boję się

903 38 4
                                    

— Mam cię dość — mruknąłem patrząc na śpiącego szatyna. Jak można tak siebie zniszczyć? Nie dość, że w domu musiałem to oglądać to jeszcze on. Śmierdzi wódką, papierosami i kłamstwem.

Nie chcę mu dłużej usługiwać. Kim ja jestem? Niech mnie zostawi. Albo ja to zrobię. Tak to jest dobry pomysł. Zostawić tego gnoja raz na zawsze. Tylko czy ja sobie bez niego poradzę? To jest dobre pytanie. Muszę sobie poradzić. Co mam innego zrobić, tkwić w tym chorym gównie?

Poszukałem w jego sypialni jakiejś torby, walizki. Nie wiem na jak długo go zostawiam. Może zmądrzeje i zastanowi się nad sobą, jeszcze zatęskni. Muszę się odsunąć od tego co się działo i od niego. Mam już po dziurki w nosie tego wszystkiego. Pora powiedzieć nie.

Zacząłem się pakować do jakiejś większej torby. Wszystko co najpotrzebniejsze, ubrania, kosmetyki no i jedzenie. A i pieniądze bez nich to ani rusz. Na razie zatrzymam się u Nialla, trochę się zdziwi widząc mnie o tej porze. No i się zdenerwuje, to na pewno.

Poprawiłem swój wygląd i udałem się do wyjścia. Ubrałem buty i lekką kurtkę. Autobus miałem za dziesięć minut. Trzeba sie pospieszyć. W tej chwili najbardziej bałem się o to, że ten alkoholik się obudzi i mnie powstrzyma. A tego nie chcę. Mam dość wszystkiego i nie pozwolę w tym momencie na pokrzyżowanie moich planów.

Idąc na przystanek zacząłem płakać, czuję się wykończony. Poza tym, boli mnie brzuch i wymiotuję. Pewnie z nerwów i przez to co się teraz dzieje. Jeszcze moje zdrowie na tym ucierpi. Czuję się bezsilny. Gdy drzwi pojazdu się zamknęły odetchnąłem z ulgą. Całe moje ciało drży ze strachu. Było ciemno i zimno, a ja targałem ze sobą dużą torbę. Wysiadłem blisko domu Nialla, jakieś dwie ulice dzielą mnie do wyznaczonego celu. Postanowiłem, że pójdę skrótem, po co mam się męczyć i czołgać po całym mieście?

Skręciłem w ciemną uliczkę, zawsze chodzę skrótami. To wygodniejsze i można powiedzieć, że to lepsze rozwiązanie. Westchnąłem czując jak całe moje ciało spina się. Poczułem na sobie wzrok. Obecność kogoś innego. Pierwsza myśl jaka mi weszła do głowy to uciekaj.

I to zrobiłem. Zacząłem biec przed siebie. Moje serce biło jak szalone. Zacząłem żałować tego, co zrobiłem. Mogłem zostać u Tomlinsona, nie wiem. Najlepiej wrócić do domu. Do mamy.

Mężczyzna o ciemnych włosach i zielonych oczach chwycił mnie i zaciągnął do auta. Przy okazji zatkał mi usta. Spojrzałem na niego w lusterku. Nie odzywał się. Ja nawet nie stawiałem się, nie mam już na to siły. Zamknąłem oczy ze zmęczenia. Sen przyszedł nagle.

———

— Obudź się, no dalej kurwa — warknął jeden z napakowanych gości. Skrzywiłem się czując sznur na moich nadgarstkach. Jestem przywiązany do krzesła, w ustach mam gorzki smak, nie czuję już nic oprócz strachu. — No, Tomlinson ma gust. — Uśmiechnął się kiwając głową do drugiego typa.

T-Tomlinson? Oni go znają? Nic nie rozumiem. Mam dość. W głowie pojawiło mi się mnóstwo pytań, ale nie dam rady wypowiedzieć żadnego słowa.

— Słuchaj, jesteś tu na naszych warunkach. Będziesz robił to o co poproszę, spróbuj się sprzeciwić to nie dostaniesz jedzenia, no i dodatkowy wpierdol. — Puścił mi oczko po czym uderzył w twarz. Poczułem na języku metaliczny smak krwi. Jedna łza spłynęła mi po policzku.

W sumie to znajdowałem się w jakimś starym magazynie, albo piwnicy. Coś w tym stylu. Znowu mnie muli, chce mi się spać, ale nie dam rady teraz zasnąć. Czy modlitwy tutaj pomogą?

— Na kolację dostaniesz łyżkę kaszy.

— Samej kaszy? Łyżkę?

— Mówię po chińsku czy jak? Czego kurwa nie pojmujesz? — Oburzył się podsuwając mi talerz. Zaczął mnie karmić co uznałem za komiczne. Jakby nie mógł mnie rozwiązać.

Westchnąłem oblizując usta po zjedzonej "kolacji". Zmarszczyłem brwi widząc jak podchodzi do mnie zielonooki mężczyzna. Nadal się nie odzywał, bałem się go bardziej niż tych napakowanych. Chciałem się odezwać, zapytać co ma zamiar zrobić jednak powstrzymałem się widząc jak zsuwa spodnie razem z bielizną. Moje oczy się zaszkliły gdy siłą otworzył mi usta po czym wsunął całą swoją męskość do mojego gardła.

Na nic mi moje modlitwy.

Innocence | larry ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz