niespodzianka

848 35 8
                                    

Uwaga opowiadanie zawiera mpreg, jeśli przeszkadza Ci to, nie czytaj! xx

Louis od rana dziwnie się zachowywał. Był opiekuńczy, czuły i wyraźnie czymś się martwił. Pytałem o co chodzi, ale nic z tego. Mam się nie przejmować bla bla. Czuję się niepotrzebny. Smutno mi. Sytuacja, która mnie spotkała namieszała mi porządnie w głowie. Chcę od niego odejść.. Ale za bardzo  boję się wrogów Tomlinsona.

Dzień mija szybko. Zanim się obejrzę minie rok. Kilka lat. Dopiero co poznałem Louisa a tutaj tyle zdążyło się zadziać. To straszne, naprawdę. Niech już będzie koniec tej męczarni.

— Zniknę na chwilę po obiedzie, ale wrócę nie martw się.

— Znowu jakieś sekrety? A wrócisz o własnych siłach? — Uniosłem brew. Spojrzał na mnie wzrokiem błagam cię. — No co? Mogę się wszystkiego po tobie spodziewać..

— Skończmy ten temat słońce — szepnął dopijając czarną kawę, która zdążyła ostygnąć.

No cóż. Jak Pan Tomlinson tak mówi, tak musi być.

———

Położyłem się na łóżku i skupiłem swój wzrok na lampie. Do czego to wszystko zmierza? Nie wiem. Wiem jedno, mam słabość do tego szatyna, a dwa.. Boję się. Nie umiem przestać myśleć o tym co przeczytałem, zobaczyłem. On naprawdę zamordował tych ludzi? I mieszkam pod jego dachem? Strzeliło mi coś do głowy.

Kilka łez spłynęło po mojej twarzy gdy pomyślałem o Michaelu. Jego oczy płonęły nienawiścią i wspomnieniami. Bolesnymi wspomnieniami. Do końca życia będę miał traumę. Muszę się zapisać do jakiegoś psychologa. To nie fair, bo Louis nie odpowiada na moje pytania. Wręcz pokazuję twardo, że nie chce o tym mówić i nie mam nawet pytać.. To okropne.. Cóż.

— Harry, wychodzę! — zawołał. Mruknąłem coś w odpowiedzi i wróciłem do przytulania poduszki.

Od kilku dni czuję się źle. Wiadomo psychicznie też, ale teraz mam na myśli fizyczne zdrowie. Męczą mnie nudności, bóle brzucha i wymioty. Nie wiem co może mi być. Zacząłem się zastanawiać czy przypadkiem.. Nie. To niemożliwe. Pokręciłem głową. Chociaż.. Pójdę do apteki. Wolę się przekonać. Niż żyć w takiej niepewności.

Louis wrócił jakąś godzinę później z zakupami, był trzeźwy i nawet się uśmiechał. Za to ja leżałem w łóżku i mocno ściskałem poduszkę. Łzy moczyły jej poszewkę.

— Matko, Harry co się stało? — Usłyszałem po otwarciu drzwi. Spojrzałem na Tomlinsona pociągając nosem. Nie wiem co robić. Pomocy. Pomocy. Zagryzłem wargę zaciskając powieki.

— B-będziesz tatusiem — szepnąłem nie zerkając na jego twarz. Zatopiłem się w łóżku. Poczułem jego ramiona, które objęły moje drobne ciało. Westchnąłem ciężko.

— To wspaniale Hazz! — Uśmiechnął się całując moją głowę. Takiej reakcji się nie spodziewałem. Cóż..

———

Wczesnym wieczorem wylegiwałem się na kanapie jedząc chipsy i oglądając serial, byłem marudny. I zmęczony. Louis był w bardzo dobrym humorze. Sprzątał nucąc przy tym piosenkę. Zaproponował mi pizzę i colę. Trudno odmówić..

— Kocham cię, wiesz? — Wywróciłem oczami czując ciepłe usta szatyna na mojej szyi. — Obiecuję, że się poprawię. Nie będę już taki. Nie chcę cię stracić..

— Pożyjemy, zobaczymy. — Oblizałem usta rozluźniając ciało.

Nie umiem się powstrzymać. Złączyłem nasz usta siadając na kolanach mężczyzny. Pocałunek przemienił się w namiętny. Dotykał mojego ciała jakbym był posągiem, dziełem sztuki. Z delikatnością jednak było w tym trochę stanowczości. Po chwili nasze ciała były nagie i rozgrzane. Pragnę go, w każdej wersji. Wiem, że ta miłość jest toksyczna a on ciągnie mnie w dół, ale nie potrafię go odrzucić.

Szybkim ruchem zamienił nas miejscami. Po przygotowaniach poczułem jak łączy nasze ciała w jedność. Odchyliłem głowę do tyłu pozwalając uciec jękom. Dłonie ułożyłem na plecach Tomlinsona. Chciałem poczuć go jeszcze bliżej. Jego pchnięcia były stanowcze. Sprawiał, że czułem się jak w siódmym niebie.

— J-ja — wyjęczałem, czując, że jestem blisko spełnienia. — Też cię kocham.

Innocence | larry ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz