wstyd

1.6K 68 118
                                    

Nie mogę w to uwierzyć. Naprawdę będę zarabiać pieniądze w taki sposób. W sumie dom Louisa wyglądał całkiem nieźle.. Ani sam Louis nie wydaje się być gburem. Jedyne czego się boję w tym momencie to to, że moja mama albo Niall się dowiedzą.

Po nocy spędzonej w domu szatyna, czułem się źle. W takim sensie, że musiałem stamtąd wyjść. To miejsce to był po prostu raj. Inaczej nie umiem tego opisać. Muszę teraz wrócić do domu, gdzie jest brud i grzyb. Ehhh. Na szczęście dzisiaj po południu Louis po mnie przyjedzie, chce mnie gdzieś zabrać. Nie mogę się doczekać. Taki dreszczyk emocji.

W wolnym czasie usiadłem do malowania. Lubię nieraz sobie tak pomalować i od razu czuję się lepiej, jestem zrelaksowany. Niestety nie stać mnie na farby i płótna więc maluję sporadycznie. Kiedy mam okazję oczywiście z niej korzystam, marzę o własnej pracowni.. Ahh.

— Harry mama wymiotuję cały dzień.. Leżała pod drzwiami, zrobisz dzisiaj obiad? — Uniosłem brew na pytanie siostry. No dobrze. Jak mus to mus, no nie?

Nie jestem dobry w gotowaniu więc postawiłem na zwyczajne spaghetti, makaron był w kuchni. To najważniejsze. Sos też się jakoś wyczaruję. Wolę gotować niż zajmować się mamą, a to swoją drogą.

Po męczeniu się przy garach, udało mi się zrobić obiad, od razu zawolalem siostrę na posiłek.

— Jak tam mama? — zapytałem zawijając makaron na widelec.

— Trzyma się, jakoś daje radę, ale ciężko, ciężko.

— Właśnie mam coś dla was.. — powiedziałem odchodząc od stołu. Wyciągnąłem z kurtki portfel a z niego plik pieniędzy, który dostałem od Louisa.

— Wooow, a to skąd? Ukradłeś? — sapnęła o mało nie krztusząc się daniem.

— Niee, co ty, znalazłem dobrze płatną pracę, ale nie chce o tym mówić. — Wzruszyłem ramionami.

— To dziwne, ale no dobrze. — Odpuściła.

— Pozmywasz po obiedzie? Muszę się zbierać.. — mruknąłem zerkając na telefon. Zaraz będzie szatyn a ja nie ogarnięty.

— Jasne, leć.

Super. Nie miałem zamiaru się jakoś stroić albo coś, ale chciałem wyglądać w miarę.. Tylko nie mam dużo ciuchów, więc pojadę w tym samym, co miałem wczoraj ubrane, niestety. Kurde.

Minęło jakieś pięć minut a już samochód Tomlinsona podjechał pod mój dom. Kurwa, punktualny. Szybko zabrałem to co najważniejsze i wręcz wybiegłem z domu.

— Odliczyłeś co do sekundy!? — zawołałem widząc, że ma opuszczoną szybę.

W odpowiedzi dostałem tylko cichy śmiech, ale cholera. On był seksowny. W tym swoim garniturze, wyperfumowany i te wybielane zęby. Zajeżdżało od niego właśnie takim hmm... dominantem.

— Heej skarbie. — Uśmiechnął się nastawiając policzek na co ja nieśmiało go pocałowałem. — Zabiorę cię dzisiaj na zakupy. Zauważyłem, że nie przelewa się u ciebie, mam rację?

— Ehh, tak.. — westchnąłem. Gdyby tak nie było, nie szukałbym sponsora.

— Jedna galeria jest blisko, więc możemy tam podjechać.

Po tych słowach mężczyzna odpalił silnik i ruszyliśmy w stronę wcześniej wspomnianego centrum handlowego.

— Mogę cię o coś zapytać Louis?

— Jasne, śmiało. — Oblizał usta.

— Bo.. Ja myślałem, że będziesz robił wszystko za seks, no nie? A ty mi dałeś pieniądze za rozmowę i spędzoną noc u ciebie.. Nie rozumiem.

Innocence | larry ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz