- co ty chciałeś tym osiągnąć - powiedziała do mnie jak odebrałem telefon - gdzie ty jesteś w ogóle?! - krzyknęła
- na lotnisku, czekam na kolejny samolot, lecę do kogoś kto mnie zrozumie i zechce porozmawiać jak człowiek z człowiekiem, pa - rozłączyłem się, pewnie miała w planach na mnie wrzeszczeć ale nie wyszło, szkoda, biedna córka
- cześć stary! - krzyknął do mnie Filip przytulając mnie, wyszedłem z walizką a on już na mnie czekał na lotnisku, naprawdę zrobiło mi się miło
- siema Filip, naprawdę cieszę że cię widzę - uśmiechnąłem się, pojechaliśmy do domku na obrzeżach Londynu, obok był las a dalej jezioro, w środku było jeszcze piękniej, duże przestrzenie, kominek, z zachwycania się miejscem zamieszkania starego przyjaciela wyrwał mnie głos
- cześć Dawid, czekaliśmy na ciebie - powiedziała radośnie Iga, przybiegły za nią trzy wielkie labradory, beżowy, czarny i czekoladowy, piękne psy, brązowy na mnie wskoczył aż ledwo co utrzymałem równowagę
- hej, hej spokojnie - zaśmiałem się do psa - cały dzień spędziliśmy na spacerowaniu po okolicy a wieczorem siedzieliśmy przy kominku, czułem się jak w pięknym filmie
- zazdroszczę wam - powiedziałem do Filipa jak siedzieliśmy łowiąc ryby
- czego niby? - zapytał zdziwiony
- takiego życia, jak w bajce - uśmiechnąłem się bawiąc się patykiem w dłoniach
- tak tylko się wydaje, ja chciałbym żyć tak jak ty, wieczny singiel, robisz co chcesz i kiedy chcesz, nikt cię nie trzyma i masz dzieci - dodał
- dzieci mnie nienawidzą, nie mam nikogo bliskiego, ja nawet nie mam z kim porozmawiać, ty masz wszystko co ja chce...
- a ty dużo tego o czym ja mogę tylko śnić, jesteśmy już z Igą starzy, nie możemy mieć dzieci a jest to nasze marzenie, chcemy jakieś adopotować ale to już nie te lata, nie ważne, patrz mam branie! - krzyknął i zerwał się z krzesełka,
Spędziłem u nich kolejne trzy dni, ich życie nie było idealne tak jak sobie wyobrażałem, zrozumiałem że żadne życie nie jest perfekcyjne, wszystko ma wady ale też zalety, ostatniego wieczoru mojego pobytu moi przyjaciele zaprosili swoich znajomych, gadało mi się z nimi świetnie, z jedną dziewczyną najbardziej, rozmawialiśmy po angielsku, czułem się jak w jakimś nowym życiu, lepszym życiu, jak mieliśmy iść razem w ustronne miejsce uświadomiłem sobie że może nie idealną, ale mam rodzinę, może na mnie nie czekają ale chyba potrzebują, chociaż w malutkim procencie
- muszę już wracać, dziękuje strasznie za ten tydzień, dał mi bardzo dużo, musicie do mnie przyjechać - powiedziałem do Filipa gdy zawiózł mnie na lotnisko
- tata - powiedziała Matylda gdy przekroczyłem próg domu - dobrze że wróciłeś
- przepraszam - podszedłem bliżej i przytuliłem ją
- ja też, za wszystko - powiedziała cicho
- nie płacz - otarłem jej łzy z policzków
- ty też nie - zaśmiała sie gdy zaszkliły mi się oczy, nie wiem co się wydarzyło, zatęskniłem za nią a ona za mną, siedzieliśmy na kanapie oglądając film, czułem się jak jeden z jego bohaterów
CZYTASZ
Mój stary - Dawid Podsiadło
FanficMatylda dowiaduje się że jej ojcem jest Dawid Podsiadło i po śmierci matki musi z nim zamieszkać. Dziękuje bardzo Antkowi S za ten piękny tytuł!!!