Cztery

186 15 7
                                    

Czarnoskóry chłopak wpatrywał się w parę zszokowany, a między trójką zawisła niezręczna cisza. Rey nie wiedziała co powinna teraz zrobić, czuła się zażenowana. Że też akurat teraz musiał wejść, w takim momencie.

Po chwili Finn się ocknął i wybiegł rozwścieczony z pokoju, trzaskając drzwiami, a dziewczyna spojrzała tylko przepraszającym wzrokiem na Bena. Ten tylko pokiwał głową wyrozumiale i spojrzał na drzwi dając jej do zrozumienia, żeby pobiegła za przyjacielem. Tak bardzo jak nie lubił byłego szturmowca, to wiedział, że dla dziewczyny dużo znaczył.

Gdy wybiegła z pomieszczenia, zauważyła Finna siedzącego na korytarzu ze spuszczoną głową. Serce jej pękało widząc go takiego. Nie chciała nigdy go zranić, a teraz wyglądało na to, że to zrobiła. Podeszła bliżej i położyła mu swoją dłoń na ramieniu.

- Przyszedłem żeby cię przeprosić za moje wcześniejsze zachowanie, ale widzę że masz lepsze rzeczy do roboty. - Warknął, strącając dłoń dziewczyny.

Rey nie wiedziała jak ma się z tego wytłumaczyć. Tym bardziej, że nigdy wcześniej nie wspominała przyjaciołom o relacji jaka łączyła ją z Benem.

- Przepraszam, jestem ci winna wyjaśnienie. - Westchnęła. - Ale najpierw chodźmy po Poe, on też powinien przy tym być.

Znaleźli Damerona na zewnątrz, montującego coś przy swoim statku. Rey zawołała go i przyjaciele ruszyli gdzieś w ustronne miejsce, by nikt ich nie mógł usłyszeć.

- Słuchajcie, nawet nie wiem od czego zacząć... - Oznajmiła, ze spuszczoną głową.

- Najelpiej od poczatku. - Odezwał się pilot. Dziewczyna wzięła głęboki wdech i zaczęła, tak jak poradził jej Poe, od samego początku.

- Po moim pierwszym starciu z Kylo Renem, mnie i jego zaczęła łączyć jakaś moc, dzięki której mogliśmy się porozumiewać. Jak się później okazało, byliśmy połączeni diadą mocy, co oznaczało, że uzupełniamy się wzajemnie i tworzymy balans w mocy.

- Coś jak ying i yang?

- Dokładnie. Od Luke'a Skylwalkera, dowiedziałam się, że to miedzy innymi przez niego Ben poddał się Ciemnej Stronie. Był tylko zagubionym chłopcem, który nosił na sobie piętno od samych narodzin. Postanowiłam mu pomóc się nawrócić i gdy dotarłam na statek Najwyższego Porządku, ocalił mi życie po raz pierwszy. To on zabił Snoke'a, nie ja.

- Bez jaj!

- Cicho siedź, Poe! Nie przerywaj jej. - Finn uciszył pilota i kazał dziewczynie kontynuować.

- Po tym wydarzeniu, chciał bym została tam z nim. Chciał, byśmy razem rządzili całą Galaktyką, na co rzecz jasna się nie zgodziłam i nasze drogi się rozeszły na jakiś czas. Wciąż jednak czułam, że czegoś mi brakuje do zachowania balansu w mojej mocy. Z każdym następnym połączeniem z Kylo, nie mogłam wyzbyć się uczucia, że to on jest tą brakującą częścią. W czasie, gdy wy walczyliście z flotą Najwyższego Porządku, ja toczyłam walkę z samym Imperatorem, albo z tym co z niego zostało, bo... - Tak bardzo nie chciała wypowiadać tego na głoss, ale wiedziała, że musi.

- Bo..?

- Bo jestem jego wnuczką.

- Co?! - Oboje byli w szoku i chcieli ja zalac swoimi pytaniami, ale Rey podniosla tylko reke i zaczela kontynouwac swoja histoie.

- Uwierzcie mi, ze byłam takim samym szoku co wy. Przez tą informacje, zrozumiałam nagle skąd brała sie we mnie ta ciemna strona. Mój dziadek chciał, bym go zgładziła, bo wtedy wszystkie dusze Sithów żyłyby we mnie już na zawsze i wtedy właśnie zjawił się Ben Solo. Ben, nie Kylo. Walczyliśmy razem ramię w ramię, lecz niestety Imperator przejął naszą moc, a ja straciłam przytomność. Gdy się ocknęłam, Duchy Jedi pomogły mi go zgładzić, ale cała moja energia życiowa została wyssana i po prostu umarłam.

- Wiedziałem, że nie żyłaś przez moment! - Oznajmił Finn. - Czułem to.

- No dobra, ale co się tam takiego stało, że jednak żyjesz? - Spytał zaciekawiony Dameron.

- Kiedy się z powrotem ocknęłam, ujrzałam Bena pochylającego się nade mną. To właśnie on przywrócił mnie do życia, oddając mi całą swoją energię życiowa jaka mu została.

Dziewczyna przez chwile zastanawiała się czy powinna wspomnieć o pocałunku, po czym uznała, ze ma dość okłamywania przyjaciół.

- No i się pocałowaliśmy. - Dodała

- Wow. - Poe tylko tyle był w stanie z siebie wydusić.

- Po czym on umarł. Byłam zdruzgotana, ale w porę zjawił się duch Mistrza Luke'a i przywrócił Bena do życia. Ale uwierzcie mi, to naprawdę nie jest już ten sam człowiek, który torturował i mordował niewinne istoty. Tamten człowiek umarł na Gwieździe Śmierci, po moim przebiciu go mieczem świetlnym.

- Że co?! - Na twarzach obojgu przyjaciół można było zobaczyć niedowierzanie, wymieszane z szokiem.

-Chcesz nam powiedzieć, że go zabiłaś wcześniej? Nie nadążam już...

- Tak, ale przywróciłam go z powrotem do życia. - Rey przez moment się nie odzywała, po czym dodała zakłopotana. - W sumie to jest pogmatwane jak  opowiadam całą tą historie na głos.

- Czuję się przytłoczony natłokiem informacji w tym momencie. - Zaśmiał się Poe.

- Wciąż mi tu coś śmierdzi. Może on ci jakieś pranie mózgu zrobił? - Finn spytał podejrzliwie.

- Stary, chyba sam nie wierzysz w to co mówisz.

- Jedyna rzecz w jaką nie mogę uwierzyć to to, że przed chwilą widziałem tego mordercę z nią w jednym łóżku! Całujących się! - Wrzasnął czarnoskóry, wskazując na dziewczyne. Policzki Rey momentalnie zabarwiły się na jaskrawo czerwony odcień. Chciała zapaść się pod ziemie.

- Ożesz, to ten teges sprawy też macie za sobą? Może dzidziuś już jest w drodze?

Rey nie wiedziała czy miało to zabrzmieć jak żart czy raczej coś złośliwego, wiec nic nie odpowiedziała na pytania pilota. Tym bardziej, że Finn wyglądał jakby miał zaraz eksplodować.

- No przecież żartuję! Rety co wy tacy sztywni.

- Ja wciąż mu nie ufam. Nieważne jak się teraz nazywa Ren, Ben, Sren, to wciąż ten sam człowiek.

- Zrób to chociaż dla mnie, Finn. - Rey spojrzała na przyjaciela niemalże błagalnym wzrokiem. - Proszę.

- Mogę spróbować, dla ciebie, ale nic nie obiecuję.

- Jesteście najlepsi, wiecie o tym? - Dziewczyna zamknęła ich obu w mocnym uścisku.

- To co planujesz z nim zrobić?

- Chciałabym utrzymać go w tajemnicy jeszcze przez jakiś czas, przynajmniej dopóki wszyscy nie ochłoną.

Nagle Finn spojrzał się za ramię dziewczyny ze zmieszaną miną.

- To chyba nici z twojego planu. Spójrz za siebie. - Wskazał palcem przed siebie, gdzie stał kulawy chłopak. Ludzie zaczęli na niego dziwnie patrzeć, szeptając między sobą. Po chwili zaczęło się zbierać coraz więcej osób wokół nieproszonego gościa i ktoś z tłumu zaczął krzyczeć na cały głos.

- To Kylo Ren!

Reylo ~ potęga miłości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz