Rafał właśnie próbował uchwycić najkorzystniejszy kadr hotelowej recepcji, kiedy poczuł w kieszeni spodni wibracje telefonu. I był to chyba piąty czy szósty raz w ciągu ostatniej godziny. W przypadku dwóch pierwszych połączeń spojrzał na ekran, aby przekonać się, kto próbował się z nim skontaktować. Tym razem zignorował dzwoniącą komórkę. Z dużym prawdopodobieństwem była to znów Oliwia, a w tej chwili nie miał ani czasu, ani ochoty z nią rozmawiać. Obiecał sobie jednak, że oddzwoni do niej wieczorem, aby jeszcze raz podjąć próbę ostatecznego rozstania.
– Uśmiech proszę! – zawołał do siedzącej za kontuarem recepcjonistki.
Niewysoka, młoda szatynka ubrana w firmowy uniform wykonała polecenie, a Kalczyński zrobił zdjęcie, które miało stanowić jedną z wizytówek Azalii.
Odsunął od oczu aparat, aby przyjrzeć się zrobionej fotografii. Kiedy uznał, że wyszło tak, jak powinno, podziękował dziewczynie, po czym rozejrzał się po lobby, zastanawiając się, który z kątów także zasługiwał na uwiecznienie. Umówił się z panem Leszkiem, że sesja będzie obejmowała najważniejsze miejsca, a więc przede wszystkim pokoje, restaurację, salę balową i front budynku, ale Nielewski dał mu dużą swobodę, więc Rafał uznał, że warto zainteresować się też nieco mniej oczywistymi obiektami, które mogłyby przyciągnąć klientów.
Zanim zdążył się zdecydować, co mogłoby stanowić kolejny kadr, zauważył, że przy windach stała Alicja. Rozmawiała z kimś, uśmiechając się nie do końca szczerze. Zapewne wysłuchiwała właśnie zażaleń któregoś z gości i starała się go udobruchać swoją uprzejmością.
Rafał nie chciał się na nią gapić, ale jego wzrok mimowolnie wciąż kierował się w jej stronę. Zwłaszcza że wyglądała naprawdę olśniewająco – dopasowana kremowa sukienka idealnie podkreślała jej nienaganną figurę, a zwykle misternie upięte włosy, tym razem spływały falami na prawe ramię.
Przełknął ciężko ślinę, w duchu karcąc się za to, że nie potrafi oderwać od niej oczu. Ani przestać o niej myśleć. Nie mógł jednak dać się na tym przyłapać. Wciąż było mu głupio po tym, co wydarzyło się na tarasie widokowym w Katowicach. Nie żeby wstydził się swoich uczuć, ale doskonale wiedział, że nie tak powinno wyglądać ich wyznanie. Ala twierdziła, że jej tym nie wystraszył, ale Kalczyński i tak czuł się podle. Ona nie była na to gotowa, a on pod wpływem chwili zrzucił na nią taką bombę. Mimo iż doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jego uczucie jest nieodwzajemnione.
Do tej pory sądził, że przyznanie się do tego, że na kimś mu zależy, da mu poczucie lekkości, zrzucenia z siebie ciężaru skrywanego sekretu. Teraz jednak czuł się jeszcze gorzej, niż zanim powiedział Alicji, jak zaczyna ją postrzegać. Póki oboje traktowali się wzajemnie jak przyjaciół, był na bezpiecznym gruncie. Wiedział, czego może się spodziewać i jak daleko się posunąć. Teraz te granice zostały w pewien sposób zatarte. Niby wszystko było po staremu, ale w ich relacji dało się wyczuć zmianę. Nie umknęło mu, że Ala zaczęła się od niego nieco dystansować. Być może robiła to nieświadomie, bo w końcu zapewniała go, że chce podtrzymywać tę znajomość. Tylko niekoniecznie w takim charakterze, na jaki liczył Rafał. To mu jednak nie przeszkadzało. Był gotowy przyjąć wszystko, co Alicja mu zaproponuje. W końcu przyjaźń też była bardzo cenna, a on na pewno nie chciał jej utracić. Kochać można przecież także po cichu. Patrząc, jak ukochana osoba jest szczęśliwa bez tej miłości.
Podczas tamtej rozmowy przyznał, że nigdy nie był zakochany, i to była najszczersza prawda. Przed Oliwią spotykał się z kilkoma dziewczynami, ale do żadnej nie czuł nic więcej poza zwykłą sympatią. Być może to było głównym powodem, przez który nie potrafił się zaangażować w tamte relacje. Kiedy zaczął się nad tym poważniej zastanawiać, doszedł do wniosku, że po części to też może wina jego matki. W końcu Bogna nigdy nie stworzyła trwałego, szczęśliwego związku. Z ojcem Rafała rozstała się, zanim ten się urodził, a ojciec jej drugiego syna odszedł po kilku latach. W międzyczasie przewijali się też inny mężczyźni, ale żaden z nich nie potrafił dotrzymać Bognie kroku lub po jakimś czasie przestawał spełniać jej wymagania. A to wszystko sprawiło, że Rafał nigdy nie był świadkiem prawdziwej, dozgonnej miłości. Nie widywał aktów czułości i wzajemnego oddania, tylko ciągłe awantury i wzajemne pretensje. I chyba właśnie dlatego unikał jakiegokolwiek większego zaangażowania – bo bał się, że prędzej czy później skończy się to nieporozumieniami i przerzucaniem się winą za rozpad związku, który przecież zapowiadał się tak obiecująco.
CZYTASZ
Listy z przyszłości
Ficción GeneralAlicja nie może pogodzić się z tragiczną śmiercią ukochanego. Rozpacz i żałoba odbierają jej chęć do życia. Niespodziewanie zaczyna otrzymywać tajemnicze listy z przyszłości. Z początku uważa je za mało śmieszny żart, za który obwinia nowego sąsiada...