III

209 16 13
                                    

– Całkiem niezłe masz to lokum – stwierdził Przemek, rozglądając się po salonie, w którym stało jeszcze kilka kartonów i cały sprzęt fotograficzny, póki co upchnięty pod jedną ścianą. – To tutaj będzie studio? – dopytał, przyjmując od Rafała butelkę piwa.

– Tak – odparł szatyn, pociągając łyk swojego trunku. – Miałem nadzieję, że ogarnę wszystko przed przeprowadzką, ale właściciel mieszkania kazał mi się zwijać w podskokach, więc najpierw musiałem się zająć przeprowadzką.

Rafał odkąd pamiętał, marzył o własnym studiu fotograficznym. Wiedział jednak, że dla nowicjusza w branży nie byłoby to takie proste, więc postanowił na początek zahaczyć się w jakiejś firmie. I tak trafił do PictureTop, w którym pracował przez blisko siedem lat. Z początku naprawdę mu się tam podobało i to na tyle, że właściwie porzucił pomysł własnej działalności. Odżył on jednak jakieś pół roku temu, kiedy zauważył, że stali zleceniodawcy firmy, zwracali się z prośbą o kolejne sesje bezpośrednio do niego. Jednorazowi klienci również doceniali jego warsztat, bo mając do wyboru kilku fotografów, najczęściej wskazywali jego prace, jako te najlepsze. Kalczyński uznał, że to znak, aby podjąć ryzyko i spróbować stworzyć coś zupełnie własnego. Jego szef nie był z tego zadowolony – w końcu tracił świetnego pracownika i przy tym także znaczną ilość klientów – ale nie mógł go zatrzymać. Rafał postanowił spełnić swoje marzenia i nikt nie mógł go od tego odwieść.

Niemal od razu zaczął poszukiwania odpowiedniego lokalu. Nie musiał być duży, ale chciał, aby znajdował się we w miarę łatwo dostępnym i przyjaznym miejscu, a jak się okazało o takie w Tarnowskich Górach wcale nie było łatwo. Znalazł kilka lokalizacji, ale żadna mu do końca nie odpowiadała. A do tego czynsze były horrendalnie wysokie. Ogarniało go już lekkie zrezygnowanie, kiedy dodatkowo dowiedział się, że mężczyzna, od którego wynajmował mieszkanie – a właściwie to klitkę pod postacią kawalerki – w najbliższym czasie będzie musiał je sprzedać. W takich okolicznościach bardziej naglące okazały się poszukiwania nowego miejsca do zamieszkania, a plany związane ze studiem musiały zejść chwilowo na dalszy plan. A przynajmniej tak się mu zdawało, dopóki jakieś dwa miesiące temu matka nie podsunęła mu ogłoszenia o sprzedaży domu w miłej, spokojnej okolicy. W pierwszym momencie popukał się w czoło, bo niby po co samotnemu facetowi, chcącemu rozwijać własny biznes taki duży dom? Matka szybko jednak zasugerowała mu, że zamiast wynajmować dwa lokale, może zainwestować w jeden porządny i urządzić go tak, żeby znalazło się z nim miejsce zarówno na mieszkanie, jak i pracę. Początkowo nie był do tego rozwiązania przekonany, ale ostatecznie stwierdził, że to wcale nie taki głupi pomysł.

Na drugi dzień umówił się z właścicielami domu na jego oględziny. Kiedy tylko znalazł się w środku i wszedł do przestronnego salonu, oczami wyobraźni zobaczył porozstawiane po nim lampy, tła i parasole. Po obejrzeniu reszty budynku stwierdził, że to coś idealnego dla niego. Znajdujące się także na parterze kuchnia i łazienka były tak oddzielone od salonu, że nie przeszkadzałoby to w przyjmowaniu klientów, a w hallu byłoby nawet miejsce na dwa-trzy krzesła, które mogłoby stanowić prowizoryczną poczekalnię. Na piętrze znajdowały się trzy pokoje, z czego jeden mógł stanowić sypialnię, drugi niewielki salon, a trzeci gabinet. I to w zupełności mu wystarczało – typowe lokum zapracowanego kawalera.

Klika dni później był mówiony z właścicielami – starszym małżeństwem – u notariusza na podpisaniu umowy przedwstępnej. Naprawdę cieszył się z tej decyzji, chociaż była może ona nieco zbyt spontaniczna. Nie przejął się tym jednak. Od lat dokonywał szybkich, czasami nie do końca przemyślanych wyborów, podyktowanych mu przez intuicję, ale do tej pory jeszcze ani razu się nie sparzył. Miał nadzieję, że tak samo będzie i tym razem.

– A masz w planach jakiś większy remont? – spytał Przemek, gładząc dłonią ścianę w błękitnym kolorze.

– Wiadomo, że malowanie jest konieczne, ale poza tym chyba nie będę nic ruszał – odparł Rafał, kierując się w stronę okna, aby przysiąść na parapecie, bo w pobliżu nie było żadnych stołków. – Kuchnia i łazienki są w całkiem niezłym stanie. Pokoje na górze wymagają tylko lekkiego odświeżenia i wstawienia mebli. Nic więcej mi nie potrzeba.

Listy z przyszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz