kłamstwo

808 36 6
                                    

Kolejnego dnia czułem się znakomicie. Jestem pełen energii, o dziwo wymioty mnie nie męczyły. Pogodziłem się z myślą, że jestem w ciąży. Louis postawił się na wysokości zadania i zdecydował, że pomoże mi w wychowaniu dziecka. I będzie dobrym ojcem, oby tak było.

Z nudów zacząłem naukę gry na gitarze. Szatyn jako były muzyk stał się moim nauczycielem. Poszerzę przynajmniej swoje zainteresowania i zadbam o nowe pasję.

- Jak się dzisiaj czują moje dwa bąbelki? -Pocałował moją głowę nakładając mi jajecznicy na talerz. - Najedz się, potrzebujesz siły i witamin, może chcesz wody?

- Nie, dziękuję, nie chce. - Pokręciłem głową. Zabrałem się za jedzenie ładnie wyglądającego śniadania.

Przed nami cały dzień a tutaj zero zajęć. Chciałem się zapytać Louisa o szczegóły jego przeszłości, ale wiem, jak drażni go ten temat. Westchnąłem kończąc swoją jajecznicę.

- Masz ochotę na jakiś film? Wyjdę na zakupy przed obiadem, zdążymy obejrzeć coś fajnego. - Potarł dłonią moje plecy. Zgodziłem się. Czemu nie?

Wybraliśmy, a bardziej ja wybrałem Kopciuszka. Ta bajka jest bliska mojemu sercu, sam nie wiem dlaczego. Uwielbiam ją od dzieciństwa. Oparłem się o ramię Louisa zamykając oczy. Kocham go. I to największy błąd mojego życia. Jest toksyczny, nieprzewidywalny, ale miłość, a może strach? Trzyma mnie przy nim. I nie mam siły, żeby z tym walczyć.

Co by się stało gdyby mnie też zamordował? No jak co Harry, ty debilu. Umarłbyś. Czasami załamuje się nad własną głupotą. Uh. Wiadomo, nie o to mi chodziło. Skrzywiłem się. Chwyciłem po chipsy i zacząłem jeść. Najlepszy lek na stres, czy coś.

Włóczyłem się po domu. Bajka mi się znudziła, ale nadal nie miałem co robić. Zacząłem oglądać zdjęcia szatyna.

- Dlaczego masz tak mało zdjęć z dzieciństwa?

- Nie chcę o tym mówić - syknął. Jestem przerażony. Nie można go o nic zapytać. Od razu podwija ogon, tchórz! - Harry, wychodzę na zakupy, tak jak mówiłem. Nie spal chaty.

- Ha, ha, ha. - Wywróciłem oczami.

W mojej głowie pojawiały się myśli i kolejne pytania. Nie wytrzymałem tego napięcia. Wybrałem numer Zayna, muszę go przycisnąć. Mulat na pewno ma mnie dość, ale on wie najwięcej. I to jest pewne.

- Halo, uhm, Zayn? Możemy porozmawiać, proszę - szepnąłem siadając na kanapie.

- Nie wiem, czy to dobry pomysł.. - odpowiedział z zawahaniem.

- Wiem, że tylko Ty mi powiesz prawdę o Louisie. Skąd go znasz?

- Wiedziałem, że nie dasz mi spokoju.. - szepnął. - Słuchaj. Louis nie jest dobry dla ciebie. On się bawi tobą, tak jak bawił się innymi, niestety już nie żyją. Znam Tomlinsona od dawna.. Jako dziecko nie był lubiany, może stąd ta nienawiść do ludzi, nie mam pojęcia - westchnął. - Wpadł w złe towarzystwo, jedno większe przestępstwo i trafił do ośrodka. Tam się zmienił. Po wyjściu chciał pokazać światu, że jest kimś. Mówili, że anioł z niego wyrósł, chociaż ja wiedziałem, że nadal tkwi w nim zło. - Skrzywił się.

- No dobrze.. Rozumiem. - Przełknąłem ślinę. - Aaa.. dlaczego zakończył karierę?

- Brał narkotyki, upijał się. Raczej domyślasz się o co chodzi. Jego menadżer.. Leży na cmentarzu w LA. W mediach były różne nagłówki, jednak wtedy było już wiadomo. Był skończony. - Prychnął. - Harry, jeśli masz rozum, zostaw go. On nie potrafi kochać. Zarabia na czarno, pilnuje dokładnie tego, żeby nikt się o nim nic nie dowiedział - mruknął. - Nie powiem Ci nic więcej. Nie proś o szczegóły, i tak za dużo powiedziałem.

Odłożyłem telefon gdy Malik się rozłączył. Jestem rozbity. Na kogo ja trafiłem. Na seryjnego zabójcę? Nie wiem co nim kieruję.. Złość i pewność siebie zgromadziła się we mnie. Poczułem ukłucie w klatce piersiowej, mam dość. Muszę z tym skończyć. Z nim.

- Harry! Wróciłem! - Usłyszałem znajomy głos.

- Nie chcę cię znać! Mam dość bycia twoją marionetką! Zostaw mnie, nas, po prostu zniknij z mojego życia. O, albo ja z twojego. - Zacisnąłem zęby, łzy spłynęły po moich policzkach gdy poczułem mocne uderzenie Tomlinsona.

Pobiegłem na górę by się spakować. Osoba, którą pokochałem, okazała się być chujem. Psychopatą? Cokolwiek. Prychnąłem słysząc krzyki i trzask szkła. Niech walczy, niech krzyczy. Mnie to już nie obchodzi. Najbardziej szkoda mi w tym wszystkim naszego dziecka. Musi mieć takiego ojca. Po około godzinie krzyki ustały. Wolałem poczekać niż iść prosto w ogień.

Zszedłem na dół z walizką, zastałem Louisa kompletnie pijanego. Czemu mnie to nie dziwi? Zapłakałem nad jego twarzą. Dłoń ułożyłem na jego włosach.

- Zawsze będę cię kochać. - Musnąłem jego usta. Wódka, mięta i papierosy. Cały Tomlinson. - Nie wiem dlaczego to zrobiłeś.. Pamiętaj, zawsze - szepnąłem ścierając łzy. Zamknąłem oczy czując powiew świeżego powietrza. W końcu wolność. Najlepiej wyjadę z kraju, zacznę nowe życie. Wrócę do nauki, albo zacznę pracować. Wymyślę coś. Jedynie żal mi mojej małej fasolki.

- Damy sobie radę skarbie. - Położyłem dłoń na brzuchu ostatni raz spoglądając w niebo.

Innocence | larry ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz