XXI

133 13 16
                                    

Ustawiony w telefonie minutnik dał znać, że wskazany w nim czas właśnie dobiegł końca. Alicja odłożyła czytaną książkę na rattanowy stół, po czym wyłączyła minutnik i udała się przez taras w stronę kuchni. Przekręciła odpowiednie pokrętło przy piekarniku i otworzyła go, aby wyciągnąć apatycznie pachnące ciasto truskawkowe.

Odłożyła gorącą blachę na drewnianą kuchenną deskę leżącą na blacie. Przyglądała się chwilę wypiekowi, zastanawiając się, czy na pewno wyszedł tak, jak powinien. Co prawda dokładnie wykonała instrukcje zawarte w przepisie, ale nigdy nie miała talentu do pieczenia, więc zawsze bała się, że coś poszło nie tak. Na pierwszy rzut oka ciasto wyglądało jednak w porządku. Oby tylko po przekrojeniu nie okazało się, że wyszedł zakalec.

Wróciła do ogrodu, ale nie miała ochoty dalej czytać. Na prace porządkowe też brakowało jej chęci – w domu już starła kurze, a rabatki nie prezentowały się jeszcze tak źle, aby trzeba było w nich plewić. Spacer z Luną, która leżała teraz nieopodal, wygrzewając się w ostatnich promieniach słońca, też został skreślony z listy zadań na ten dzień. Mogła wybrać się na rower, ale był już późny wieczór, a nie chciała jeździć w lesie po zmroku. Szczególnie sama. Co innego, gdyby miała ze sobą kogoś do towarzystwa.

Jej wzrok mimowolnie skierował się w stronę domu Rafała. Po tym, jak Ala wyznała mu prawdę na temat Mateusza, widywali się tylko przelotnie. Nie było w tym właściwie nic dziwnego – oboje mieli na głowie sporo obowiązków zawodowych, ale Alicja odniosła wrażenie, że Kalczyński jej unikał. Było jej z tego powodu nieco przykro, bo sądziła, że rozmowa na polanie ich do siebie zbliżyła, a nie odwrotnie. Może jednak Rafał uznał, że nie chce kolegować się z kimś, kto miał w życiu pod górkę, bo sam mierzył się ze swoimi problemami i nie miał już czasu na cudze.

Alicja przygryzła dolną wargę, zastanawiając się, czy powinna spróbować wyjaśnić tę dziwną sytuację. Jeśli to, co ją spotkało, było dla Rafała zbyt dużym obciążeniem, chciała, aby powiedział jej to wprost. Kiedy szlochała w jego ramionach, dał jej potrzebne wsparcie, więc sądziła, że ich relacja przerodzi się w jeszcze bardziej przyjacielską. Być może jednak się myliła. Tak czy siak, chciała mieć jasny ogląd sytuacji, a ten mogła zdobyć tylko poprzez szczerą rozmowę z Kalczyńskim.

Bała się przyznać sama przed sobą, że zaczynało jej brakować jego towarzystwa, ale taka była prawda. Przez ostatnie dwa tygodnie widzieli się może ze trzy razy i spotkania te ograniczały się do zdawkowego „cześć". Jeszcze jakiś czas temu, pewnie byłoby to Ali na rękę. Teraz jednak czuła się rozczarowana, kiedy Rafał przechodził obok i nie zadawał jej chociażby krótkiego pytania, co u niej słychać.

Przeniosła wzrok w stronę kuchni, gdzie na blacie stało ciasto. Oczywiście nie zamierzała zjeść go sama. Miała w planach wpaść jutro do Honoraty i Jacka, a wypiek zabrać ze sobą dla poczęstunku. Nic się chyba jednak nie stanie, jeśli podzieli się kawałkiem z sąsiadem, który miał dwie lewe ręce do gotowania, a do pieczenia pewnie tym bardziej.

Nie dając sobie czasu na zrezygnowanie z tego pomysłu, weszła do domu, odkroiła kawałek ciepłego jeszcze, na szczęście pozbawionego zakalca, ciasta i przełożyła go do plastikowego pojemnika. Następnie zawołała Lunę, aby wróciła na swoje legowisko w przedpokoju, po czym wyszła na zewnątrz frontowymi drzwiami i pewnym krokiem ruszyła w stronę sąsiedniej posesji.

Na podjeździe stał samochód Rafała, więc najprawdopodobniej był on w domu. Miała nadzieję, że sam. Był co prawda sobotni wieczór, ale drzwi balkonowe były uchylone, a z wnętrza nie dochodziły żadne podniesione głosy czy śmiechy, które mogłoby sugerować, że Kalczyński miał towarzystwo.

Stanęła przed drzwiami wejściowymi i tym razem nie wahała się wcisnąć dzwonka. Była zmotywowana do tego, aby wyjaśnić dziwne zachowanie Rafała i liczyła na to, że jego przyczyną okaże się po prostu nadmiar obowiązków. Nie chciała, aby szatyn świadomie odrzucił ją po tym, jak się przed nim otworzyła. To były kolejny cios, po którym musiałaby się pozbierać, a obecnie nie czuła się do tego na siłach.

Listy z przyszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz