- Ronodin ! - krzyknęła dziewczyna.
- Kendra, co ty tu robisz? Przecież pada deszcz.
- A ty co tu robisz? - zapytała.
- Napisałem ci w liście, że wrócę późno, miałem sprawę do załatwienia. Trochę się wystraszyłem, gdy wróciłem do domu, a ciebie nie było. Proszę nałóż. - powiedział chłopak podając jej kurtkę.
- Dziękuję i przepraszam, ja się po prostu.... zgubiłam - powiedziała wróżkokrewna, a łzy zaczęły napływać jej do oczu.
- To ja przepraszam, niepotrzebnie na ciebie krzyknąłem. - powiedział Ronodin, po czym zbliżył się do Kendry i ją czule pocałował. Gdy Kendra zorientowała się co się dzieje, szybko oderwała się od jednorożca.
- Ronodin ja ...ja nie mogę. - powiedziała dziewczyna. -Dobrze wiesz, że nadal kocham Paprota.
- Nawet jeżeli nie jest z tobą szczery i ogląda się za jakąś laską?
-Tak. To, że on kocha kogoś innego, to nie znaczy, że ja przestałam go kochać.
Chłopak popatrzył na nią ze smutkiem.
-Przepraszam Ronodinie. - powiedziała
- To ja przepraszam, to było nie na miejscu. Ale, czy gdyby nie było Paprota, miałbym u ciebie szansę i moglibyśmy być razem? - zapytał, a na jego ustach pojawił się lekki uśmiech.
- Gdyby nie było Paprota, to na pewno bym się nad tym zastanowiła. - odpowiedziała Kendra. - Wracamy do domu?
- Chodźmy. - powiedział Ronodin, po czym objął Kendrę ramieniem i poprowadził w stronę domu.* * *
Następnego dnia Ronodin postanowił spędzić cały dzień z Kendrą. Gdy dziewczyna jeszcze spała zrobił jej śniadanie i postanowił ją obudzić, aby nie przespała całego dnia.
- Dzień dobry, Ronodinie.- powiedziała Kendra ziewając.
- Dzień dobry Kendro. - odpowiedział jednorożec podając jej śniadanie do łóżka.
- To dla mnie? - zapytała.
- Tak, no raczej nie dla mnie. Zjedz śniadanie i się ubierz. Zaplanowałem dzisiaj cały dzień, więc na pewno nie będziesz się nudzić.
- Dziękuję za śniadanie. - odpowiedziała gdy chłopak wychodził z pokoju.
- Nie ma sprawy.* * *
Gdy Kendra się wyszykowała zeszła na dół poszukać Ronodina.
- Ronodin, gdzie jesteś?! - zawołała, ale odpowiedziała jej cisza. - Ronodin nie wygłupiaj się! Gdzie jesteś? - znowu nikt jej nie odpowiedział.
Gdy obszukała cały dom postanowiła sprawdzić jeszcze w piwnicy. Gdy tam weszła, drzwi się za nią zamknęły i nastała grobowca ciemność. Odwróciła się, żeby stąd wyjść, ale gdy pociągnęła za klamkę drzwi się nie otworzyły.
- Ronodin?! To nie jest śmieszne! Otwieraj te drzwi! Słyszysz ?! Otwórz je! - dziewczyna zaczęła uderzać pięściami w drzwi. Jednak nikt, kto mógł być po drugiej stronie nie zareagował. Zrezygnowana postanowiła pójść w głąb piwnicy. Było ciemno, gdyby nie to, że jest wróżkokrewna pewnie by nic nie widziała. Gdy przeszła z 15 metrów (ta piwnica była naprawdę długa) zobaczyła przed sobą żelazne drzwi. Szybko do nich podbiegła i pociągnęła za klamkę. Drzwi się otworzyły i jej oczom ukazał się Ronodin w jakiejś bibliotece.
- No wreszcie mnie znalazłaś. Wiesz... myślałem, że znajdziesz mnie szybciej. - stwierdził wstając z krzesła.
- Gdzie my jesteśmy? - zapytała Kendra nie zwracając uwagi na słowa, wypowiedziane przed chwilą przez jednorożca.
- Pod miastem, w tajnej bibliotece. - odpowiedział chłopak.
CZYTASZ
𝑩𝒓𝒂𝒄𝒌𝒆𝒏𝒅𝒓𝒂 - 𝑂𝑝𝑜𝑤𝑖𝑒𝑠́𝑐𝑖 ✔︎
FantasyKsiążka typu fantasy inspirowana baśnioborem, a tak dokładnie to uczuciem jakie rośnie pomiędzy Kendrą Sorenson i Paprotem.