osobnego dowodu, były tylko podparciem dla wspomnień, które z pewnością zostaną zbadane w Wizengamocie. Jednak zarówno słowa, jak i wspomnienia mogły być przekłamane, zmanipulowane fałszem. Czytała o tym. Niektórzy potrafili tak sprawnie operować zaklęciami zmieniającymi umysł, że fałszerstwo było trudne do jednoznacznego wykrycia.

Teraz domyślała się już, co było powodem jego małomówności. Naciskał, by znalazła korespondencję, gdyż nie darzył jej żadnym zaufaniem. Zapewne miał podejrzenie, ze jeśli opowie jej swoja wersję, jej nawet nie będzie się chciało poszperać w rzeczach dyrektora.

Psiakrew.

Za kogo on ją miał?

Za nieodpowiedzialną, narwaną dziewuchę bez krztyny poczucia przyzwoitości.

Cóż. To nawet było możliwe. Zważywszy na to, jak oceniał wszystkich gryfonów, nie zdziwiłaby się, gdyby miał ją za kogoś zupełnie bezwartościowego. Poczuła ukłucie żalu. Przecież starała się mu udowodnić, że ma na kim polegać...

Przymknęła oczy. Była taka naiwna. To przez tę swoją przeklętą łatwowierność wpakowała się w niejedne kłopoty.

Wstała i poszła na górę przygotować podręczny bagaż. Jeśli miała udać się do Hogwartu musiała spakować kilka najpotrzebniejszych rzeczy. Sowa Remusa ‒ brązowa mała sówka o imieniu Ogon wystawiła łapkę, gdy Hermiona podeszła by przywiązać odpowiedź dla Minerwy. Postanowiła udać się do zamku jeszcze dziś, gdy tylko zdąży zamienić kilka słów z Lupinem. Żal jej było znikać, gdy wreszcie nastąpił między nimi przełom, ale poczucie obowiązku zawsze wygrywało w jej życiu ze sprawami osobistymi. Tego również nie był w stanie zrozumieć Ron: jej niezależności, ambicji oraz potrzeby niesienia pomocy. Pragnął nie tyle, by to jego stawiała na pierwszym miejscu, ale raczej chciał mieć ja na wyłączność: idealną panią domu, matkę i żonę, kogoś na wzór Molly. Im więcej czasu mijało od ich rozstania, tym wyraźniej widziała, jakie życie prowadziły wszystkie synowe pani Weasley: posłusznych, otoczonych dziećmi kwok, które albo karmiły niemowlę, albo spodziewały się kolejnego dziecka... Tylko Charlie zdawał się wymykać temu schematowi, ale on jeden od dawna żył poza rodzinnym domem, ożenił się w z rumuńską czarownicą i tam wspólnie prowadzili hodowlę smoków węgierskich. Ich dzieci: bliźnięta Frejya i Freyr w przyszłym roku miały pójść do Hogwartu.

Sędzia cz. 1 ZAKOŃCZONE - RemioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz