gala

1.2K 53 17
                                    

Byłem podekscytowany zaproszeniem Louisa. Martwiło mnie zachowanie Zayna, no i jego słowa. Dlaczego nie chce, żebym tam poszedł? Naprawdę mnie nie lubi. To trzeba mieć tupet. Takie słowa powiedzieć w dodatku przy mnie. Czuję się urażony. Tak czy siak, mam w dupie jego słowa, pójdę na tą galę czy mu się podoba czy nie.

— Kochanie jedziemy wieczorem koło piątej — powiedział przeszkadzając mi w oglądaniu kolejnego odcinka mojego serialu.

— Dobrze, cieszę się, że mogę być tam z tobą. Jesteś najlepszy.

— Nie słodź mi tak, to ja jestem od słodzenia. — Wywrócił oczami rzucając batona w moją stronę. — Zjedz, byłem na zakupach, wiem, że je lubisz.

— Nie da się nie zauważyć. — Uniosłem brew otwierając batonika.

— Więcej ci nie dam, bo niedługo będzie obiad. — Zamknął drzwi zostawiając mnie samego. Urządziłem sobie maraton, na calutki dzień. Oprócz wieczoru, oczywiście.

Oglądając te seriale, zastanawiam się czy większość to fikcja twórcy czy  są oparte na jakichś historiach. Na przykład te kryminalne. Cholera wie. Muszę przestać rozkminiać pierdoły.

Zmęczyłem się oglądaniem. Postanowiłem zrobić sobie przerwę. Wyszukałem nazwisko Tomlinson  w Google. Włączyłem pierwszy klip, który mi wyskoczył. Szybko podłączyłem słuchawki. Boję się, że Louis przypadkiem usłyszy i niepotrzebnie się wścieknie. Jego głos. Jest taki delikatny, jak anioł. Brzmi pięknie. Dlaczego to rzucił? Chciałbym wiedzieć.

— Harry! obiad! — Wzdrygnąłem się. Wyłączyłem telefon po czym udałem się na obiad. Zapiekanka makaronowa z serem. Mniam. Coś pysznego.

— Jak zwykle cuuuudownie mój szatynku! — zamruczałem ciągnąc go za policzek, który później pocałowałem.

— Nie rozpędzasz się trochę? — westchnął wyjmując talerze. Popsuł mi humor.

— No dobra, już cię nie dotykam, nie wiedziałem, że jesteś taki..

— Jaki? — Spojrzał na mnie nakładając mi porcję na talerz. Podziękowałem uśmiechając się do niego.

— Już nic. — Mrugnąłem oblizując usta.

— Ja ciebie nie rozumiem — westchnął przeczesując swoje włosy. — Chyba jestem za stary..

— Pierdolisz — sapnąłem z niedowierzaniem.

— Wiesz.. Lepiej zjem u siebie w gabinecie — powiedział trochę zmieszany. Sam w sumie nie wiem co się w tym momencie odpierdala. Wkurzył mnie tym swoim gadaniem, udaje takiego niedostępnego a sam stwierdził, że mnie kocha! Mam dość jebania się z tym sponsoringiem. Htfu. Tyle w temacie.

— Nie wygłupiaj się, Jezu, siadaj. — Spróbowałem dania kręcąc głową. — Bardzo dobre, pięć gwiazdek.

— Wow jaki zaszczyt, dziękuję — powiedział z nutką ironii.

— Louis.. Tak myślałem.. — Zagryzłem wargę. Boję się trochę. Pewnie i tak się nie zgodzi.

— No i co wymyśliłeś? — Uniósł brew patrząc mi prosto w oczy.

— Czy możemy.. Złamać tą umowę? Chciałbym spać obok ciebie, przebywać z tobą, ale nie na jakichś chorych zasadach..

— Nie wiem — powiedział surowym tonem. — Pomyślę o tym.

Siedzieliśmy cicho, nie chciałem się już denerwować ani go męczyć. Jeszcze wlepi mi jakąś karę albo chuj wie co. Wolę nie ryzykować. Tak... Jest trochę nieprzewidywalny. Nadal go poznaję, odkrywam, z każdym dniem.

Innocence | larry ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz