dom

896 43 9
                                    

- Tak Niall, wszystko przygotowałem. Tak, tak.. - Wywróciłem oczami. Blondyn bardziej się przejął całą akcją niż ja. Mam ochotę się rozłączyć. - Widzimy się koło drugiej, pa.

Postanowiłem zrobić dobry uczynek i uszczęśliwić jedną z bliskich mi osób. Dobry sposób na zajęcie wolnego czasu i wykorzystanie w pożyteczny sposób pieniędzy. Zarobionych.. W taki a nie inny sposób, ale ważne, że są.

Zrobiłem sobie obiad, sprzątać posprzątałem.. Nie mam co robić. Całą noc głowiłem się nad tymi pustymi flaszkami i butelkami. Louis naprawdę ma spory problem. Alkohol, narkotyki, co jeszcze? Dlaczego on to robi? W sensie pewnie choroba, ale.. Dobra, sam nie wiem. Gdybam.

Przejąłem się tym, że nie odpisuje. Nie dzwoni. A może mnie zdradza? Chuj wie co on tam robi na tej delegacji. Bardzo możliwe, że właśnie mnie zdradza. Co robić, co robić.. Daj spokój, wszystko będzie dobrze.

Wziąłem herbatkę i usiadłem się na kanapie. Mój serial już na mnie czekał. Ułożyłem się wygodnie, moja dłoń jakoś odruchowo wylądowała na moim brzuchu.

- Chciałbym być w ciąży, szkoda, że to tak nie działa - szepnąłem wydymając dolną wargę. Smutek.

Taka mała istotka biegająca po domu, przynosząca szczęście i zamieszanie. Takie pozytywne zamieszanie. Potrzebuję kogoś takiego w moim życiu. Kocham Louisa, ale jego kłamstwa i grzechy wypływają na wierzch. Coraz mniej mi się to podoba, gdybym się wyprowadził, zostałbym sam bez grosza przy duszy, bez skończonej szkoły. A może to wszystko było z góry zaplanowane? Chuj wie. Mam dość tych zmartwień. Nie umiem chociaż na chwilę oderwać się od myślenia o Louisie.

Zamknąłem oczy i zapadłem w głęboki sen. Ze zmęczenia. Psychicznego. Oczywiście zaspałem na umówioną godzinę z Niallem. Super Harry, super. Gdy się obudziłem westchnąłem widząc milion nieodebranych połączeń od Horana.

- Dalej jesteśmy na miejscu! Znowu zapomniałeś!? Jesteś nieogarnięty, wsiadaj w ten jebany autobus.

- Już lecę, ogarnij się irlandzka dupo - westchnąłem rozłączając się. Szybko wciągnąłem na siebie buty i popędziłem na przystanek. Po drodze zgarnąłem moją mamę. Wyglądała kiepsko.

- Po co mnie wyciągasz? Nie lubię takiego czegoś - oburzyła się. Nie odpowiedziałem, nie chciałem się kłócić.

- Jesteśmy na miejscu - powiedziałem wychodząc po piętnastu minutach drogi.

- No i? Jakieś osiedle, ja cię nie rozumiem Harry, do diabła!

- Jeden z tych domów na tym osiedlu jest już twój, a szczegółowo to ten. - Wskazałem palcem budynek.

Uśmiechnąłem się szeroko widząc jak moja mama zaczyna płakać. Poczułem się cudownie, w końcu jej życie nabierze tempa i zmieni swój bieg. Cieszę się, że mogę przyczynić się do jej szczęścia. Przytuliłem ją mocno do siebie. Horan musiał cyknąć jej fotę, nie byłby sobą.

- Dziękuję synku - szepnęła pociągając nosem.

Zaproponowałem jej obejrzenie wnętrza. Nie dowierzała dotykając każdej ściany, oglądała pokoje z zaciekawieniem i radością.

- Dziękuję..

Ten dzień zaliczam do udanych. Jestem szczęśliwy bo moja mama jest szczęśliwa. I to najważniejsze. Kocham ją.

---

Taki krótki rozdział wleciał, przepraszam za nieobecność. Wybaczcie za błędy x

Innocence | larry ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz