poznaj Louisa

1K 52 10
                                    

Wstałem wcześnie. Coś koło szóstej. Byłem wkurwiony na Louisa. Zachował się okropnie. Narobił wstydu. Nie chcę zajmować się kolejnym alkoholikiem.. Na to wychodzi, że to ukrywa, może dlatego przyszedł na pierwsze spotkanie najebany.

Położyłem leki razem z tostami i sokiem pomarańczowym przy łóżku szatyna. Nie będę aż takim chamem ale to nie oznacza, że mi przeszło.

— Halo, tak mamo?

— Wiesz, chciałabym poznać tego twojego chłopaka Lewisa.. Może dzisiaj wpadlibyście? — To sobie mamuśka moment wybrała. Nie chcę jej odmówić, ale z drugiej strony to w jakim Louis jest stanie..

— Louisa mamo, no dobrze.. Może koło trzynastej? Pasuje Ci?

— Jasne, że tak. Do zobaczenia.

— Pa — szepnąłem odkładając telefon. Przetarłem dłońmi twarz wzdychając ciężko. Pora obudzić śpiąca królewnę.

— Louis wstawaj. — Potrząsnąłem jego ciałem, ale to nic nie dało. Wywróciłem oczami. — Tomlinson do cholery jasnej obudź się.

— Grzeczniej, już w.. Wstaje — jęknął podnosząc się do siadu. — Kurwa.. Zeszczałem się.. Nic nie pamiętam. — Uniosłem brwi widząc dużą plamę na pościeli. Zagryzłem wargę by się nie popłakać. Było mi przykro, przez to jak mnie potraktował.

— Zrobiłeś mi wczoraj wstyd. Najebałeś się i w dodatku naćpałeś. Nie mogę na ciebie patrzeć — powiedziałem przełykając ślinę. Moje gardło nieprzyjemnie się zacisnęło. — Ogarnij się bo niedługo idziemy do mojej mamy. Chcę cię poznać.

Wyszedłem trzaskając drzwiami. Pierwszy raz mu się postawiłem. Widziałem jak wbija we mnie wzrok, nic nie powiedział. Chyba był w szoku. Nie obchodzi mnie to.

Przed trzynastą gdzieś wyszedł, zacząłem się stresować bo mieliśmy iść do mojej matki, a ten wyszedł w najlepsze. Zacząłem się ubierać i szykować do wyjścia. Ku mojemu zdziwieniu szatyn wrócił z jakąś torbą i kwiatami.

— Przepraszam, że Ci to zrobiłem.. Skradłeś moje serce, nie chce cie skrzywdzić. Nie znowu. Mam nadzieję, że mi wybaczysz, to dla ciebie. — Uniosłem brew chwytając kwiaty i torbę. W środku były pieniądze, czekolada, i nowe pomadki. Westchnąłem ciężko.

— No dobrze, dziękuję. Powiedzmy, że Ci wybaczam, ale nie chcę żeby to się powtórzyło.. I rozwiążesz umowę.

— Nie powtórzy, obiecuję — mruknął błagalnym głosem. Widziałem zmieszanie na jego twarzy gdy wspomniałem o zasadach. — Uhm.. Okej. Niech będzie.

— No dobra, chodź, zaraz nam autobus ucieknie.

— Mogę prowadzić — zaproponował.

— Nie. Nie możesz. — Pokręciłem głową.

W milczeniu poszliśmy na przystanek, jadąc autobusem unikałem jego wzroku. Chwycił moją dłoń gładząc kciukiem. Sam nie wiedziałem co mam do końca zrobić. Wybaczyłem, ale nadal mam do niego żal. Skrzywdził mnie.

— Zachowuj się u mojej mamy i nie mów jej o sponsoringu. — W odpowiedzi otrzymałem kwinięcie głową.

Od przystanku do domu był kawałek drogi, ale szybko mam zleciało. Trochę rozmawialiśmy, muszę jakoś przełamać lody.

— Cześć mamo — szepnąłem mocno ją przytulając. Wiedziałem zdziwienie na twarzy Tomlinsona gdy zobaczył w jakich warunkach musiałem mieszkać. Kopnąłem go kiwając głową.

— Dzień dobry — powiedział podając dłoń. — Jestem Louis. Louis Tomlinson.

— Bardzo mi miło. — odpowiedziała z uśmiechem.

Dałem jej plik pieniędzy, który otrzymałem od Louisa. Zauważyłem, że warunki w domu się poprawiły, było też więcej jedzenia. Szatyn dobrze się zachowywał. Był uprzejmy i chętnie rozmawiał. U mamy siedzieliśmy może godzinę. Wzięła mnie na bok i oznajmiła, że dobrze wybrałem. Ta.

— Cieszę się, że dobrze się zachowałeś. Zadzwonisz po taksówkę? — zapytałem.

— Oczywiście.

W taksówce trzymał moją dłoń przytulając się do mojego boku. Czułem jak kręci się przy mojej koszulce.

— Wiesz.. Mam na ciebie ochotę — szepnął unosząc materiał. Teraz jego dłoń badała moją skórę. Przeszły mnie dreszcze.

Po dotarciu do domu od razu przycisnął mnie do ściany namiętnie całując. Nie umiem odmawiać. Uległem oddając pocałunek, zacząłem go rozbierać i dotykać po całym ciele. Pociągnął mnie w stronę salonu i rzucił na kanapę. Czułem jak moje serce zaczęło szybciej bić. Szybko się mną zajął. Zaczął mnie rozciągać by po chwili połączyć nasze ciała w jedność.

— Jeszcze raz bardzo cię przepraszam — wyszeptał łącząc nasze usta.

— Wybaczam Ci, bo cię kocham — mruknąłem.

Prosiłem go o szybsze pchnięcia. Nasze jęki mieszały się i echem odbijały się w pokoju. Mam do niego słabość i nie mogę nic na to poradzić. Jakby mnie ktoś związał łańcuchami. Drapałem go po plecach jęcząc i błagając go coraz głośniej. W końcu doszedłem na swój brzuch.

— Wiesz, jesteś głupkiem — prychnąłem. — Pocałuj mnie wreszcie.

Innocence | larry ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz